Zapytał, jak się do niej zwracać. Stanowcza odpowiedź
W ostatnich dniach ponownie wzrosło zainteresowanie użyciem żeńskich form słów określających stanowiska parlamentarne. O tym, jak zwracać się do kobiety pełniącej funkcję ministra, szczegółowo opowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską redaktor i polonista Maciej Makselon.
W środę 13 grudnia Barbara Nowacka gościła w programie "Rozmowy Piaseckiego" na antenie TVN24. Na początku dziennikarz zapytał, jak ma się do niej zwracać, przywołując tym samym dylemat, z którym - szczególnie w ostatnim czasie - mierzy się wiele osób. Chodzi o żeńską formę słowa "minister".
- Ustalmy najpierw terminologię. Ministra, ministerka czy minister - zapytał Konrad Piasecki. Nowacka otwarcie powiedziała, że jest zwolenniczką feminatywów i poprosiła, aby zwracać się do niej, używając określenia "ministra".
"Ministra" czy "ministerka"?
O to, która forma jest poprawna, zapytaliśmy polonistę Macieja Makselona, który aktywnie prowadzi profil na Instagramie, tłumacząc użytkownikom serwisu zawiłości współczesnego języka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- "Końcówki" "-a" używamy tradycyjnie do tworzenia żeńskich form odprzymiotnikowych, czyli – upraszczając – takich, które odpowiadają nam te same pytania co przymiotnik. Jaka? Przewodnicząca. Jaka? Habilitowana. Jaka? Służąca. Zgodnie z tradycją słowotwórczą języka polskiego sięgnęlibyśmy po formę "ministerka", czyli utworzoną poprzez dodanie przyrostka "-ka". Tworzymy je w sposób analogiczny do: aktor - aktorka, redaktor - redaktorka, piosenkarz - piosenkarka. Nie mówimy przecież ta "aktora", "redaktora" czy "piosenkara", prawda? - tłumaczy.
Stanowisko Rady Języka Polskiego a uzus
- O "ministrze" (nie tym, lecz tej) słyszymy, bo spontanicznie wprowadziła ją na salony Izabela Jaruga-Nowacka, potem konsekwentnie używała ją w stosunku do siebie również Joanna Mucha i słowo trochę osadziło się w języku - mówi Makselon i dodaje, że dostrzegła to Rada Języka Polskiego i w wydanym w listopadzie 2019 roku stanowisku zarekomendowała jednak używanie formy tradycyjnej dla rodzimego systemu słowotwórczego, czyli ministerki.
"Warto też zaznaczyć, że tworzenie nazw żeńskich przez zmianę końcówek fleksyjnych, np. (ta) ministra, (ta) doktora, (ta) dziekana nie jest dla polskiego systemu słowotwórczego typowe (wyrazy blondyna, szczęściara są wyraźnie potoczne), a lepsze od niego jest wykorzystywanie tradycyjnego modelu przyrostkowego, czyli tworzenie nazw typu doktorka" - czytamy w przytoczonym przez rozmówcę stanowisku RJP.
Jak przyznaje Maciej Makselon - sam również sięgałby po ministerkę:
- Wydaje mi się, że w momencie, w którym feminatywy nadal – choć zupełnie niesłusznie – budzą tyle emocji, sięganie po formy utworzone w sposób nietypowy dla polszczyzny, dla wielu może być argumentem o ich sztuczności czy niepoprawności. Jako polonistę bardzo cieszy mnie jednak, że wracają one do języka. Pamiętajmy, że to naturalne i tradycyjne dla polszczyzny formy.
- Nie bez przyczyny użyłem jednak trybu przypuszczającego, tj. wybrałem słowo "sięgałbym", nie "sięgam". Bo jeżeli kobiety, które obejmują dane ministerstwa chcą, by określać je jako ministry, nie zaś ministerki, to nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym nie uszanować ich woli. Każdy powinien mieć prawo do językowego samostanowienia. I kwestią podstawowej kultury jest uszanowanie tego prawa - podsumował.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl