"Wykluczenie menstruacyjne nie ma barier". Wiele kobiet wciąż się z tym zmaga
- Najtrudniejsze są opowieści kobiet, które nie dostały wsparcia podczas menstruacji w szpitalu. Zakrwawione prześcieradła, konieczność menstruowania bez dostępu do podpasek - niestety to straszna codzienność pacjentek - mówi Ada Klimaszewska, pomysłodawczyni Różowej Skrzyneczki, laureatka plebiscytu WP Kobieta #Wszechmocne w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.
05.10.2023 | aktual.: 25.10.2023 10:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przypominamy wywiad z Adą Klimaszewską, pomysłodawczynią Różowej Skrzyneczki.
Joanna Bercal-Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski: Wielu osobom wydaje się, że w XXI to niemożliwe, ale wciąż mamy do czynienia z wykluczeniem menstruacyjnym. Jak wiele kobiet i dziewcząt nie ma możliwości zakupu produktów menstruacyjnych?
Ada Klimaszewska, pomysłodawczyni Różowej Skrzyneczki: Według UNICEF i WHO brak dostępu do wkładek higienicznych i tamponów dotyka około 500 mln kobiet na świecie. Z raportu Fundacji Kulczyk Foundation wynika, że w Polsce 500 tysięcy kobiet ma problem z dostępem do produktów menstruacyjnych. Co 5. uczennicy zdarza się opuszczać zajęcia lekcyjne z powodu braku podpaski. Co 10 dziewczynka w ogóle nie wychodzi podczas okresu z domu. Te dane jasno pokazują, że dziewczynki nie mają równego dostępu do edukacji.
Jednak wykluczenie menstruacyjne to nie tylko brak możliwości zakupienia podpasek czy tamponów - to również brak edukacji i rzetelnej informacji dotyczącej fizjologii, brak dostępu do toalet i możności zadbania o higienę. Wciąż jeszcze w Polsce zdarza się, że dziewczynka nie wie, co dzieje się z jej ciałem, kiedy zaczyna miesiączkować. Sytuacja na szczęście mocno się zmienia. Na lepsze.
Czy ten problem dotyczy jedynie małych miejscowości? Gdzie jest najgorzej?
Wykluczenie menstruacyjne nie ma barier - dotyczy osób z mniejszych i większych miejscowości, niekiedy długotrwale, czasem krótkoterminowo. Naszym priorytetem jest w tym momencie docieranie do szkół i placówek edukacyjnych - okres zaczyna się przecież w szkole. Staramy się też mocno wspierać uchodźczynie i migrantki, zarówno te z Ukrainy, jak i osoby w drodze, które przekraczają granicę polsko-białoruską. Wspieramy nie tylko rzeczowo, poprzez wysyłanie produktów menstruacyjnych, ale działamy też edukacyjnie. Z warsztatami edukacyjnymi docieramy do uczennic i uczniów w całej Polsce. Teraz prowadzimy też spotkania informacyjno-edukacyjne dotyczące zdrowia i profilaktyki ginekologiczne.
Dlaczego miesiączka to wciąż, w wielu miejscach, temat tabu? Z jednej strony mówi się o urlopach menstruacyjnych, z drugiej bywa, że brakuje podstaw.
Przed nami wciąż jeszcze wiele pracy - dyskusja o menstruacji w przestrzeni publicznej trwa dopiero kilka lat. Choć przez ten czas wiele się udało - podpaski i tampony są bezpłatnie dostępu w wielu miejscach w całej Polsce, szkoły zabiegają o miesiączkowe warsztaty, Ministerstwo Finansów zobowiązało się do przeanalizowania obniżenia podatku VAT na kubeczki menstruacyjne z 23 na 5 proc., a Biuro Rzecznika Praw Pacjenta współdziała z nami po to, by w każdym szpitalu psychiatrycznym i leczenia uzależnień pacjentki mogły sięgnąć po produkt menstruacyjny bez ograniczeń - nie da się ukryć, że potrzebujemy kolejnych zmian.
Naszym priorytetem są rozwiązania systemowe - wspólnie z innymi organizacjami w ramach Okresowej Koalicji przygotowałyśmy projekt ustawy o dostępie do produktów menstruacyjnych w szkołach. Tak samo mocno zależy nam na szpitalach. Dziś po wypadku, w nagłym wylądowaniu na SOR, nie będzie czekała tam na osobę w potrzebie podpaska. A przecież w szpitalu też menstruujemy.
Z jakimi sytuacjami związanymi z wykluczeniem menstruacyjnym spotykasz się w swojej pracy? Czytałam w jednym z wywiadów, że do szkolnych pielęgniarek wciąż potrafią przychodzić nastolatki z pieluchami tetrowymi.
Najtrudniejsze są opowieści kobiet, które nie dostały wsparcia podczas menstruacji w szpitalu. Zakrwawione prześcieradła, konieczność menstruowania bez dostępu do podpasek - niestety to straszna codzienność pacjentek. Jedna z nich podzieliła się ze mną historią, gdy wylądowała z córką w szpitalu i po tygodniu od zakończenia miesiączki dostała kolejną, prawdopodobnie z powodu nadwyrężenia, bo dźwiganie ważącego 35 kg dziecka nie jest łatwe.
"Zero pomocy, upychanie papieru toaletowego, zero wsparcia w postaci możliwości zostawienia z kimś dziecka i wyjścia do sklepiku poza oddziałem, bo matka niepełnosprawnego dziecka nie może zostawić dziecka pod opieką pielęgniarek na 5-10 minut. W pewnym momencie miałam tak dość, że usiadłam na łóżku i po prostu całe zakrwawiłam, nim mi ktoś z rodziny przyniósł (bo przecież poza godzinami odwiedzin nie można wejść). Na pytanie lekarza: "Co tu się stało?" Powiedziałam: 'Tu się stała ludzka obojętność'" - wyznała.
Brzmi wręcz nieprawdopodobnie.
Inna z kobiet, która była cztery razy w szpitalach psychiatrycznych, napisała, że na oddziałach nigdy nie było szpitalnych podpasek. Na jednym kupowały je same pielęgniarki albo zostawiały je inne pacjentki. Kolejna kobieta wspominała, że podpasek nie dostała nawet przy poronieniu, a tego typu komentarze pojawiają się pod naszymi postami regularnie. Jeszcze częściej otrzymujemy je w wiadomościach prywatnych. Serio. Non stop. Każdego dnia czytamy o tym, że świat szpitali miesiączki nie widzi. Tam, gdzie leczymy nogi, ręce, serca, głowy i brzuchy, tam ignoruje się proces, który dotyczy ponad połowy naszego społeczeństwa.
Co można zrobić, żeby zmienić tę sytuację? Jak działać lokalnie?
Najlepiej czujnie i czule rozejrzeć się wokół - na pewno bywasz w miejscach, gdzie podpaski wciąż nie są po prostu dostępne. Masz takie miejsce? Odezwij się do nas lub spróbuj zorganizować pudełko, koszyk, pojemnik oddolnie. Jako fundacja możemy cię wesprzeć podpaskowo. Bardzo ważne są także lokalne działania systemowe - mamy projekt pisma, który być może zainspiruje cię do napisania do władz samorządowych. Warto współdziałać z osobami, które myślą podobnie - razem można dużo lepiej i skuteczniej podziałać z każdą sprawą.
Ile różowych skrzyneczek mamy teraz w Polsce?
Dziś w Polsce jest ponad 13 tys. różowych skrzyneczek.
Rozmawiała Joanna Bercal-Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski