Wszyscy uważali ich za małżeństwo idealne. Cios przyszedł niespodziewnie
– To wierutna bzdura, że odpowiedzialność za zdradę w związku partnerzy ponoszą po równo – napisała na jednym z forów internetowych Malwina z Torunia, a pod jej wpisem rozgorzała ogromna i burzliwa dyskusja. "Winę za zdradę ponosi w pełni osoba zdradzająca", "jak facet zdradzi, to wina rozkłada się po połowie, jak kobieta – to jest to tylko jej odpowiedzialność" – grzmiały interanutki. "Gdyby kobiety nie reglamentowały seksu, faceci by nie zdradzali" – oponowali internauci. Kto zatem jest winny?
09.06.2022 | aktual.: 09.06.2022 20:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
41-letnia Ewa, urzędniczka ze Szczecina, wzięła udział w dyskusji o wiarołomstwie, bo sama ma na koncie doświadczenie – jak sama mówi – potwornej zdrady. – Wszyscy znajomi uważali nas za idealne małżeństwo – opowiada kobieta. – Lubiłam słuchać, gdy ktoś tak o nas mówił, miałam poczucie, że co jak co, ale rodzina to mi się udała. Mieliśmy problemy, jak wszyscy. Wiadomo, kredyt na dom, dwójka dzieci, praca, ale nic nadzwyczajnego się nie działo.
"Zdrada nie powstaje z dnia na dzień"
Zdaniem psycholożki Magdaleny Piotrowskiej, zdrada w związku jest objawem poważnego kryzysu, który nie powstaje z poniedziałku na wtorek. – Gdy jeden z partnerów w związku uważa, że do zdrady doszło niespodziewanie, że jest ona dla niego zaskoczeniem, zawsze zadaję pytanie o to, czy te dwie osoby ze sobą rozmawiały o czymś innym niż zakupy lub kto ma zawieźć dzieci do szkoły, o to, czy wiedzą, z jakimi problemami osobistymi mierzy się obecnie współmałżonek lub współmałżonka, czy sypiają ze sobą. Przy bliższym przyjrzeniu okazuje się, że te idealne pary wcale nie są takie idealne, a różne problemy w ich związku są obecne od lat, tylko partnerzy o nich nie rozmawiali, zamiatali je pod dywan, uznawali za niewarte, by się nimi zająć.
Ewa uważa, że zdrada jej męża była zemstą za to, że zaczęła o siebie dbać. – Odkąd pamiętam byłam samotną matką, mimo że miałam męża. Dom, dzieci, wszystko było na mojej głowie. Plus praca zawodowa. On miał tylko pracę. W końcu po latach harówki postanowiłam zadbać o siebie – opowiada Ewa. – Zapisałam się na salsę i francuski, o którego znajomości zawsze marzyłam. Zmieniłam fryzurę i zaczęłam regularnie spotykać się z moimi przyjaciółkami. Mężowi nie podobało się, że przestałam prasować mu koszule, że musiał zaangażować się w opiekę nad dziećmi. Więc znalazł sobie nową babę. Nikt mi nie wmówi, że odpowiadam za to w najmniejszym stopniu. W końcu zrobiłam coś dla siebie, nie ma w tym nic złego!
– Zjawisko zdrady jest bardziej skomplikowane niż się to powszechnie wydaje i zazwyczaj jest powodowane przez szereg przyczyn, a nie jedną – uważa Magdalena Piotrowska. – I o ile za sam akt zdrady odpowiada osoba, która się jej dopuściła, bo przecież to ona podjęła decyzję o wejściu w relację seksualną z inną osobą, o tyle za kryzys, którego efektem jest zdrada, odpowiadają dwie osoby. Zdrada to objaw choroby, która toczy związek, więc trudno odpowiedzialnością za tę sytuację obarczyć tylko jedną osobę.
