Wybaczyła mu zdrady z kilkoma kobietami. To, co zrobił przed kamerami, ją zszokowało
Program "Love never lies" Netfliksa wywołał ogromną dyskusję wokół problemu zdrad oraz pozostawania w trudnych relacjach. Ekspertka ostrzega, że tego typu reality show mogą prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji społecznych.
09.02.2024 18:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W "Love never lies" Netfliksa udział bierze sześć par. Uczestnicy przenoszą się do luksusowej willi a ich relacje zostają wystawione na wielką próbę - spędzają czas osobno i poznają atrakcyjnych singli. Wybór tych osób nie jest przypadkowy - mają być podobne z wyglądu lub charakteru do ich partnerów.
Dodatkowo, w czasie całego programu muszą odpowiadać na różne pytania dotyczące swoich związków. Odpowiedzi zostają poddane weryfikacji przez system Eye Detector. Jeśli wykrywacz przyłapie uczestnika na kłamstwie, wówczas cała grupa traci pieniądze. Program wygrywa ta para, która będzie ze sobą najbardziej szczera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Love never lies" Netliksa. Wybaczyła mu kilka zdrad
Nie jest przypadkiem, że producenci wybrali do programu te osoby, które mają za sobą niełatwe przejścia lub ich związek jest w burzliwym momencie. Jedna z uczestniczek - 21-letnia Sandra wybaczyła swojemu chłopakowi Billowi zdrady z sześcioma różnymi osobami. Para tłumaczyła, że zdecydowała się na udział w show, aby przepracować krzywdy zadane sobie w przeszłości. Tymczasem przed kamerami 20-latek dopuścił się kolejnej zdrady.
Zobacz także
Z kolei Amanda i Kornel byli parą od dziewięciu lat, a dwa lata temu się zaręczyli. Ponieważ 28-latek pracował za granicą, ich związek był narażony na wiele trudności. W zapowiedzi programu uczestnicy tłumaczyli, że chcieli się upewnić w swoich uczuciach i planach na przyszłość. Tymczasem ich relacja została wystawiona na wielką próbę po tym, jak Amanda dopuściła się zdrady przed kamerami z poznanym zaledwie kilka dni wcześniej singlem.
Program Netfliksa normalizuje zdrady?
Program Netfliksa - a szczególnie jego wybuchowe i emocjonalne zakończenie - wywołał wśród widzów ogromne emocje. W mediach społecznościowych zaroiło się od komentarzy i rad dla uczestników. Psycholożka i seksuolożka Amanda Staniszewska-Celer zwraca uwagę na fakt, że tego typu reality show skupiające się na relacjach intymnych, dramatach i zdradach, mogą wpływać na poglądy widzów na temat zdrady i zaufania w związkach. - Ciągłe eksponowanie na historie związane ze zdradą może prowadzić do jej normalizacji, sprawiając, że wydaje się ona być bardziej powszechnym lub akceptowalnym zachowaniem - tłumaczy ekspertka.
- Takie programy mogą też wzmacniać stereotypy dotyczące związków i zdrady. Podsycają również zazdrość i nieufność. Widzowie, którzy już mają pewne wątpliwości co do lojalności swoich partnerów, mogą poczuć się jeszcze bardziej zaniepokojeni po obejrzeniu programu, który skupia się na zdradzie i sekretach. Natomiast osoby, które wcześniej nie miały powodów do niepokoju, mogą zacząć wątpić w swoich partnerów, interpretując niewinne zachowania jako potencjalne dowody zdrady – wyjaśnia.
Podobnego zdania jest psycholożka Magdalena Chorzewska. - Jeśli ktoś jest podejrzliwy i zazdrosny, to taki program może być dla niego kolejnym dowodem na to, że ludzie zdradzają i nikomu nie można ufać. Mam nadzieję, że widzowie biorą jednak poprawkę na zachowania uczestników, bo wiadomo, że tego typu reality wybierają określonych bohaterów i pokazują to, co budzi duże zainteresowanie lub kontrowersje - zaznacza.
Polacy zdradzają, ale się nie przyznają
Według badań CBOS aż 86 proc. Polaków odrzuca zdradzanie współmałżonka, z czego 66 proc. ankietowanych uznaje takie zachowanie za bezwzględnie złe. Tymczasem Centrum Psychologii Stosowanej zwraca uwagę na to, że większość badań wskazuje na wzrostowy trend w liczbie osób, które przyznają się do zdrady. Odsetek ten waha się od 29 do 38 proc. w przypadku kobiet oraz 39-52 proc. w przypadku mężczyzn. Według danych Illicit Encounters w 72 proc. przypadków to mężczyźni podejmują pierwszy krok w kierunku zdrady.
44-letnia Karolina (imię zmienione) przyznała, że była w szoku, gdy dowiedziała się o zachowaniu męża. - Paweł zawsze był bardzo pryncypialny, ostro krytykował kolegów, którzy choćby dopuszczali możliwość zdrady. Tymczasem nie widział niczego złego w wysyłaniu rozbieranych zdjęć czy pikantnych rozmowach w sieci. Przyznał mi się, że zdarzało mu się umawiać z kobietami z aplikacji randkowych. Zapewniał, że to nic poważnego i nie rozumiał, dlaczego mam z tym problem. Ostatecznie jednak nie rozstaliśmy się, mamy kredyt na dom i dzieci. Chociaż od tego momentu nie ufam mu w pełni – opowiadała.
Katarzyna z Poznania dopuściła się zdrady na imprezie urodzinowej z okazji 40-tki swojej przyjaciółki. - Nie wiem, co się ze mną stało. Poznałam tego mężczyznę zaledwie kilka godzin wcześniej i tak zawrócił mi w głowie, że całkowicie wyłączyłam myślenie. Zupełnie zapomniałam, że w domu czeka na mnie mąż, który bezgranicznie mi ufał. Po wszystkim miałam gigantyczne wyrzuty sumienia, że dałam się ponieść emocjom - wyznała.
36-letnia Martyna (imię zmienione) ze Słupska przyznała, że zdrada była jednym z najcięższych momentów, jakich doświadczyła. - Wydawało mi się, że byliśmy szczęśliwi. Tymczasem Marek przez kilka lat prowadził równoległe życie. Opowiadał mi, że jeździ w delegacje a tak naprawdę w Gdańsku miał drugą rodzinę. Gdy wszystko wyszło na jaw, mój świat się załamał. Mąż wielokrotnie mnie przepraszał i zapewniał, że to ja jestem najważniejsza. Ale co to za miłość, jak się kogoś kocha, to się go nie zdradza - mówiła kobieta.
Największy mit wokół zdrad
Według psycholożki Magdaleny Chorzewskiej stwierdzenie, że "jak kochamy to nigdy nie zdradzamy", jest mitem. - Warto popatrzeć na motywy zdrady. Znam wiele osób kochających, ale nie usatysfakcjonowanych z życia seksualnego i poszukujących dodatkowych wrażeń czy spełnienia. Są osoby, które kochają, ale nie potrafią mówić o swoich potrzebach seksualnych i emocjonalnych i szukają ich spełnienia gdzie indziej - wyjaśnia.
Psycholożka i seksuolożka Amanda Staniszewska-Celer podkreśla, że stwierdzenie "zdradzam, ale kocham" budzi wiele kontrowersji i emocji, ponieważ dotyka podstawowych wartości takich jak lojalność, zaufanie i zobowiązanie, które są uznawane za kluczowe w zdrowych i stabilnych związkach. - Zdrada, szczególnie seksualna lub emocjonalna, jest często postrzegana jako poważne naruszenie tych wartości, co prowadzi do bólu, zranienia i poczucia zdrady w związku. Niektóre osoby mogą odczuwać głęboką miłość do swojego partnera, jednocześnie zdradzając go, co może wynikać z nierozwiązanych problemów osobistych, braku umiejętności radzenia sobie z pokusami lub problemów w relacji - wyjaśnia.
Z kolei psycholożka Katarzyna Kucewicz podkreśla, że dla niektórych osób zdrada nie jest zachowaniem "przeciwko relacji" tylko "w służbie swoich potrzeb". - Taka osoba nie myśli o konsekwencjach dla związku, tylko traktuje zdradę jako formę dbania o osobiste potrzeby. Takie podejście wiąże się z bardzo przedmiotowym traktowaniem innych ludzi, jako obiektów zaspokajających potrzeby. Część ludzi ma podejście "co było w vegas, zostaje w vegas", traktując zdradę jako formę osobistej rozrywki, a nie pewnego rodzaju zamachu na związek - zaznacza.
Dlaczego ludzie tkwią w trudnych relacjach?
Pytana o przyczyny, dla których ludzie pozostają w trudnych relacjach, Amanda Staniszewska-Celer wyjaśnia, że wiele osób wierzy, że ich partner się zmieni. - Ta nadzieja może być napędzana miłością, zaangażowaniem oraz inwestycją emocjonalną w relację. Osoby o niskiej samoocenie mogą wierzyć, że nie zasługują na lepsze traktowanie lub mogą obawiać się, że nie znajdą innego partnera, który by ich pokochał. Strach przed byciem samotnym może być potężnym motywatorem do pozostania w niezdrowej relacji. Dla niektórych perspektywa samotności wydaje się gorsza niż kontynuowanie trudnego związku - tłumaczy. - Ludzie mogą czuć, że zainwestowali zbyt wiele czasu, energii i emocji w związek, aby teraz go opuścić. Może to prowadzić do efektu "utopionego kosztu", gdzie kontynuują związek, próbując usprawiedliwić wcześniejsze inwestycje – stwierdza.
Katarzyna Kucewicz dodaje, że takie relacje nierzadko mają dynamikę "przyciągania- odpychania". - Są bardzo namiętnie w znaczeniu wysycone emocjami, które odbierają zdrowy rozsądek i ogląd sytuacji. Takie osoby po latach życia w takim układzie przestają czuć, że są wartościowe że należy im się lojalność i uczciwość w związku - komentuje.
Anna Mokrzanowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl