"Absolutnie obrzydliwe". Jest oburzona słowami księdza
Co można usłyszeć na kursie przedmałżeńskim? - Padały stwierdzenia, że ludzie bez ślubu nie mają prawa być szczęśliwi, bo jest to zwyczajnie niemożliwe - opowiada Agata. - Branie pigułek to "fundowanie sobie raka i bezpłodności" - dodaje Dominika. Nie wszystkie doświadczenia okazały się jednak negatywne.
25.06.2023 | aktual.: 25.06.2023 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Poszłam na nauki przedmałżeńskie do polecanych Dominikanów i spędziłam cały weekend z zażenowaną miną - mówi w rozmowie z WP Kobieta Agata. - Nie dało się tego słuchać. Ale ja jestem też mocno uczulona na to, co Kościół pozwala sobie opowiadać. Padały stwierdzenia, że ludzie bez ślubu nie mają prawa być szczęśliwi, bo jest to zwyczajnie niemożliwe. Życie bez Boga jest marne, więc ludzie żyjący w związku bez ślubu - czyli bez Boga - nie mogą być szczęśliwi ani na krótszą, ani tym bardziej na dłuższą metę - relacjonuje.
Na kursie nie zabrakło też homofobicznych stwierdzeń. - LGBT pojawiło się jako dziwactwo. To było absolutnie obrzydliwe. Tyle absurdów, ile wtedy usłyszałam... Brak mi słów - wyznaje.
Ku jej zaskoczeniu spotkanie w poradni wypadło o wiele lepiej, chociaż razem z narzeczonym nastawiali się bardzo negatywnie - Pani poprowadziła część o planowaniu rodziny, bo musiała to zrobić, a na pozostałe dwa spotkania prosiła o informację, o czym chcemy rozmawiać. I tak wyszło, że pogadaliśmy na przykład o radzeniu sobie w kryzysach. Faktycznie w miarę przydatne rzeczy prosto z życia - ocenia Agata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Branie pigułek to fundowanie sobie raka i bezpłodności"
W przypadku Dominiki było dokładnie odwrotnie. - U nas spotkanie w poradni było zupełną porażką. Jednoznaczne gloryfikowanie naturalnego planowania rodziny i kalendarzyka jako najlepszych i najzdrowszych metod antykoncepcji. W pewnym momencie nie wytrzymałam i spytałam, co w wypadku, jeśli moje cykle są bardzo nieregularne albo gdy podczas owulacji mam największą ochotę na seks, ale powinnam powstrzymać się od niego, jeśli akurat nie chcę zajść w ciążę. Jedyną odpowiedzią były frazesy o zaufaniu Bogu i przyjęciu dziecka, które ten nam daje. Rzeczywiście, świetna metoda.
Dominika mówi też o "przytaczaniu pseudobadań" na rzekomą nieskuteczność prezerwatyw czy na to, ile skutków ubocznych mają hormonalne środki antykoncepcyjne. - Pani mówiła tak przestarzałe i nieprawdziwe informacje, że ręce opadały! Usłyszeliśmy na przykład, że branie pigułek to "fundowanie sobie raka i bezpłodności" - cytuje.
- Nie wytrzymałam, powiedziałam otwarcie, że to nieaktualna wiedza i że rozumiem sceptyczne podejście do tabletek, bo na przykład zwiększają ryzyko zakrzepicy, ale nie trzeba powtarzać mitów. Kobieta nie wiedziała, co odpowiedzieć - chyba trochę ją zaskoczyło, że ktoś w ogóle zaczął dyskusję - i dość szybko skończyła spotkanie - podsumowuje.
Mieszka z partnerem. Oto co usłyszała na kursie
Nie oznacza to, że kursy przedmałżeńskie zawsze są porażką. Z pozytywnym podejściem spotkała się Anna, która bierze ślub we wrześniu tego roku. - Nauki odbywaliśmy w parafii św. Józefa w Krakowie na kursie weekendowym i jesteśmy zachwyceni. Zupełnie normalne, ludzkie podejście - ocenia.
Oprócz księdza, głównym prowadzącym nauki była doświadczona w małżeństwie para - psychoterapeuta wraz z żoną. - Dowiedzieliśmy się wielu interesujących rzeczy o sobie, wykład, jak i ćwiczenia w trakcie zajęć, były zajmujące, skłaniały do rozważań i zrozumienia swojej drugiej połówki - opowiada Anna.
