Awantura o piżamę i szlafrok w Tesco

Poirytowany klient Tesco żąda od sieci, by nie obsługiwała nieodpowiednio ubranych osób. Dowodem "w sprawie" stało się zdjęcie, które zrobił dwóm kobietom ubranym w piżamy i szlafroki. "Jesteśmy podróżniczkami i czujemy, że to rasistowskie" - odpowiadają na to rozeźlone kobiety. Wydarzenie miało miejsce w Wielkiej Brytanii.

Awantura o piżamę i szlafrok w Tesco
Źródło zdjęć: © Facebook.com

09.01.2017 | aktual.: 09.01.2017 18:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wszystko zaczęło się od facebookowego wpisu oburzonego klienta Tesco. Gdy robił poranne zakupy w supermarkecie w Salford, wśród regałów zauważył dwie kobiety ubrane w piżamy i szlafroki. Mężczyzna zrobił im zdjęcie, po czym umieścił je na facebookowym profilu sieci, nazywając klientki "cholernie odrażającymi" i domagając się od Tesco, by nie obsługiwała osób ubranych w ten sposób.

Chris Cooke w swoim komentarzu-żądaniu dodał, że wielokrotnie widział klientów w piżamach, co według niego stało się już niemal "stałą praktyką" z rana i jego zdaniem Tesco powinno wprowadzić nowe zasady zakazujące obsługi osób nieodpowiednio ubranych. "Kto nie ma czasu przebrać się, idąc na zakupy" - dziwił się.

W sieci zawrzało, głosy były podzielone, oprócz tych którzy zgadzali się ze zniesmaczonym klientem (tych było zdecydowanie mniej), pojawiły się głosy krytyki. Internauci ganili Cooka za robienie zdjęć obcym ludziom i polecili zajęcie się własnymi sprawami.

Odezwały się też sfotografowane kobiety. Krytykę, która na nie spadała, określiły jako „seksistowską” i „rasistowską”, a cały incydent uznały za "zamach na ich kulturę".

- Jestem oburzona, że mężczyzna zrobił nam zdjęcie, po czym umieścił je w sieci, prosząc Tesco, by zabroniło wpuszczania do sklepów klientów w piżamach - powiedziała "The Sun" jedna z "przyłapanych" kobiet. - W sklepie rozmawiałyśmy z mamą, a nasz język różni się od tego, którym porozumiewają się inni. Może dlatego stałyśmy się celem ataku. Co innego, gdybym nie miała ubrania i chodziła nago, ale byłam ubrana. Nie czuję potrzeby, by robić wrażenie na człowieku, który narzeka na mój strój. Nie muszę się stroić, nakładać makijażu ani robić fryzury dla tego mężczyzny. Wrażenie mogę robić na swoim mężu, a nie obcym w supermarkecie - dodała zdegustowana kobieta.

Tesco podeszło do sprawy raczej spokojnie, tym bardziej, że to nie pierwszy przypadek skargi zgorszonych klientów, którzy czuli się urażeni widokiem osób paradujących po sklepie w niestosownym stroju. W 2010 roku w Cardiff w oknie supermarketu pojawiła się nawet tablica z nowymi zasadami. Oprócz zakazu wejścia w nocnej koszuli czy szlafroku, umieszczono także zakaz wejścia... na bosaka.

Sieć zapewnia, że wie o problemie, ponieważ wielu klientów zgłasza, że czuje się niekomfortowo w towarzystwie nieodpowiednio ubranych osób, ale Tesco próbuje znaleźć równowagę, by każdy był zadowolony. "W naszych sklepach nie obowiązuje żaden dress code. Polegamy na zdrowym rozsądku naszych pracowników".

Choć sprawa wydaje się nieco komiczna, to widok osób w piżamach i kapciach przechadzających się po supermarkecie nie jest na Wyspach rzadkością. Brytyjczycy są znani są nawet z tego, że potrafią odwozić czy odprowadzać dzieci do szkoły w tym samym stroju, w którym wcześniej wstali z łóżka.

Komentarze (165)