Singielka - twardzielka
Sama, w żadnym razie nie musi oznaczać - samotna. Są różne życiowe drogi. Każda jest właściwa, pod warunkiem, że jest ci na niej dobrze.
07.12.2007 | aktual.: 28.05.2010 15:50
Sama, w żadnym razie nie musi oznaczać - samotna. Są różne życiowe drogi. Każda jest właściwa, pod warunkiem, że jest ci na niej dobrze.
Nie chcę kompromisów
Kasia od roku mieszka sama, od dwóch pracuje w firmie kosmetycznej. Ma 24 lata. Twierdzi, że szkoda jej czasu na związki z mężczyznami.
- Jeśli chcę być naprawdę dobra w tym co robię, muszę się pracy poświęcić cała, nie może być tak, że nie skończyłam raportu, bo musiałam gotować dziecku obiad, albo pokłóciłam się z mężem i dlatego spóźniłam na ważne spotkanie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Kasia uważa, że kobieta marnuje się w małżeństwie, a nawet w dłuższym związku z facetem. Chce czy nie chce, po pewnym czasie zaczyna grać drugie skrzypce, podporządkowuje się, a potem narzeka. On dąży do dominacji, jeśli ona się broni są wieczne kłótnie i też nie jest im ze sobą dobrze.
- Tak było w mojej rodzinie, wiecznie zapracowany ojciec i mama, która skarżyła się na los kury domowej albo darła z nim koty, żeby pozwolił jej pójść do pracy. Nie pozwolił nigdy, najwyżej rodziło się kolejne dziecko i sprawa się wyjaśniała. Mam aż cztery siostry. Ale to wcale nie znaczy, że współczuję matce, a potępiam ojca. Ona miała co chciała, on zachowywał się jak typowy samiec.
Kasia nie chce mieć własnego na stałe. Słyszy, że kobieta nie powinna sama chodzić do kina, albo do pubu. - Właśnie fajnie jak jestem w kinie sama. Wtedy na melodramacie mogę sobie spokojnie łkać w chusteczkę i nie narażam się na pobłażliwe uśmiechy partnera. No i mogę właśnie pójść na ten melodramat, a nie na strzelaninę. U jej znajomych, którzy twierdzą, że mają nowoczesny partnerski związek, chodzą na zmianę na to co chce on i na to co chce ona. Kasia nie chce kompromisów.
- Czuję wielką radość, gdy wracam o 22.00 do pustego, ciemnego mieszkania i nikt mnie nie pyta z wyrzutem: Gdzie byłaś tak długo. Wsłuchuję się w ciszę mojego pokoju, gaszę światło i zaglądam w okna bloku na przeciwko. Podziwiam rodzinne słodkie życie i cieszę się, że mnie tam nie ma. Nikt nie pyta o moje pieniądze, kupuję drogie kosmetyki i ciuchy, bo tak chcę i nie mam poczucia winy, że lepiej byłoby kupić dziecku rowerek.
Raz basen raz seks
Beata jest sama z wyboru i z doświadczenia.
- Sprawdziłam bycie z kimś, było koszmarnie. Mój partner nie rozumiał moich aspiracji, tego, że robiłam dwa fakultety, że siedziałam w firmie do wieczora, a w nocy uczyłam się niemieckiego. On wtedy myślał już tylko o łóżku, a ja nie miała siły na żadne harce. Wolałam rano wyszaleć się na basenie.
Beata twierdzi, że żadne z nich tu nie zawiniło, ona po prostu powinna być sama, chce być sama i lubi być sama.
- Koleżanka, bardzo zdolna, za pierwszym razem dostała się na aplikację, przebąkuje coś, że nie da rady, bo mąż i drugie dziecko w drodze. Czy to nie jest marnowanie życia? Zaprzepaszczanie własnej szansy?
Beata tegoroczne wakacje spędziła z paczką z pracy w Hiszpanii. W luksusowym hotelu.
- Stać mnie, żeby sobie dogadzać i mam zamiar robić to przez całe życie, Matką - Polką nie będę. W życiu trzeba wybierać, albo praca albo dom, nie ma alternatywy. Kto uważa inaczej jest w błędzie. Beata nie potępia kobiet poświęcających się wychowaniu dzieci. Jeśli są z tym szczęśliwe to wszystko jest w porządku.
- W końcu ktoś musi się troszczyć o przetrwanie gatunku, ja wolę być z tymi co popychają jego rozwój, urodzić dziecko potrafi każda, a zrobić karierę - nie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Uważa, że mężczyźni są potrzebni, czuje się bez nich bezradna kiedy musi przesunąć ciężką kanapę albo odkręcić zawór przy umywalce.
- Najlepszy mężczyzna to kolega. Jeśli czasem po uporaniu się z meblem chce być kochankiem, a ja też mam na to ochotę - w porządku, w końcu jesteśmy ludźmi i seksualne potrzeby trzeba zaspokajać choćby dla zdrowia - raz basen raz seks. Ale uciekam od trwalszych związków, bo wiem, że żaden normalny mężczyzna nie wytrzyma z kobietą robiącą karierę. Wolę się z nim kochać niż kłócić.
Z pazurami na pracę
Iza jest bardzo drobna i krucha. Nie wygląda na kobietę, która samodzielnie idzie przez życie.
- Nigdy tak naprawdę nikogo nie miałam. W szkole byłam zawsze najlepszą uczennicą, na studiach studentką z najwyższą średnią. Tak jakoś się stało, że koleżanki miały swoich chłopaków, narzeczonych, a ja w pewnym momencie zostałam sama z ciotkami użalającymi się nade mną. Był taki okres, kiedy naprawdę było mi źle, czułam się bardzo samotna.
Mówi, że z pazurami rzuciła się na pierwszą pracę. Najpierw miała jej dosyć, a potem odnalazła w niej sens życia.
- Gdy ktoś na mnie patrzy pierwszy raz, nie wierzy, że jestem na kierowniczym stanowisku. Dopięłam swego, starzy koledzy patrzą na mnie z uznaniem, stałam się dla nich kimś. Z jednym spróbowałam kiedyś być. Ale cały czas miałam wrażenie, że on jest ze mną, bo mam dobre stanowisko, samochód, mieszkanie. A ja chciałam, żeby kochał tamtą dawną, zagubioną dziewczynkę, bo to ona potrzebowała miłości, a nie ta wyzwolona i przebojowa bizneswoman. Kiedy skarżyłam się, że źle się czuję, że jutro mam bardzo ciężkie negocjacje, mówił: Ty zawsze sobie poradzisz, masz tyle energii, taka jesteś twarda. To nie zawsze była prawda.
Rozstali się po pół roku. Iza uważa jednak, że zmieniła się, zdusiła nieporadną dziewczynkę, coraz bardziej jest w środku taka jak na zewnątrz. Twarda i uśmiechnięta. I wierzy, że będzie jej z tym dobrze.
5 kompleksów i 7 przestróg dla „Twardej i uśmiechniętej”.
Wyzwolone z męskiego towarzystwa kobiety mówią, że są szczęśliwe. Twierdzą, że to nie moda tylko nowoczesny styl życia. I wszystko w porządku pod warunkiem, że biorą pełną odpowiedzialność za swoją decyzję. Wiedzą z czym się wiąże. Mają świadomość zasadzek czyhających na „Twarde i uśmiechnięte”, zastawionych wcale nie przez roje facetów, ale przez ich własną psychikę i obyczaje.
Przeczytaj i sprawdź, może twoja samodzielność wynika z nie do końca uświadomionych kompleksów:
Kompleks rodzinnego schematu
Założenie, że życie z facetem to konieczność podporządkowania się mu, możesz wynieść z domu. Często na zasadzie przeciwieństwa, rezygnujesz z własnej rodziny.
Kompleks chorej dumy
Ból po zdradzonym albo straconym uczuciu próbujesz odreagować wypleniając z siebie potrzebę miłości. Na zasadzie: Jak nie to nie, prosić się więcej nie będę.
Kompleks pracy
Trwa rywalizacja o pracę. Kolega zarabia więcej na tym samym stanowisku co ty. Za wszelką cenę chcesz wziąć odwet, pokazać, że potrafisz się sama utrzymać, zarobić na wakacje w Hiszpanii. Wpadając w pracoholizm, zastępujesz faceta rywalizacją z nim.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Kompleks walki z mitami społecznymi
Pierwszy - mężczyzna jest głową rodziny i utrzymuje kobietę. Więc niech nie będzie mężczyzny w ogóle. Drugi - kobieta, która ma dzieci jest mniej wartościowym pracownikiem. W takim razie dzieci wykluczone, dopóki nie zrobisz kariery.
Kompleks mediów
Przekonują, że kobieta sama też sobie poradzi. Często jednak nie zauważasz małego słówka „też”. A ono oznacza, że można być niezależnym również w z związku z kimś. Z modelu rodziny typowo polskiej, można się wyzwolić nie tylko byciem samemu.
A oto najczęstsze stresy, które czyhają na „Twardą i uśmiechniętą”:
Stres jednego dachu
Jeśli nie nauczysz się bycia z kimś w jednym mieszkaniu to nie nauczysz się bycia z kimś w pracy. Kobiety samotne mogą być bardzo agresywne w stosunku do mężczyzn-współpracowników.
Stres imprezowy
Przezorna kobieta nie zaprasza niezwiązanej z nikim koleżanki na party. Stanowi potencjalne zagrożenie.
Stres łatek
Opinia publiczna przypina swoje łatki: jest sama, bo nie może mieć dzieci, bo nikt jej nie chce, bo źle się prowadzi. Do tego znaczące spojrzenia plotkarek przed blokiem i biadolenia całej rodziny.
Stres Junga
Zgodnie z jego filozofią, każdy człowiek składa się z dwóch biegunów: męskiego i żeńskiego. Rozwój kobiety polega na odkryciu swojej kobiecości i męskości. Ale współczesne kobiety pamiętając patriarchalny model stosunków, odwracają się od kobiecości.
Przekonane, że mogą być w pełni kobietą, jeżeli są dobrze ubrane i czytają kobiece magazyny. Rozwój duchowy widzą natomiast w rolach typowo męskich, robieniu kariery, rywalizacji. Na przykład jesteś szefową w biurze i masz pod sobą 20 mężczyzn, uważasz, że to wystarczy, nie musisz mieć jeszcze jednego egzemplarza w domu. Trudno jednak osiągnąć szczęście, bo tracisz po drodze naturalną kobiecość.
Stres Madonny
U prawie każdej z nas, pojawia się w pewnym momencie instynkt macierzyński. Czasem samotne szukają wtedy nie partnera tylko dawcy plemników. Albo ubiegają się o adopcję. W obu wypadkach z góry zakładają, że dziecko nie będzie miało ojca.
Jeśli jesteś samotna, i nie wynika to z żadnych kompleksów, a ze stresami świetnie sobie radzisz, ciesz się swoją niezależnością. Tak długo jak będziesz z nią szczęśliwa. Kiedy ci się znudzi, wykorzystaj swoją moc samostanowienia i spróbuj czegoś innego, np. bycia w związku z facetem.