Zorac Karer - ormiańskie Stonehenge

Niedaleko miasta Sisian w południowo–wschodniej Armenii znajduje się niezwykłe miejsce. To Zorac Karer – nazywane ormiańskim Stonehenge. Na powierzchni ponad 7 hektarów znajdują się starożytne grobowce, wokół których stoi ponad dwieście kamieni, różnej wielkości i o różnych kształtach. Dlaczego ustawiono je tutaj, wśród surowych gór, wciąż pozostaje tajemnicą.

Zorac Karer - ormiańskie Stonehenge
Źródło zdjęć: © Małgorzata Pindera

15.04.2011 | aktual.: 07.09.2018 11:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zorac Karer, po ormiańsku nazywane Karahunj jest jedną z największych zagadek Armenii. Archeolodzy i astrologowie wciąż nie są zgodni ani co do czasu, ani co do przeznaczenia tego niezwykłego miejsca. Jedna z hipotez głosi, że to cmentarzysko z epoki brązu, a takie ustawienie menhirów znajdziemy w innych częściach świata ( m.in. w Carnacu w Bretanii, Stonehenge w Szkocji, Newgrenge w Irlandii ). W zachodniej części Zorac Karer znajduje się układ kamieni, który, jak sugerują naukowcy, mógł być świątynią poświęconą bogu Słońca Ari. Świątynia ta była używana przez wiernych 6000 lat temu, aż do czasów przyjęcia chrześcijaństwa. Inni twierdzą, że Zorac Karer to starożytne obserwatorium astronomiczne, które mogło zostać zbudowane nawet 3500 lat wcześniej niż Stonehenge i 3000 lat wcześniej niż egipskie piramidy.

Śpiewające kamienie

Poza podobnym układem menhirów do Stonehenge nawiązuje też ormiańska nazwa Karahunj. „Stone” i „kar” oznacza kamień. „Hunj” to po ormiańsku „dźwięk, brzmienie”. Dlatego megalityczne struktury z Zorac Karer nazywane są często „śpiewającymi kamieniami”. Stąpając wśród tajemniczych kamieni trudno oprzeć się wrażeniu, że dotykamy innego świata i nawet największym racjonalistom udziela się niesamowita, niemal mistyczna atmosfera miejsca. Uczucie to potęguje też sama niesamowita okolica, gdzie skaliste i surowe góry wydają się być jedynymi świadkami przeszłości.

I jeszcze jedno: w Armenii nie ma zbyt wielu turystów, a więc i tutejsze zabytki nie są zadeptane przez chmary zwiedzających. Mogę więc niemal w zupełnej ciszy wsłuchiwać się w brzmienie niesamowitym kamiennych brył, które ludzie ustawili przed tysiącami lat od wschodu, zachodu, północy i południa ziemi. Jeden z astronomów porównał kamienie w Zorac Karer do „żołnierzy siedzących na wzgórzu, którzy posiadają kosmiczną władzę nad światem”.

Część kamieni ma w górnej części otwory, przez które niczym przez oczy można patrzeć na niebo. Mimo woli pojawiają się pytania: Kto i w jakim celu je zrobił? Jakich narzędzi użyto, aby je wywiercić? Sceptycy twierdzili, że dzięki otworom dźwig mógł je podnosić i ustawić we wskazanym przez budowniczych miejscu. Ale kamienie są ciężkie, a otwory wywiercono na samej na górze, w najcieńszej ich części. Czy nawet najmocniejsza lina byłaby w stanie utrzymać ich ciężar? Inna hipoteza mówi, że kamienie z otwory stanowiły część starożytnych teleskopów. Kamienie ustawiono tak, aby przez otwory starożytni uczeni obserwowali fazy księżyca i słońca podczas przesilenia. Mnie bardziej przypada do gustu ta właśnie hipoteza i sama nie mogę oprzeć się pokusie spojrzenia na błękitne niebo przez wykuty w kamieniu otwór.

(mpi/sr)

małgorzata pinderapodróżwycieczka
Komentarze (1)