Okrutny proceder ze szczeniakami. Konały w bólu
Anna S. sprzedawała w sieci chore szczenięta należące do popularnych ras miniaturowych. Osoby, które kupiły od niej zwierzęta, szybko przekonały się, że nie są one w dobrej kondycji. Wiele psów po przeprowadzce do nowego domu nie dożyło kolejnego dnia.
30.01.2024 | aktual.: 30.01.2024 13:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna S. to matka niedawno zatrzymanego patostreamera Marcina F. 18-letniego mężczyznę oskarża się o znęcanie się i upijanie młodych dziewczyn podczas transmisji na żywo w internecie. Za te przestępstwa grozi mu osiem lat pozbawienia wolności. W niektórych filmikach Marcin F. pokazywał również szczenięta, które były przeznaczone na sprzedaż.
Sprawą nielegalnego prowadzenia hodowli psów i handlem szczeniąt przez Annę S. zajęli się reporterzy z programu "Uwaga! TVN". W niedawno opublikowanym materiale pokazano, że kobieta wystawiała w sieci ogłoszenia z różnymi rasami czworonogów. Maltańczyki, shih tzu, pomeraniany, yorkshire terriery i jack russell teriery to tylko niektóre z nich. Większość psów należy do małych i popularnych ras.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowi właściciele szybko przekonywali się, że z psami dzieje się coś złego
Anna S. prowadziła działalność sprzedaży zwierząt za pośrednictwem internetowych serwisów ogłoszeniowych, korzystając z różnych kont. W sieci przedstawiała się jako reprezentantka różnych hodowli, aby uwiarygodnić swoje oferty. Nowi właściciele byli przekonani, że kupują czworonogi od zaufanego hodowcy, szybko jednak zrozumieli, że zostali wprowadzeni w błąd.
Dziennikarze programu "Uwaga! TVN" dotarli do kilkunastu osób, które zdecydowały się na kupno zwierząt od Anny S. Większość z nich odbierała szczeniaki w grudniu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Sprzedająca zapewniała kupujących, że czworonogi są zdrowe i szczepione, mimo to historie nowych opiekunów są do siebie bardzo podobne.
- Piesek był osowiały. Myśleliśmy, że to po prostu stres spowodowany nowym domem. We wtorek miała już wymioty, biegunkę z krwią. Strasznie wyglądała. Lekarze weterynarii stwierdzili, że pies był chory, jak już go dostaliśmy - opowiedział jeden z właścicieli, którzy zdecydowali się na zakup szczeniaka.
Mimo kosztownego leczenia, wielu zwierząt nie udało się uratować
Co najmniej kilkanaście szczeniąt sprzedanych przez Annę S było zarażonych parwowirozą. Choroba ta jest szczególnie niebezpieczna dla młodych zwierząt i znana jest jako psi tyfus. Jeżeli leczenie nie zostanie rozpoczęte w pierwszych dniach infekcji, zazwyczaj kończy się śmiercią.
Wiele szczeniąt kupionych od pseudohodowczyni, nawet mimo interwencji weterynaryjnej, umierało w męczarniach już na drugi dzień po przeprowadzce do nowego domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kupili psy, wkrótce je stracili. „W tej branży każdy robi, co chce” (UWAGA! TVN)
Policja bada sprawę Anny S.
Według reporterów "Uwagi!" Anna S. kupowała zwierzęta od innych hodowców, a następnie sama wystawiała je na sprzedaż. W świetle polskiego prawa psy mogą być sprzedawane tylko w miejscu hodowli. Działania kobiety okazują się więc nielegalne.
Sprawa została zgłoszona odpowiednim służbom, które rozpoczęły dochodzenie. Najprawdopodobniej Anna S. chcąc zarobić, sprzedawała zwierzęta, o których sama niewiele wiedziała, a to mogło doprowadzić do przedwczesnej śmierci psów.
- Jest wolna amerykanka i każdy może robić, co chce. Ustawa nie wprowadza żadnych regulacji, jakie dokumenty ma mieć pies. Wskazuje tylko, że ma być stowarzyszenie. To byłoby w porządku, gdyby był nad nimi nadzór, a jego nie ma - powiedziała w rozmowie z "Uwagą!" mecenas Agnieszka Łyp-Chmielewska.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl