Amanda Seyfried gra człowieka, a nie gwiazdę porno
Aktorka Amanda Seyfried stwierdziła, że przygotowując się do roli Lindy Lovelace, patrzyła na nią przede wszystkim jak na istotę ludzką, a nie gwiazdę przemysłu pornograficznego.
19.08.2013 | aktual.: 19.08.2013 22:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aktorka Amanda Seyfried stwierdziła, że przygotowując się do roli Lindy Lovelace, patrzyła na nią przede wszystkim jak na istotę ludzką, a nie gwiazdę przemysłu pornograficznego. Film "Lovelace" przybliża burzliwą historię Lindy oraz jej męża i menadżera, Chucka Traynora.
- To nie jest film o gwieździe porno, lecz o skomplikowanym związku - mówi Amanda Seyfried.
- Głęboko wierzę w punkt widzenia Lindy i w to, że była kobietą dręczoną fizycznie. Niewielu wierzy w historię, którą miała do przekazania, co mnie zadziwia. Ciągle pytają mnie: "jak to było zagrać szaloną gwiazdę porno?". Dla mnie ona taka nie była. Znajdowała się w pokręconym, niezdrowym, szalonym związku. Myślę, że to najciemniejsze miejsce, do którego kiedykolwiek zabrnęłam, pracując nad rolą.
Film "Lovelace" zadebiutował w styczniu 2013 roku podczas festiwalu filmowego Sundance, do kin trafi w sierpniu.
(Megafon.pl/ma)