Na czym polegały ćwiczenia? - Na przykład każde z osobna miało zapisać na kartkach, jakie mamy przemyślenia względem naszej ostatniej kłótni, co czuliśmy, czy sprawa została wyjaśniona. Potem to wspólnie omawialiśmy. Albo prowadzący czytał pytania lub stwierdzenia, a każdy z nas miał wypisać swoje skojarzenia i odpowiedzi: stara kobieta - jaki wiek?, zrobię to zaraz - ile wynosi "zaraz", chwilę się spóźnię - jak długo?, kupiłam drogie buty – w jakiej są cenie?.
Na kursie były również tematy religijne – jak partnerzy "czują" Boga, kim jest dla nich. - Ale też rozmawialiśmy o tym, jak chcielibyśmy, żeby wyglądało nasze małżeństwo czy wychowanie dzieci. I - tak podejrzewam - wiele par dzięki temu pierwszy raz poruszyło między sobą niektóre podstawowe tematy, o których nieraz się nie mówi.
Również poradnia okazała się dobrym doświadczeniem, chociaż Anna oceniła je jako momentami niepraktyczne.
- Chociaż prowadząca na wstępie powiedziała nam, iż kalendarzyk uważa za mało potrzebny, niedający 100 proc., omawialiśmy go na ostatnim spotkaniu. Nie twierdzę, że zamieszcza się tam nieprzydatne informacje, ale umówmy się - ile par będzie każdego wieczoru siadać nad kartką i rysować wykresy z pomiarów temperatur albo omawiać z mężem odczucia związane z wydzielinami w pochwie? - pyta i dodaje: - Poza tym omawialiśmy metody rozpoznawania płodności i przypominaliśmy sobie z biologii cały układ rozrodczy wraz ze zmianami, jakie w nim zachodzą - mówi.
Generalnie jednak pozytywnie ocenia zarówno kurs, jak i poradnię. - Wiem, że bywa różnie, ale uważam, że podejście, "żeby tylko odbębnić" i zakładanie, że usłyszy się same bzdury jest błędne. Sama jestem wierząca, choć raczej niepraktykująca i byłam nastawiona dość sceptycznie, ale pozytywnie się zaskoczyłam - mówi.
Anna i jej narzeczony mieszkają razem. Spodziewali się, że sporo nasłuchają się na ten temat, tymczasem było inaczej. - Nie czuliśmy się przez to jak "wyrzutki katolickie", to małżeństwo, jak i – co warte podkreślenia - ksiądz byli świadomi dzisiejszego podejścia - ujawnia.
Czytaj także: Zorganizowali wesele bez wódki. "Było żenująco"
Ksiądz o naukach przedmałżeńskich. Wskazuje największy problem
Jezuita Jacek Siepsiak tłumaczy, że program kursu może zależeć od diecezji lub zakonu, który je organizuje. - To taka "podstawa programowa", w której jest określona liczba spotkań i tematy, bardzo ogólnie zarysowane, więc dużo zależy od prowadzących - mówi w rozmowie z WP Kobieta. - Coraz częściej formuła jest warsztatowa, a prowadzącymi psychologowie czy pary, które zajmują się w całości tematyką małżeńską i relacyjną. Ksiądz ewentualnie omawia temat od strony teologicznej i prawnej.
- Ponieważ ślubów katolickich zawiera się coraz mniej, przystępują do nich ludzie mocno zmotywowani religijnie. Stąd te przygotowania coraz częściej wyglądają inaczej niż kiedyś, wiele osób decyduje się na weekendowe nauki, które bardziej przypominają rekolekcje – zaznacza.
Jako negatywne zjawisko ocenia jednak brak dyskusji, przede wszystkim o sprawach związanych z seksualnością. - Oczywiście generalizuję, bo są pary, które nie boją się poruszania bardziej kontrowersyjnych tematów i otwartej rozmowy o nich. Ale często, jeśli jest jakiś problem albo ludzie czegoś w danej kwestii nie rozumieją, przechodzi się nad tym do porządku dziennego, a prowadzący boją się tego pogłębić, podać w wątpliwość i powtarzają frazesy. Ostatecznie często kończy się to tak, że kursanci zaciskają zęby przy słuchaniu - podkreśla.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl