Straciła prawie całą rodzinę. Dramatyczna historia "królowej życia"
Anna Renusz, znana widzom z programu "Królowe życia", w dzieciństwie z dnia na dzień straciła wszystko, co kochała. - Został mój brat, moja siostra i ja. Wtedy zaczęło się piekło - wyznała.
Anna Renusz urodziła się w 1987 roku i wychowywała się w malowniczej wiosce na Podlasiu. Otoczona naturą, rodziną i spokojem, spędzała dzieciństwo w dużym domu przy lesie. Jak przyznaje, początkowo była to sielanka. Jako dziecko musiała zmierzyć się ze stratą mamy. Jej cały świat się zawalił.
Traumatyczne doświadczenie
Pierwsze lata życia Anny były niezwykle radosne. Niestety musiała jednak szybko dorosnąć i nauczyć się rdzić sobie samej.
— Mieszkałam w dużym domu w wiosce na Podlasiu, przy lesie z babcią i dziadkiem, z mamą i moim bratem, którego też już nie ma. Było wszystko super, dopóki... babcia zmarła, dziadek zmarł, a potem zmarła mama i zostaliśmy sami. Został mój brat, moja siostra i ja. Wtedy zaczęło się piekło — wyznała Anna Renusz w rozmowie z reporterką "Party".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rafał Grabias odcina się od "Królowych życia": "Nie tęsknię!"
Jej świat zawalił się ostatecznie, gdy zginęła mama, najważniejsza osoba w jej życiu.
— To była najukochańsza kobieta, którą kochałam najbardziej na świecie. Zajmowała się nami, nigdy niczego mi nie brakowało.
Anna nie ukrywa, że wspomnienia z tamtego okresu wciąż ją bolą. — Było bardzo ciężko, do tej pory za każdym razem, gdy wspominam tę sytuację, chce mi się płakać — przyznała.
Nie wróciła do domu
Mama Anny zginęła tragicznie. Pewnego razu pojechała zawieźć drugą z córek do sanatorium. Była wcześniakiem i bardzo często chorowała. Niestety kobieta już nie wróciła.
- Zostawiła siostrę i wracając do domu, wydarzył się wypadek. Kierowca, który wiózł moją mamę, przyjaciel wraz z żoną. Dwie osoby zmarły na miejscu. Kiedy ktoś przyjechał i powiedział mi, że jedna kobieta przeżyła, modliłam się, żeby to była moja mama — relacjonowała "Królowa życia".
Niestety, los był bezlitosny i jej mama wraz z przyjacielem zginęła na miejscu. Przeżyła jedynie żona kierowcy. - Do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć, bo mama chciała, żebym jej kupiła bilet, ale w wiosce PKP było zamknięte i pojechała samochodem i niestety już nie wróciła. To najgorsze wspomnienie z dzieciństwa.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!