Zbyt częste, samoistne orgazmy u kobiet to choroba
Wiele kobiet marzy o wielokrotnych orgazmach, jednak 24-letnia Amanda Gryce z Florydy twierdzi, że ciągłe szczytowanie niemal zrujnowało jej życie. Cierpi na tzw. zespół przetrwałego pobudzenia seksualnego – pisze „Daily Mail”.
30.04.2014 | aktual.: 30.04.2014 16:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiele kobiet marzy o wielokrotnych orgazmach, jednak 24-letnia Amanda Gryce z Florydy twierdzi, że ciągłe szczytowanie niemal zrujnowało jej życie. Cierpi na tzw. zespół przetrwałego pobudzenia seksualnego – pisze „Daily Mail”.
Zaburzenie to wywołuje niekontrolowane orgazmy, niemające żadnego związku z kontaktami seksualnymi. Może je wywołać cokolwiek: spacer, jazda na rowerze czy prowadzenie samochodu. Orgazmy mogą występować jedne po drugim. Gryce twierdzi, że szczytuje nawet pięć razy z rzędu. Może mieć dziesięć orgazmów w ciągu jednej godziny. Nawet podczas rozmowy z przyjaciółmi.
"To przestaje być przyjemne, staje się koszmarem i torturą" – twierdzi Amerykanka. Wspomina, że pierwsze wielokrotne orgazmy zaczęła przeżywać w wieku zaledwie sześciu lat. Nikomu o tym nie mówiła, ani osobom najbliższym, ani koleżankom, bo się wstydziła.
Do lekarza po raz pierwszy zgłosiła rok temu. Przeżyła rozczarowanie, bo medyk zbagatelizował jej dolegliwości. Stwierdził z uśmiechem, że to nic poważnego. Pomógł jej dopiero ginekolog z Thomas Jefferson University dr Robert Echenberg, współautor książki „Secret Surffering”.
Zespół przetrwałego pobudzenia seksualnego może się pojawiać samoistnie, a powstałe napięcie seksualne wcale nie jest rozładowywane przeżywanymi orgazmami. W 2004 r. zakwalifikowano je do zaburzeń seksualnych kobiet. Jego odpowiednikiem u mężczyzn jest priapizm, długotrwały i bolesny wzwód członka nie związany z podnieceniem lub pobudzeniem seksualnym.
Zaburzenie pobudzenia seksualnego u kobiet często nie jest rozpoznawane albo błędnie się je interpretuje jako zwykłą nadpobudliwość seksualną. Wskazują na to badania, jakie opublikowano w 2005 r. na łamach „Journal of Women’s Sexual Health”.
Wykazano w nich, że cierpiące na to schorzenie kobiety mają mniejszą satysfakcję seksualną. Odczuwają wstyd i zażenowanie, mają poczucie winy, dyskomfort, zmniejszone poczucie własnej wartości, czują się bezradne, niepewne, co niektóre z nich doprowadza do myśli samobójczych.
U wielu kobiet nie udaje się ustalić przyczyny zaburzenia, tylko czasami wywołuje je podrażnienie nerwu sromowego. Leczenie polega głównie na psychoterapii. U wielu pacjentek poprawia się samopoczucie, gdy dowiedzą się, że jest to choroba, a nie na przykład nimfomania. Podawane są również leki poprawiające samopoczucie i zmniejszające napięcie emocjonalne. Terapia musi być kompleksowa. (PAP)
zbw/ agt/