46-letnia Marianna, stomatolożka z Warszawy, odeszła od męża, gdy dowiedziała się o jego zdradach. – Gdyby to miało miejsce raz, to może bym mu wybaczyła, ale okazało się, że zdradzał mnie od lat, notorycznie, z wieloma partnerkami – opowiada lekarka. – W naszym życiu plotło się różnie, raz lepiej, raz gorzej, jak to w życiu. Na początku, gdy nic nie mieliśmy, kochaliśmy się na zabój. Potem zaczęliśmy się dorabiać, pojawiły się dzieci, w ogóle nie mieliśmy czasu dla siebie. Ale to przecież częste zjawisko, prawda? Wiem, że może problemem były nasze kompletnie różne temperamenty w łóżku. On wulkan, ja spokojna wyspa. Rozjeżdżało nam się. Ale czy to jest powód do zdrady?
Jak twierdzą psychologowie, brak satysfakcji seksualnej w związku lub brak seksu w ogóle to jedna z najczęstszych wymienianych przyczyn zdrady. – Choć lubimy dokonywać skrótów myślowych i sprowadzać nasze życie seksualne do niemal zwierzęcego aktu kopulacji, to z seksem wiąże się realizacja całej masy naszych potrzeb, m.in. akceptacji, bliskości, czułości, ale też eksploracji czy zdobywania nowych doświadczeń – mówi Magdalena Piotrowska. – Jeśli w relacji dwojga ludzi ta sfera jest zaniedbana, a partnerzy mają zupełnie odmienne od siebie w tym zakresie potrzeby, to uznanie, że oboje mamy inaczej i musimy z tym żyć, często nie wystarczy. I mimo że brak seksu i pożądanie to ogromne siły napędzające do zdrady, to rzadko są jedyną przyczyną skoku w bok. Deficyt seksu niezwykle często wiąże się z brakiem bliskości emocjonalnej, intymności, a zdrada może być sposobem na poszukiwanie poza związkiem wsparcia, zrozumienia, bliskości i ciepła.
Zdaniem Marianny, nie ona ponosi odpowiedzialność za zdrady męża, ponieważ nigdy nie mówił jej, że jest z ich pożycia niezadowolony. – Po prostu na ten temat nie rozmawialiśmy – mówi dentystka. – Ten temat dla mnie nie istniał, ponieważ sama nigdy nie miałam dużych potrzeb, jeśli chodzi o seks. A przytulaliśmy się przecież, na wakacjach chodziliśmy za rękę. Ale gdy ostatnio terapeutka w czasie sesji zapytała mnie, czy interesowałam się tym, co mój mąż czuje, przeżywa, czy rozmawialiśmy o naszych emocjach, to zdałam sobie sprawę, że byliśmy od siebie dość odlegli. Ale skoro go to bolało, to dlaczego nigdy nic mi nie powiedział? Gdy zdrady wyszły na jaw, twierdził, że jego zachowanie nigdy nie było wymierzone przeciwko mnie, że chodziło o jego potrzeby, których w domu nie mógł realizować.
Przyznajemy się do zdrady?
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez prof. Zbigniewa Izdebskiego, zaledwie 16 proc. Polaków przyznaje się̨ do zdrady, z czego 21 proc. stanowią mężczyźni, a 16 proc. – kobiety. Dla ponad połowy, bo 51 proc. osób, które dopuściły się seksu poza związkiem, była to jednorazowa przygoda, a 43 proc. badanych zdecydowało się na skok w bok więcej razy.
W przypadku 66 proc. zdradzających ich partnerzy pozostali w nieświadomości co do wiarołomstwa partnera lub partnerki, a w 30 proc. przypadków zdrada wyszła na jaw. "Do seksu poza stałym związkiem najczęściej dochodzi po alkoholu (39 proc.) oraz podczas wyjazdów/spotkań́ związanych z pracą respondentów. Sprzyjającą okazją do zdrady są̨ spotkania w pracy (22 proc.), delegacje (12 proc.), wyjazdy integracyjne (10 proc.), wyjazdy związane z pracą zarobkową (13 proc.)" – czytamy w raporcie prof. Izdebskiego.
Zdaniem badaczy tak niska liczba zdradzających może wynikać z niechęci do przyznania się do zdrady, a rzeczywista liczba osób, które decydują się na skok w bok, jest zdecydowanie wyższa.