Blisko ludzi"Wyłączcie telewizor na dwa lata". Pedagog radzi rodzicom

"Wyłączcie telewizor na dwa lata". Pedagog radzi rodzicom

Rodzicielstwo jest pasmem wyrzutów sumienia. Rodzice nieustannie zastanawiają się nad skalą krzywdy, którą wyrządzają swoim niemówiącym jeszcze dzieciom, puszczając im bajki. Prawdę o złotym środku wyjawia nam dr Marta Majorczyk, pedagog dziecięcy USWPS w Poznaniu.

"Wyłączcie telewizor na dwa lata". Pedagog radzi rodzicom
Źródło zdjęć: © 123RF

Robimy to. Robimy to swoim dzieciom. Bajeczki są betonem, którym zalewamy dzieci, by zrobić obiad, wziąć prysznic, oddzwonić. Kiedyś po maratonie "Maszy i niedźwiedzia", którą oglądała moja córka, rzucił mi się w oczy wpis matki, która była w analogicznej sytuacji, co moja. Napisała na Facebooku do grupy "Dom Montessori" pytanie: jakie aktywności polecacie dla chorego dwulatka, podczas gdy w domu jest absorbujący miesięczniak? Miałam identycznie: Florek miał miesiąc, Zojka dwa lata i gluta po kolano. Kliknęłam. Pierwsza odpowiedź: Świnka Peppa. Czyli nawet świadomi rodzice, wyznawcy mądrości Marii Montessori oglądają Peppę w chorobie. I tak Zojka poznała Peppę. Dzięki niej przetrwaliśmy inhalacje i karmienie Florka.

Brak telewizora nie ratuje

Nie chciałam mieć telewizora w domu. Wiedziałam, że gdy będzie, będę sięgała po to rozwiązanie. Uspokoiła mnie Hania, mama 2-letniej Oli i i 8-letniej Joli. Hania mieszka na końcu świata, na głębokim Podhalu. Sama z córkami boryka się z zaspami, halnym, zwierzętami domowymi i tymi przy domu. Nie ma telewizora. Ale ma internet i te same wyrzuty sumienia.

- Czarny dzień nastał, gdy internet się skończył, a młoda miała gorączkę i tylko: mama, mama, rączki, rączki – opowiada Hania. W chorobie młodszej córki matkę wspiera youtube.com, który nie daje umrzeć kozom i kurom z głodu. Tylko wtedy matka jest w stanie wyskoczyć na podwórko. - Czasem rodzic musi zrobić taką krzywdę dziecku, niestety - dodaje. Nie wiemy, może córce Hani i mojej pisane było bycie astronautkami i naukowczyniami, ale przez śmigło w głowie włączone przez bajeczki zaprzepaściłyśmy tę szansę?

Dr Marta Majorczyk, pedagożka i doradca rodzinnym w poradni przy Uniwersytecie Humanistycznospołecznym w Poznaniu, wieloletni nauczyciel akademicki, podzieliła się ze mną swoją wiedzą na ten temat.

- Rodzice powinni zadbać o strefę i godziny wolne od mediów, zachęcać dzieci do zabawy niezwiązanej w żaden sposób z nowoczesnymi technologiami i elektroniką – mówi. I dodaje: - Jedną z wytycznych Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej (AAP) są zwyczaje związane z używaniem mediów przez samych rodziców. Stanowią oni wzór dla dziecka, są przewodnikami po mądrym korzystaniu z mediów.

Ograniczenie rozwoju mowy

Podobne jak ja rozterki ma mama 16-miesięcznego chłopca. Na forum kafeteria.pl napisała: "Mam syna 16 m-cy i starsze córki, które wieczorem oglądają swoje bajki i syn siłą rzeczy też. Telewizja nie jest włączona non stop, ale te 40 min dziennie na pewno ogląda. Zastanawiam się, czy syn w efekcie tego może mieć problemy z mówieniem?" - dopytuje.

Inny rodzic szuka rozwiązania we włączaniu radia, zamiast telewizji. "Mój trzylatek oglądał dużo telewizji. Nie mówił zbyt dobrze, chociaż od czasu, kiedy poszedł do przedszkola, coraz więcej nowych słów się u niego pojawia. Neurolog radził zamiast tv mieć włączone radio".

- Amerykańskie badania nad problemem dowodzą, że podczas oglądania bajeczek przestymulowywana jest prawa półkula mózgowa dziecka – odpowiada na te wątpliwości Majorczyk - Oznacza to, że zaniedbywany jest rozwój lewej, odpowiedzialnej właśnie za mowę. W związku z tym dziecko mówi gorzej albo wcale nie może zacząć.

- Telewizja i radio nie rozwijają słownictwa dzieci – kontynuuje psycholożka. I tłumaczy dlaczego: - W pierwszej kolejności dziecko musi nauczyć się mówić w sposób komunikatywny. Rozwija to tylko i wyłącznie bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, a więc monologi dorosłych, czytanie bajek. Aktywności, w których dziecko może dźwięk zestawić z ruchem warg rodzica. Zobaczyć, jak "wygląda" wypowiedziane słowo na wargach rodzica.

