Zaszła w ciążę z kochankiem. Nie przewidziała, jak zachowa się mąż
Ewelina wdała się w romans z rehabilitantem ze szpitala i zaszła z nim w ciążę. Gdy powiedziała o tym mężowi, ten o dziwo wcale nie wpadł w furię. Choć jej małżeństwo się rozpadło, po latach wrócili do siebie. "Spróbujmy" - powiedział jej mąż, który umiał schować dumę.
Ewelina, 39-letnia pielęgniarka z Krakowa, przez wiele lat była przekonana, że jej związek z mężem nie ma już przyszłości. Z Pawłem poznali się w pierwszej klasie liceum, a ich uczucie przerodziło się w związek rok później. Następnie przyszły studia, ślub, a potem dzieci. Ewelina wspomina, jak patrzyła na swojego męża i czuła pustkę.
– Patrzyłam na męża i czułam do niego coraz większą niechęć. Denerwowało mnie, w jaki sposób siedzi na kanapie, jak wzdycha i stawia czajnik dziubkiem w odwrotną stronę niż ja.
Romans z rehabilitantem
Kiedy w szpitalu, w którym pracowała, pojawił się nowy rehabilitant, kobieta natychmiast straciła dla niego głowę. Ewelina, szczupła, delikatna blondynka o dziecięcej twarzy, i on, wysoki, świetnie zbudowany mężczyzna, który niedawno przeszedł przez rozwód. Ich relacja szybko się rozwinęła, a oni sami stali się nierozłączni, jak dwie części jednej układanki.
– Poczułam znowu to przyjemne mrowienie w brzuchu, znowu chciało mi się żyć – wspomina Ewelina.
Romans Eweliny z nowym kolegą z pracy trwał już pół roku. Ewelina zaszła z nim w ciążę. Kiedy postanowiła powiedzieć Pawłowi, że chce rozwodu, mężczyzna nie przyjął tej wiadomości dobrze. Kobieta była zszokowana, gdy zdała sobie sprawę, że jej mąż zupełnie inaczej postrzegał ich małżeństwo. Był przekonany, że są zgodnym małżeństwem, które kocha się ponad życie. Kobieta jednak konsekwentnie chciała rozstania i ostatecznie sąd orzekł rozwód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żałowała, że zostawiła męża
Niestety, ciąża Eweliny zakończyła się poronieniem po około ośmiu tygodniach. Jej nowy partner nie był zainteresowany poważnym związkiem, zwłaszcza że jednocześnie romansował z dwoma innymi kobietami z ich szpitala. W tym trudnym okresie dla ich małżeństwa i rodziny, Paweł zachował się niezwykle dojrzale i z klasą. Pomimo poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, nie robił Ewelinie scen, nie wytykał jej romansu. Po prostu zaakceptował sytuację, na którą nie miał wpływu, i otoczył opieką ich dzieci.
Sam ułożył sobie życie. Ewelina nieraz płakała do poduszki, gdy od dzieci dowiadywała się, że ich tata ma nową partnerkę, miłą, ładną, z którą ani sekundy nie spędza przed telewizorem.
– Wcześniej kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mój mąż to taka solidna firma, że zawsze można na niego liczyć, że choć nie ma jakiejś niezwykle fascynującej osobowości, to nigdy nie fundował mi życia jak na rollercoasterze. A teraz miała go przy sobie inna kobieta, która umiała docenić jego zalety.
Ostatecznie Paweł rozstał się z partnerką, ponieważ ona chciała mieć dzieci, a on już nie. Ewelina przez ponad cztery lata była sama. Po tym czasie zdała sobie sprawę, jakie uczucia żywi do byłego męża.
– Zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie – wspomina. – Uznałam, że nie mam nic do stracenia, a duma, która do tej pory hamowała mnie przed tym ruchem, nie jest warta funta kłaków. Powiedziałam mu wprost, że go kocham i że zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo mi go brakuje, jak wielką krzywdę mu wyrządziłam, jak niesprawiedliwa i samolubna byłam. Spodziewałam się, że rzuci mi się na szyję, że powie, że on też… Tymczasem Paweł powiedział, że potrzebuje czasu, że musi się nad tym zastanowić i że da mi znać.
Wrócił do byłej żony po tygodniu i powiedział: "Spróbujmy". Choć nie zawsze jest łatwo, od tego momentu tworzą szczęśliwe małżeństwo.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!