5 kobiet uszyło 1000 flag. "W zakładzie karnym miały na to mnóstwo czasu"
Uszyć jedną flagę Polski nie jest wcale tak łatwo. Uszycie tysiąca flag może zająć długie godziny. Właśnie takiego zadania podjęły się osadzone Zakładu Karnego w Nowej Hucie. Przez ponad dwa miesiące, dzień po dniu, cięły i zszywały czerwony i biały materiał. One na święta 11 listopada zostaną w zakładzie karnym, ale ich flagi zawisną w całej Małopolsce.
11.11.2017 | aktual.: 11.11.2017 10:05
W Zakładzie Karnym w Nowej Hucie obecnie znajduje się 91 kobiet. Większość z nich odsiaduje wyroki za stosunkowo lekkie przestępstwa. W więzieniu każdy dzień jest podobny do kolejnego, dlatego kiedy zbliżają się święta narodowe, wiele z nich traktuje je jako miłą odmianę – przychodzi czas wielkiego szycia.
W tym roku z okazji Święta Niepodległości więźniarki uszyły 1000 flag państwowych. Mogło ich być mniej, ale nikt nie rozliczał ich z ilości, a one po prostu przychodziły każdego dnia do zakładowej "szwalni" i szyły.
Uszyć dobrą flagę naszego kraju nie jest tak łatwo, jak mogłoby się wydawać. Materiały o odpowiednich odcieniach – czerwonym o odcieniu karmazynowym i biały będący właściwie srebrnoszarym, zostały im dostarczone. Trzeba było pamiętać jednak o właściwych proporcja flagi, które wynoszą 5:8. Oznacza to, że jeśli krótszy bok miał długość 125 cm, dłuższy musiał mieć 200 cm. Flagi trzeba było również odpowiednio obszyć, zostawiając miejsce na drzewiec.
Przed każdym świętem zwykle zgłasza się kilka chętnych, ostatnio było to pięć pań. Każda z nich uszyła około dwustu flag. Niemało.
– Szyły je od początku września. Trzeba przyznać, że panie akurat dysponują czasem, więc mogły sobie pozwolić na kilka godzin na szycie. Ale to nie tak, że musiały uszyć każdego dnia konkretną ilość flag. To nie jest nic przymusowego. Wiedziały, że ile uszyją, tyle będzie – tłumaczy kpt. Dorota Skowronek.
Zamówienie przyszło z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. Znowu, ponieważ identyczną umowę na nieodpłatne zatrudnienie pań do szycia flag podpisano również w marcu, przed świętem 3 Maja. Urząd dostarcza materiały, więzienie deleguje osadzonych. Procedura powtarza się cyklicznie od lat. I chociaż więźniarki nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracą, to i tak wszystkie strony są zadowolone. Im więcej lepiej mieszkanki zakładu karnego wykorzystają czas odbywania kary, tym łatwiej będzie im znaleźć pracę po wyjściu na wolność.
– Bez przerwy odbywają się u nas różne kursy, w tym nasz więzienny kurs POWER. Tam, gdzie teraz panie szyły flagi, wcześniej szyły też pokrowce na garnitury. A jeszcze wcześniej w tym pomieszczeniu rwano pierze na pościel – tłumaczy kpt. Skowronek. Więzieniu zależy na jak największym zatrudnieniu osadzonych. – To nasz priorytet – mówi z naciskiem.
A z tym wciąż są trudności, choć po uruchomieniu w kwietniu ubiegłego roku rządowego programu "Praca dla więźniów" sytuacja nieco się poprawiła. Osoby pracujące odpłatnie w czasie odbywania kary mają wypłacane minimalne wynagrodzenie, jednak jedna trzecia tej sumy trafia do zakładu karnego na pokrycie kosztów utrzymania osadzonego. Pozostała część pieniędzy również niekoniecznie trafia do kieszeni więźnia – często środki te są przeznaczane na przykład na pokrycie ich długów. Mimo to więźniowie pracują chętnie, nie tylko dlatego, by spożytkować lepiej czas w zakładzie karnym. Wielu zdaje sobie sprawę, że po wyjściu na wolność nie będzie im łatwo odnaleźć się na rynku pracy.
Dlatego, prócz tego, że chętni do prowadzenia kursów dla osadzonych zgłaszają się sami, pracownicy więzienia również nieustannie szukają takich osób. – Wkrótce powstaną u nas nowe miejsca pracy, ponieważ na terenie jednostki budowana jest hala produkcyjna firmy meblarskiej, a więc osadzeni będą mogli pracować na miejscu. Docelowo odpłatnie zatrudnionych zostanie 15 osób – mówi kpt. Skowronek.
Tymczasem jednak więźniowie i pracownicy Zakładu Karnego w Nowej Hucie zaczynają obchody święta 11 listopada. Nie będzie to nic specjalnego, ale jak zwykle co roku zostały rozwieszone flagi. Te, które zostały uszyte przez osadzonych w tym, a może i w ubiegłych latach. – Flag po prostu u nas nie brakuje – uśmiecha się kpt. Dorota Skowronek.