Tylko w tle? Radio?

Problemem jest nawet grający telewizor w tle. Któraś z matek duma: U nas telewizja - gdy jest mąż - gra cały czas, jakieś Discovery albo inne popularno-naukowe. Nie oglądamy "Trudnych spraw" i tego typu rzeczy, film leci sporadycznie. Jedyny skutek uboczny tego, to że córka wie rzeczy, o których zwyczajny dzieciak, a czasem i dorosły w życiu nie słyszał. Syn ma 9 miesięcy, czy ogląda, nie wiem, chociaż ostatnio zaczął - reklamy. Chociaż TV gra niemal cały czas, więc się przyzwyczaił, że coś tam buczy, ale nie sadzam go przed bajkami. Wyjątek to inhalacje, bo inaczej nie usiedzi i są to teledyski z YT z piosenkami Smoka Edzia - dodaje.
Rodzice czują podskórnie, że bajeczki nie są dobre. A psycholodzy nie mają dla nich dobrych wieści.

Nadwyrężają system nerwowy

- Inne badania wskazują na nadaktywność gałek ocznych dzieci oglądających telewizję – mówi pedagożka. - Bajki puszczane tak małym dzieciom powodują problemy ze skupieniem uwagi, podnoszą poziom stresu. Kolejnym objawem jest nadpobudliwość, bo dzieci po bajce nadal są w trybie 24 obrazków na sekundę, które przed chwilą musiał trawić ich mózg. Dlatego po oglądaniu bajek można zaobserwować burzę złości i następującą po tym nadaktywność. Zdarza się, że myślimy, że mamy do czynienia z dzieckiem z zaburzeniami neurologicznymi, a to jest tylko kwestia detoksu telewizyjnego. Dzieci, które oglądają bardzo dużo telewizji, są ubogie w bodźce życia związane z zawiązywaniem relacji społecznych, rozrywką, w związku z tym mają problemy z zachowaniami społecznymi. Często wycofują się z życia społecznego i wówczas pojawia się podejrzenie autyzmu. Ich zainteresowania są bardzo powierzchowne, ubogie. Nic ich nie interesuje, nie znajdują pasji – wymienia Majorczyk.

Na pytanie, czy istnieje złoty środek, psycholożka odpowiada wprost, żebyśmy nie byli hipokrytami. Rodzice będą puszczać bajeczki mimo serii smutnych konsekwencji, które nad tym wiszą. Czy w ogóle da się serwować dziecku bajki w bezpieczny sposób?

- Dziecko do drugiego roku życia nie powinno w ogóle mieć styczności z telewizją, komputerem, tabletem – wyjaśnia. I mówi, co robić w sytuacji takiej, jak moja, gdy mamy dwójkę maluchów w domu i tylko dwie ręce. - W tych okolicznościach możliwe było inne rozwiązanie. Włożenie synka do chusty. A chorą, rozkapryszoną córkę można było przenieść do salonu, z którego miałaby pani ją na oku podczas przygotowywania obiadu. I śpiewać jej. Albo nie robić tego dnia obiadu. Tylko zamówić – podpowiada Majorczyk. A jeśli nie możemy zaplanować swojego czasu, pedagożka radzi, żeby te bajki oglądać mądrze.

- Maksymalnie 20 minut dziennie. Absolutnie nie przed spaniem. Dobrze by było, żeby nie odbywało się to codziennie. Są pewne zasady korzystania - odpowiednie dobranie treści, na przykład bajki edukacyjne. Wspólny czas oglądania, czyli rodzic siedzący obok i tłumaczący dziecku, co się dzieje w bajce. Usunięcie telewizora z sypialni dziecka. No i jak oglądamy, to nie jemy. Gdy dziecko je oglądając, jego żołądek nie wysyła do mózgu sygnału sytości. Nie ubierajmy dziecka w trakcie – bo to sprawia, że dziecko nie potrafi się skoncentrować na zadaniach. Jest marionetką obsługiwaną przez opiekunów. Nie korzystajmy z mediów jako strategii uspokojenia dziecka, co może utrudnić mu rozwinięcie umiejętności samoregulacji. Unikajmy programów, bajek utrzymujących szybkie tempo akcji i animacji.

To nie bajki

Pogróżki dr Majorczyk my rodzice musimy traktować poważnie. Na forum kafeteria.pl nie brakuje historii, które mogą być przestrogą dla rodziców. Matka dzieli się swoim doświadczeniem: "Mam córkę 22 miesiące. Zaczynała już mówić i zainteresowała się bajkami, a ja miałam ciężki okres (dużo papierów, maili, telefonów) to żeby szybko pozałatwiać sprawy, włączałam jej bajki. Przez tydzień oglądała bajki przez około 30-40 min dziennie. Przestała mówić. Teraz ogląda 15 minut dziennie, bo bardzo chce, ale dbam o książki i nazywanie rzeczy. Ponownie zaczyna mówić" - ostrzega kobieta.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (287)