Były w rosyjskiej niewoli. Mówią, co robili im żołnierze
W mediach społecznościowych pojawiły się historie kobiet, które zostały uratowane z rosyjskiej niewoli. O tragedii, która je spotkała, powiedział doradca ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko. Oprawcy nie mieli wobec nich litości.
Inwazja Rosji na Ukrainę, która w kraju Putina oficjalnie nazywana jest "specjalną operacją wojskową" trwa prawie dwa lata, sam konflikt zaś od 2014 roku.
Kilka dni temu Rosjanie zwolnili 230 jeńców wojennych, których traktowano w nieludzki sposób. Wśród uwolnionych osób znalazło się wiele kobiet. Anton Heraszczenko na portalu X (dawniej Twitter) postanowił opublikować ich historie, aby zwrócić uwagę świata na okrucieństwo rosyjskich żołnierzy. Przypadki pojmanych Ukrainek są dramatyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy przekażą Leopardy Ukrainie? Generał: Musimy myśleć o sobie
"Bili mnie młotkiem po rękach"
Jedną z pojmanych osób była należąca do ukraińskiej armii kobieta. Rosjanie przetrzymywali ją przez pół roku i dwa miesiące. Ukrainka zdecydowała się zdradzić, z czym przez ten czas musiała się zmierzyć.
- Pocięli mi ręce. Mówili "połamiemy wasze kończyny, a potem je odetniemy". Złamali moją rękę i bili ją młotkiem. To spowodowało, że dostałam higromat nadgarstka - wyznała jedna z uwolnionych.
Druga z Ukrainek przyznała, że wraz z innymi kobietami mieszkała w jednej celi, która w normalnych warunkach powinna pomieścić sześć osób.
- Było nas tam 39. Spałyśmy na ziemi, mieszkałyśmy jak sardynki. Przerzucali nas po różnych celach. Bili każdego ranka i wieczora. Mam żylaki na nogach, które wtedy były nie tylko niebieskie, ale i czarne. Wciąż mam blizny, które jeszcze nie zniknęły. Rozmawiałam z nimi po ukraińsku. Patrzyłam im prosto w oczy, ale oni nie potrafili zrobić tego samego. Ciągle odwracali wzrok. Nie wiem, może byłyśmy od nich silniejsze?"- powiedziała w trakcie wywiadu.
Bili je, łamali kończyny i stosowali przemoc psychiczną
Uwolniona kobieta dodała, że podczas wychodzenia z celi należało bardzo nisko spuścić głowę, tak aby niemal dotknąć nią kolan. Posadzka była obłożona śliskimi kafelkami, co powodowało, że wielu więźniów upadało.
- Jeśli upadłeś w trakcie bicia, było ciężko wstać, bo bili cię też na ziemi. Kiedy upadłeś i w ogóle nie wstałeś, to także cię bili. Robili to kobietom i mężczyznom - dodała.
Ukrainka należąca do wojska przyznała, że codziennie były sprawdzane i kontrolowane. Każdego dnia pojmane kobiety żyły w strachu przed tym, co się wydarzy.
- Dziewczyny rozbierali i prowadzili przez korytarz pełen mężczyzn. To byli członkowie ich sił specjalnych i różni mundurowi. Dobrą rzeczą z tego wszystkiego jest to, że przynajmniej nas nie gwałcili. Dzięki Bogu przynajmniej nas nie gwałcili - powiedziała ze łzami w oczach.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl