Blisko ludziŻyjemy w kraju Anonimowych Czterdziestolatek. Krytykuje się je i za siwe włosy, i za wygładzanie zmarszczek

Żyjemy w kraju Anonimowych Czterdziestolatek. Krytykuje się je i za siwe włosy, i za wygładzanie zmarszczek

Żyjemy w kraju Anonimowych Czterdziestolatek. Krytykuje się je i za siwe włosy, i za wygładzanie zmarszczek
Źródło zdjęć: © Getty Images
Lidia Pustelnik
06.06.2017 12:13, aktualizacja: 08.06.2017 08:30

Kobieta znaczy "ta, która ucieka przed upływającym czasem". Ucieka w takim zapamiętaniu, w takim bezrozumnym szale i zastraszeniu przed śmiertelnymi wrogami – włosem już nie blond, a siwym i tą cholerną zmarszczą koło ust, że nawet na myśl jej nie przyjdzie, że nikt jej nie każe tak gnać – prócz niej samej.

To nie takie proste, to nigdy nie jest proste, kiedy młodość mija jak wspomnienie tropikalnych wakacji. Bo nagle biodra zaczynają ci się zaokrąglać od samego patrzenia na jedzenie (słowo daję), nie starcza ci już czasu na wyrywanie tych cholernych siwych włosów, a na skórę wokół oczy od jakiegoś czasu wolisz nie patrzeć z bliska – w słusznej trosce o nerwy. I co, na wygnanie, do wigwamu za wioską, do ósmego kręgu piekieł, w którym mieszkają te "stare", bezużyteczne?

To nie takie proste, bo dobrego wyjścia nie ma. Pod zdjęciem Nicole Kidman, która od kilku lat przy pomocy medycyny estetycznej poprawia sobie to i owo, jedna z naszych czytelniczek napisała:

- Mam wrażenie, że kobiety w pewnym wieku zawsze są "niewygodne": Jak tęższa i starzejąca się naturalnie, to pojawiają się komentarze, że gruba i zaniedbana; jak chce oszukać czas skalpelem – też niedobrze – sztuczna i ponaciągana. Co mają dojrzałe babki zrobić? Położyć się i umrzeć czy zamknąć w domu i nie narażać się na, niemal zawsze, krytyczne komentarze?

Coś zaczyna się zmieniać w tym dotąd bezkonkurencyjnym kulcie młodości. Zachód już wie, że czterdziestka to nowa dwudziestka, z tą przewagą, że najczęściej już świadoma, czego chce, a czego woli unikać. Nie ma w niej tej gorączki, jest za to kiełkująca mądrość wyniesiona z doświadczeń, ze związków, z macierzyństwa, z pracy, podróży i niańczenia tych, którzy od dawna powinni niańczyć się sami. 40-latki i kobiety starsze zaczynają być doceniane w popkulturze na całym świecie, poczynając od Meryl Streep, Nicole Kidman, na modelkach 40+ i 50+ kończąc.

Ale przed nami jeszcze długa i wyboista droga - Hollywood jest daleko, a my tymczasem musimy tu jakoś żyć. Żyć w kraju Anonimowych Czterdziestolatek, udających dwudziestki-szóstki albo gnących karki pod ciężarem jadowitych spojrzeń. Społeczeństwo mówi o nas "stare", "grube", "ponaciągane", "plastikowe", bo wciąż ocenia nas przez pryzmat tego, jak wyglądamy, a nie tego, kim jesteśmy i co robimy. Czterdziestoletni mężczyzna ma prawo mieć zmarszczki albo nie, u kobiety wiotczejąca skóra zawsze urasta do problemu i wyboru jak z greckiej tragedii - zabiegi albo "manifestacyjne" starzenie się jak natura chciała. I tak źle, i tak niedobrze.

To co ta biedna czterdziestolatka powinna zrobić? Słuchając porad złotoustych internautów - zatrzymać w sobie urok, ale nie kłuć w oczy siwym włosem, przewrotnie mówić, że się jest starszą niż w rzeczywistości i koniecznie mieć energię osiemnastolatki. Słowem, niczym doskonała heroina, łączyć w sobie cechy pozornie niemożliwe do połączenia, bo my, kobiety dobrze znamy to rzucanie się w wir misji niemożliwych. A że potem jak tłuszcz obrastają nas kompleksy, to nikogo już nie obchodzi. Co ma więc zrobić ta uciekająca "niewygodna" czterdziestolatka?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (176)
Zobacz także