Zamknęli ją "psychuszce". Wydało się, do czego ją zmuszano
Wiktoria Pietrowa została skazana przez sąd w Sankt Petersburgu na sześciomiesięczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Powód? 29-letnia blogerka pisała w mediach społecznościowych o tragedii mieszkańców Buczy. Jak przekazuje prawniczka Pietrowej, okres jej "leczenia" może zostać wydłużony.
27.12.2023 | aktual.: 27.12.2023 18:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiktoria Pietrowa jest jedną z czterech Rosjanek, o których rok temu poinformowało Radio Wolna Europa. Kobieta za umieszczanie w mediach społecznościowych informacji o tym, co naprawdę wydarzyło się w Buczy, została skazana przez sąd w Sankt Petersburgu na sześć miesięcy pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Wcześniej spędziła 15 miesięcy w areszcie.
Rosjanka usłyszała wyrok
Przypomnijmy, że Wiktoria Pietrowa zamieszczała w mediach społecznościowych nie tylko wpisy dotyczące masakry w Buczy, lecz także m.in. opinię ukraińskiego psychologa, który twierdzi, że Władimir Putin ma schizofrenię. O wyroku sądu w Sankt Petersburgu prawniczka Pietrowej poinformowała na swoim kanale na Telegramie. Szczegóły sprawy zdradziła w rozmowie z "The Insider".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Czterem kobietom z Sankt Petersburga grozi więzienie. Zarzuty postawiły rosyjskie władze
W trakcie przeprowadzanego śledztwa uznano, że 29-latka była niepoczytalna i nieświadoma tego, co wypisuje w mediach społecznościowych. Rosjanka znalazła się teraz w tzw. psychuszce, czyli szpitalu psychiatrycznym. Ma tam spędzić pół roku, a o jej dalszych losach zdecyduje sąd na podstawie wniosków komisji lekarskiej.
Według Pilipenko, w szpitalu doszło do nadużyć ze strony personelu medycznego.
"Była zmuszona do rozebrania się do badania ciała, a następnie do umycia się w obecności mężczyzn. Dziewczynie odmówiono również prośby o zmianę podpaski" - wspomniała Pilipenko.
"Po sześciu miesiącach sąd podejmie decyzję, na podstawie wniosków komisji lekarskiej, czy przedłużyć obowiązkowy środek o charakterze medycznym, czy zastąpić go innym środkiem, takim jak leczenie ambulatoryjne, czy też całkowicie anulować całe leczenie. W praktyce po pierwszych sześciu miesiącach prawie nikt nie zostaje zwolniony do leczenia ambulatoryjnego" - tłumaczy prawniczka.
Zobacz także
Co teraz czeka Wiktorię Pietrową?
Prawniczka w rozmowie z "The Insider", że jej klientka czuje się w miarę dobrze. Może też widywać swoich krewnych, ale jedynie przez okno, ze względu na kwarantannę, jaką przechodzi cały szpital z powodu COVID-19. Najbardziej niepokoi jednak fakt, że Pietrowa będzie poddawana leczeniu, które będzie obejmowało również przyjmowanie środków farmakologicznych.
"Na pewno, oprócz rozmów z psychiatrami i psychologami, będą też leki, a to budzi obawy o zdrowie Wiktorii" - podkreśliła Anastasia Pilipenko.
Pietrowa martwi się o swój stan. Z tego względu nie zgodziła się, aby jej opiekunem prawnym została mama, dla której cała sytuacja mogłaby być zbyt dużym obciążeniem psychicznym. Prawniczka Rosjanki dodała, że jej klientka wolałaby odsiedzieć rok w zwykłym więzieniu, niż poddawać się leczeniu w "psychuszce". Wówczas miałaby jasność, kiedy wyjdzie na wolność. Teraz jej los spoczywa w rękach lekarzy, którzy za pół roku wydadzą opinię.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl