#50tonowe30. Kobieto, nie bój się zmian, czyli jak przygotować się do życiowej (r)ewolucji
Przepracowały lata w korporacji, odchowały dzieci i nagle w życiu pojawia się jakaś pusta przestrzeń, którą trudno zapełnić. Chcą zmian, ale równocześnie mają obawy i wątpliwości. Czy rzucić stabilną pracę i założyć własny biznes? A może pozostać w miejscu, w którym jestem, choć nie czuję się tu już tak swobodnie jak kilkanaście lat temu? Gdy ma się 40 czy 50 lat, tego typu decyzja bywa niezwykle trudna. Małgorzata Smoczyńska, założycielka Akademii Kobiet Sukcesu, od lat pracuje z kobietami, które są na życiowym zakręcie. Przekonuje, że warto przezwyciężyć lęk przed wyruszeniem w nieznane i jednocześnie zaznacza, że trzeba się do tej podróży dobrze przygotować.
30.11.2016 | aktual.: 12.05.2017 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Co dzieje się z kobietami, które uświadamiają sobie, że właśnie dotarły do tego przełomowego momentu? Jak poznać, że w ich życiu nadszedł czas na rewolucję?
Ja nazwałabym to raczej ewolucją, bo chodzi o zmianę, w sensie jak najbardziej pozytywnym. Przede wszystkim do kobiet dociera, że mają własne potrzeby. Wcześniej zwykle o tym nie myślały. Teraz zaczynają się realizować w zupełnie nowy sposób. Albo – czują potrzebę realizowania się. Przeżywają drugą młodość, są aktywne, wyglądają lepiej niż kilkanaście lat wcześniej.
*To jednak następuje, gdy już dokonają zmian. A wcześniej? Co takiego dzieje się w ich życiu, że są gotowe wszystko odwrócić do góry nogami? I gdzie znajdują siłę do tych zmian? *
One po prostu się budzą. Wreszcie zaczynają buntować się przeciwko schematom, w które je wtłoczono. Najpierw warunkowało je wychowanie, środowisko, w którym dorastały, przydzielono im jakieś sztywne role; potem doszło to, co wydarzyło się w ich życiu – praca, rodzina, dzieci, zobowiązania, konieczność łączenia różnych ról, pogodzenia ich na co dzień. I dopiero teraz, gdy ich dzieci dorastają albo stają się zupełnie samodzielne, pojawia się myśl, że można wreszcie coś zmienić. Nie zawsze udaje się rzucić z dnia na dzień pracę w korporacji, decyzja o tym nie jest wcale łatwa, ale pojawiają się różne możliwości. Kobiety zgłaszają się na warsztaty, kursy samodoskonalenia, szkolą się w zupełnie nowych umiejętnościach. Jeśli czują, że chcą zmiany, a ostatecznie się na nią nie zdecydują, będzie je to uwierało, przeszkadzało. Jeżeli zdecydują się na rozpoczęcie czegoś nowego, też niekoniecznie od razu będą szczęśliwe i spełnione. Ja radzę moim klientkom, by dokonywać tego powoli, stopniowo, by działać odważnie, ale nie pochopnie.
*Co daje sama decyzja o zmianie? *
Daje bardzo wiele. Rośnie poczucie własnej wartości, wyzwala się dodatkowa energia, pojawiają się radość życia, duma. I to od razu widać, bo kobiety są wyprostowane, uśmiechnięte, zrelaksowane, spokojniejsze. Mimo że nie jest to wcale takie proste, bo decyzja o zmianie nie oznacza automatycznie lepszego życia. Ale jest ten błysk w oku, który mówi: jestem gotowa.
Która część życiowej rewolucji jest najtrudniejsza?
Najtrudniejsze jest to, by odnaleźć się w tym nowym systemie wartości i przekonań. Niezwykle trudna jest też konfrontacja z rodziną, z bliskimi. Są przecież przyzwyczajeni, że ich matka, żona, siostra, córka, koleżanka jest taka, jaką znają od lat. Otoczenie może czuć się bardzo niekomfortowo z tym, że się zmieniamy. Zdarza się, że taka zmiana kończy się rozwodem, bo partner nie jest w stanie zaakceptować „nowej” żony. Albo cała rodzina się odwraca, nie może zaakceptować zmian, jakie zachodzą w kobiecie. Często przynosi to zwrot o 180 stopni, początek zupełnie nowego życia.
To musi być bardzo trudne dla kobiety: chce zmiany, ale nie czuje wsparcia bliskich. Gdzie w takim razie może znaleźć pomoc i zrozumienie?
Przede wszystkim w innych kobietach, które są w podobnej sytuacji, albo były i już dokonały swojej zmiany. Być może zaczęły wszystko od nowa, nową pracę, nowy związek. Po pewnym czasie mogą czuć się jak bohaterki. I często tak są odbierane przez inne kobiety. Ten moment przejścia jest bardzo trudny, warto szukać pomocy. Dlatego tak ważne są spotkania, warsztaty, wspólna praca, grupa wsparcia.
Pani w swojej pracy zachęca kobiety do zmiany.
Tak naprawdę kobiety, które do mnie przychodzą, już są zachęcone i gotowe na zmianę. Nie chcą, by to była zmiana „jakaś”, ale żeby było im lepiej, by ich życie było bardziej wartościowe. Szukają sposobu i narzędzi. Chcą się dowiedzieć, skąd wziąć odwagę, motywację, jak znaleźć ludzi, którzy je wesprą, jak znaleźć fundusze, które im pomogą, jak to wszystko zorganizować. Ja wspieram je i kieruję, podpowiadam. Cały czas przypominam, że cel nie może przesłonić wszystkiego, nie może stać się najważniejszy. Nie powinno być tak, że jego osiągnięcie będzie miało większe znaczenie niż to, kim się staniemy. Czasami, paradoksalnie, okazuje się, że sama zmiana, na przykład pracy, nie jest najbardziej istotna, może wcale nie trzeba jej rzucać, wystarczy inaczej się w niej znaleźć. Kobieta musi nauczyć się cenić siebie, bardziej dbać o siebie, lepiej negocjować, częściej delegować zadania.
A co, jeśli się okaże, że nie trzeba wcale zmieniać miejsca pracy, by poczuć się lepiej i pewniej?
Znam osobę, która po pięćdziesiątce postanowiła rzucić firmę i zacząć wszystko od nowa, była już właściwie gotowa to zrobić. Okazało się, że jest możliwość dobrowolnego odejścia z pracy na całkiem niezłych warunkach. Wydawałoby się, że się ucieszy, że skorzysta z okazji, ona tymczasem zaczęła się wahać, nie była wcale pewna, czy poradzi sobie z własnym biznesem. Uświadomiła sobie, że nie jest jeszcze gotowa na taką samodzielność, a poza tym – że jej obecna praca nie jest wcale taka zła. Wystarczyło popatrzeć na swoją sytuację z nieco innej perspektywy – to dało dystans i rzuciło nowe światło. Osoba, o której mówię, zdecydowała się zostać w swojej firmie i zdobyć dodatkowe kompetencje. Pracuje tam, gdzie pracowała, poza firmą robi inne rzeczy, angażuje się w różne aktywności. Plan rewolucji zmieniła na ewolucję, teraz jest w zupełnie innym miejscu, czuje się znacznie pewniej. Myślę, że to dobry sposób, zwłaszcza dla osób, które nie mają już 20 lat, ale na przykład 50. Zamiast skoku na głęboką wodę – stopniowe zanurzanie się, oswajanie z nową sytuacją.
To chyba najbezpieczniejsza wersja: rozglądam się i analizuję, sprawdzam, co jest dla mnie najlepsze. Tylko że nie każda kobieta ma taką komfortową sytuację.
To wymaga przede wszystkim spokoju. Nie wolno wykonywać zbyt pochopnych ruchów, podejmować drastycznych decyzji. Zamiast rzucać pracę z dnia na dzień, przyjrzyjmy się jej, pomyślmy, co jest dla nas ważne, co wydaje nam się dobre, a co nas uwiera. Nie koncentrujmy się na jednej konkretnej rzeczy, która sprawia, ze nienawidzimy miejsca, w którym jesteśmy. Może nie jest to miejsce i zajęcie wymarzone, ale na tę chwilę zaspokaja nasze potrzeby, daje jakieś poczucie bezpieczeństwa, np. pieniądze. Weźmy kartkę i spiszmy plusy i minusy, zważmy wszystkie za i przeciw. Zadajmy sobie pytanie: co mogę zrobić, by bardziej cieszyć się tym, co mam? Zmiana jest dobra i potrzebna, jest częścią naszego życia, ale trzeba się do niej przygotować. I lepiej mieć pewność, że wszystko zależy od nas samych.
Bądź kowalem swojego losu - to piękne hasło, ale czy kobiety potrafią znaleźć w sobie siłę, by wykuwać własny los?
Niestety, większość jest słaba. Ale potrafimy znaleźć w sobie siłę. Ona bywa ukryta, ale jest, każda kobieta ją ma, choć może sobie tego nie uświadamiać. Jesteśmy wychowywane na opiekunki, matki, a nie na odkrywczynie, zdobywczynie, jak mężczyźni. Gdy dorastamy, okazuje się, że chcemy być… różne, raz takie, raz inne, nie zawsze zgodnie z wpojonymi rolami. Wtedy włączają się różnego rodzaju mechanizmy, które mają tłumić nasze pragnienia. Ale prawdziwej natury nie da się stłamsić, to nas w końcu dopadnie, wreszcie usłyszymy ten wewnętrzny głos. Nie warto się tego bać, lepiej to zrozumieć, otworzyć się.
*Zgoda, tylko jak to zrobić? Czy są jakieś przydatne metody, narzędzia? *
Zachęcam kobiety do udziału w warsztatach, które uczą tego, jak funkcjonują nasze emocje, nawyki, jak działa nasza podświadomość, od czego tak naprawdę zależy odwaga. To bardzo praktyczna wiedza, która sprawia, że przestajemy się miotać jak dzieci we mgle, a zaczynamy widzieć naszą sytuację z dystansu. Wtedy możemy zrobić coś mądrze i przygotować się do zmian. Panie, które trafiają na nasze warsztaty, na przykład do Szkoły Liderek, są już gotowe na dużą zmianę, najczęściej chcą prowadzić własny biznes, ale brakuje im jakiegoś silnego impulsu, energii do działania. Na warsztatach przygotowują projekt, który realizują bez budżetu. I to jest niesamowite, bo gdy już się uda – a zwykle się udaje – to świadomość tej ogromnej siły sprawczej zostaje na zawsze. Nasze uczestniczki wiedzą, że skoro to im się udało, to teraz mogą zrobić wszystko. I mają swoją grupę wsparcia, na którą mogą liczyć.
Jakie osoby trafiają na prowadzone przez panią szkolenia? Co je łączy?
Nie są to wcale wyłącznie mieszkanki dużych miast, takich jak Warszawa. Bardzo często przyjeżdżają do nas z daleka, z małych miejscowości. Te są najbardziej zdeterminowane, by odnieść sukces. Im więcej mają przeszkód do pokonania, tym bardziej chcą. Wiek też ma znaczenie, wpływa na zachowanie kobiet. Im są młodsze, tym więcej w nich odwagi, pewnie dlatego, że nie zderzyły się jeszcze z barierami, które czekają na kobiety w wieku 40 czy 50 lat. Panie 40+ mają w sobie więcej lęków, obaw, czasem zupełnie niepotrzebnych. Ograniczenia, które wynikają z życiowych doświadczeń i zobowiązań, hamują nasze działanie, stają się przeszkodą, którą trzeba pokonać.
*Od czego w takim razie zacząć? *
Najpierw trzeba się zatrzymać i posłuchać siebie. Wiem, że to brzmi zabawnie, ale tak właśnie trzeba zrobić. Posłuchać, najlepiej w ciszy. Wyłączyć wszystkie urządzenia, odciąć bodźce, które bombardują nas każdego dnia. Wsłuchanie się w siebie, w swoje emocje, jest ogromnie trudne, trzeba to ćwiczyć i nie od razu się udaje. Słuchamy i próbujemy nazwać to, co w nas jest, wszystkie myśli, które przychodzą nam do głowy. Smutek, lęk, złość – to wszystko gdzieś w nas siedzi. Zastanówmy się, skąd się to bierze, co oznacza, co pozwoli nam pozbyć się złych emocji. Mamy jedno życie, nie warto tkwić w sytuacji, która nie daje nam szczęścia, spełnienia. Jeśli się nie uwolnimy, będzie coraz gorzej, coraz smutniej, coraz bardziej bezsensownie, a kobieta zamieni się w sfrustrowaną, rozgoryczoną, schorowaną osobę. Nie warto sobie tego fundować. Zaprzeczanie naszym potrzebom prowadzi do fatalnych skutków. Otwarcie się na zmianę może sprawić, że poczujemy się spełnione i szczęśliwe.
Małgorzata Smoczyńska – założycielka i liderka Akademii Kobiet Sukcesu, inspiratorka i propagatorka idei życia pełnią oraz sukcesu opartego na równowadze, wieloletnia trenerka rozwoju osobistego. Autorka warsztatów rozwoju osobistego dla kobiet, chcących poczuć własną moc i odkryć pełnię swojego potencjału
Partnerem artykułu jest Dermika