Wyprawili wesele bez dzieci. "Ponury żart"
Mijają czasy, w których dzieci były nieodłącznym elementem weselnej zabawy. Coraz więcej par młodych mówi wprost: Nie chcemy dzieci na naszym weselu. – Obecność dziecka w wielu życiowych sytuacjach przestała być naturalna – zauważa psycholożka Marta Kędzierska.
18.06.2023 | aktual.: 18.06.2023 09:11
Wesela bez dzieci to nowy trend, z którym większość z nas jeszcze się oswaja. Jednych oburza, inni go popierają. – Co do zasady wesele jest towarzyskim, odświętnym spotkaniem rodziny i naszych przyjaciół. Skoro dziecko należy do rodziny, to jego obecność na ślubie i weselu wydaje się czymś oczywistym. Jest jednak kilka "ale" – mówi psycholożka Marta Kędzierska z Sieci Klinik Psychologiczno-Psychiatrycznych PsychoMedic.pl.
Ważne wydarzenie i wielkie przeżycie
Gdy pytam o to w popularnej grupie na Facebooku, okazuje się, że ile osób, tyle opinii. – Według mnie absurd i głupota – uważa Weronika. – To tak, jakby udawać, że dzieci nie są ważne, a przecież są! Nie twierdzę, że dziecko ma się bawić do rana, ale moim zdaniem powinno zostać zaproszone i uczestniczyć w uroczystości.
Podobnego zdania jest Ina: – Brak dzieci na ślubnych zdjęciach to jakiś ponury żart. Wolimy udawać, że nie istnieją? Ja tego nie kupuję. Przecież dla dzieci to też frajda. Dlaczego mamy im tego nie zapewnić?
Łucja uczestniczyła w weselu bez dzieci. – Jednak było trochę dziwnie – przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: "Goście byli w szoku". Oto co podali na weselny stół
Marta Kędzierska zwraca uwagę, że wiele dzieci dobrze czuje się na weselach. Gwarantuje im to pewien rodzaj ekscytacji, po którym mają ciekawe wspomnienia. – Dla wielu dzieci jest to ważne wydarzenie i wielkie przeżycie – uważa psycholożka.
Niezapraszanie dzieci na wesele niezrozumiałe jest zwłaszcza dla starszego pokolenia. – Dawniej dzieci bawiły się "do upadłego", a potem zasypiały po kątach. Tak to kiedyś wyglądało. Teraz coraz częściej młodzi dbają o to, żeby stworzyć dzieciom jak najlepsze warunki. Widziałam wesela i imprezy rodzinne, na których dzieci miały przydzieloną osobę zapewniającą im zabawę. Dzięki temu dorośli mogli się równolegle bawić – tłumaczy Kędzierska.
Ekspertka przyznaje jednak, że nie zawsze dzieci mają animatora i miejsce, gdzie mogłyby odpocząć: – Wtedy zwykle pojawia się problem.
Ślub tak, wesele raczej nie
Marzena opowiada, że jej siostra w ubiegłym roku wyprawiła wesele bez najmłodszych. – Na etapie wręczania zaproszeń musiała z tysiąc razy wyjaśniać, dlaczego tak, a nie inaczej i w ogóle skąd taki pomysł, który akurat moim zdaniem jest bardzo dobry – mówi. – Po prostu z narzeczonym zdecydowali, że wesele to nie jest miejsce dla dzieci. Wszyscy wiemy, jak to wygląda: alkohol, tańce, oczepiny. Ślub z dziećmi tak, wesele raczej nie.
Dagmarze takie podejście się podoba: – Rodzice często mają kłopot: iść z dzieckiem czy nie. A w ten sposób uwalniamy ich od problemu. No i rodzicom też się coś od życia należy.
– Miejsce, gdzie alkohol leje się strumieniami, a pijany wujek drze się i rzuca "k***ami", to w żadnym wypadku nie jest miejsce dla małych dzieci – dodaje Kamila.
– Wesela z dziećmi są męczące i dla nich, i dla dorosłych – uważa Karolina.
Opowiadam psycholożce Marcie Kędzierskiej swoje wspomnienia: miałam nie więcej niż 10 lat, gdy rodzice zabrali mnie i moją siostrę (młodszą o dwa lata) na wesele kuzynki. Z tego wesela pamiętam tylko dwie rzeczy. Oczekiwanie na parę młodą, która po ślubie pojechała do fotografa i niemiłosiernie się spóźniała (czas dla dzieci płynie nieco inaczej niż dla dorosłych) oraz spanie w samochodzie (upiorne doświadczenie).
– Faktycznie, kiedyś dzieci śpiące przy stołach, w samochodach czy na zsuniętych krzesełkach były standardem. Teraz coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że niekoniecznie to jest OK – komentuje specjalistka.
Patrzmy na potrzeby dzieci
Motywacje par, które nie życzą sobie dzieci na swoich weselach, są różne. Czasem to rzeczywiście troska o nie oraz o ich rodziców, żeby mogli pobawić się na luzie i nie martwić o swoje pociechy. Czasem jednak to kwestia światopoglądu.
– Coraz więcej osób wyznaje, że nie lubi i nie chce mieć dzieci. Są pary, które chcą eleganckiego, "porządnego" wesela, a wiadomo, że dzieci tworzą różne nieprzewidziane sytuacje, trzeba się nimi przejmować i zajmować. Obecność dziecka w wielu życiowych sytuacjach przestała być naturalna – podkreśla psycholożka.
Znaczenie może mieć też aspekt ekonomiczny. Karolina, według której wesela z dziećmi są męczące i dla nich, i dla dorosłych, zauważa, że gdy zamiast rodziny czteroosobowej zaprasza się dwie osoby, różnica w wydatkach jest istotna.
Choć jeszcze nie każdy jest w stanie uszanować decyzję przyszłej pary młodej. Marzena opowiada: – Moja siostra chciała wesela bez dzieci, a jeden wujek zadzwonił do niej i wywiązała się bardzo niemiła rozmowa. Powiedział, że on i jego żona nie ruszają się bez dzieci, a mają trójkę w wieku przedszkolnym i szkolnym. Zaczął mówić, że on za swoje dzieci zapłaci. To wszystko było bardzo dziwne. Ostatecznie obraził się i nie przyszedł.
Podobnych sytuacji można uniknąć, pod warunkiem, że wszystko będzie przemyślane. Zawsze zdarzy się ktoś, kto będzie miał inne zdanie niż narzeczeni. To po pierwsze. Po drugie, zapraszajmy dzieci na wesele, ale stwarzajmy im wtedy odpowiednie warunki.
– Czy dzieciom będzie zapewniony nocleg? Czy będzie gdzie je położyć? Czy istnieje możliwość, aby dziecko bawiło się do którejś godziny, a potem zostało odwiezione do domu? – podpowiada Marta Kędzierska. – Niebaczenie na potrzeby najmłodszych jest błędem – dodaje specjalistka. – Są wesela, na których jest bardzo dużo alkoholu i to niekoniecznie jest miejsce dla najmłodszych. Ale są też wesela krótsze, np. plenerowe, na których dzieci bawią się świetnie. Naprawdę bywa bardzo różnie.
Ewa przed kilkoma laty miała ślub brata. Karmiła wtedy piersią, a jej córeczka była "bezbutelkowa" i bardzo źle znosiła rozłąkę. – Było trochę kombinowania – przyznaje Ewa. – Zrobiłam tak, że na wesele brata zabrałam ze sobą teściów, którzy mi pomogli. Trochę ja zajmowałam się małą, trochę mąż, trochę oni. Po północy uśpiłam córkę w przydzielonym nam pokoju, teściowa przy niej czuwała, ja byłam pod telefonem.
- Mieliśmy z mężem czas, żeby pobawić się we dwoje, co było fantastyczne. Ok. 2 wróciliśmy do pokoju i resztę nocy byłam już z małą. W tym roku mamy zaproszenie na wesele. Córka ma pięć lat. Zabierzemy ją ze sobą, niech się pobawi, a kiedy się zmęczy, odwiozę ją do dziadków i wrócę. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla wszystkich - podsumowuje.
Dla Wirtualnej Polski Ewa Podsiadły-Natorska