Bądź uważna, nie lekceważ intuicji. Ekspert radzi, jak nie paść ofiarą napastnika
Wiele z nas się tego obawia i zastanawia się, co by było gdyby. Gdyby podbiegł i wyrwał torebkę. Gdyby groził bronią na ulicy. Gdyby złapał, napadł, gdzieś w ciemnej uliczne. Lech Dębski z Instytutu Neurolingwistyki przygotował dla kobiet kilka wytycznych. Miały posłużyć jako skrypt do wykładu, ale postanowił udostępnić je na swoim profilu na Facebooku – bo takiej wiedzy nigdy za wiele.
30.10.2017 | aktual.: 31.10.2017 10:56
4 największe błędy
Pierwszym z częstych błędów, o których pisze Dębski, jest to, że nie spodziewamy się ataku znanych miejscach i w znanych sytuacjach. "Wychodzisz z pracy po dniu pełnym napięć i podchodzisz do samochodu. Czujesz się bezpiecznie, w końcu robisz to niemal codziennie i nigdy nic się nie stało. Nie zdajesz sobie sprawy, że do 80 proc. napadów dochodzi w jednym z 3 miejsc" – pisze i wymienia: "w pobliżu miejsca pracy, miejsca zamieszkania lub w jakimś miejscu często uczęszczanym przez ofiarę – na drodze do sklepu, ścieżce do joggingu itp". W znanych miejscach i okolicznościach ludzie są mniej czujni, a przestępcy wiedzą, jak to wykorzystać. Bądź uważna!
"Kątem oka widzisz jakiegoś młodego człowieka w bluzie z kapturem stojącego w pobliżu. Wygląda, jakby nic nie robił, tylko obserwował otoczenie. Widząc go, czujesz jakieś ukłucie nieokreślonego niepokoju. Ignorujesz je, bo nie sądzisz, żeby mogło cię spotkać coś złego" – opisuje hipotetyczną sytuację Dębski i dodaje, że intuicji nie należy lekceważyć. Większość ofiar już po fakcie opowiada, że miały złe przeczucia. I że im nie zaufały.
Zobacz także
Trzecia rada może wielu osobom może wydać się podejrzana. Bo patrzenie napastnikowi w oczy to przecież prowokacja. Owszem, pisze Dębski, ale o to chodzi, by pokazać swoją siłę. Bo kiedy spuszczasz oczy, dajesz zły sygnał. "Wie już, że się obawiasz konfrontacji i że łatwo będzie cię podejść. Nie zauważasz, kiedy znalazł się przy tobie, czujesz dopiero pierwsze uderzenie, po którym następują następne (…) Zaczynasz mu ulegać. Zaczynasz wierzyć, że jedynym sposobem na przetrwanie jest spełnianie rozkazów napastnika. Jest to twój czwarty błąd" – tłumaczy Dębski.
Musisz być mądrzejsza
Jeśli zostaniesz napadnięta przez mężczyznę, to prawie na pewno będzie on większy, cięższy, silniejszy, a także jak pisze Dębski – bardziej doświadczony w stosowaniu przemocy, bardziej bezwzględny. "Zatem, żeby przetrwać napaść i wrócić cało do domu, musisz być od niego mądrzejsza. Musisz rozumieć, o co chodzi w przemocy, czego chce i czego obawia się napastnik i w jaki sposób obrócić to przeciw niemu" – pisze ekspert.
Dlatego warto przeanalizować na sucho i na spokojnie motywacje osoby, która może cię zaatakować. Może chcieć pieniędzy, może chcieć cię zgwałcić lub czyha na twoje życie. Na pewno w żadnym wypadku nie będzie chciał przyciągać uwagi, nie chce sam być zraniony i obawia się kary.
Będzie więc próbował wytypować łatwą ofiarę, w miejscu bez świadków albo zabrać ją w takie miejsce. "Jeśli nie będziesz dla napastnika łatwą ofiarą, zrezygnuje z ataku. Jeśli go do siebie nie dopuścisz, staniesz się trudnym celem. Jeśli zaczniesz się zdecydowanie bronić, staniesz się trudnym celem. Jeśli zaczniesz głośno wrzeszczeć, zwracając uwagę, staniesz się trudnym celem" – tłumaczy Dębski.
Najważniejsza jest zdaniem Dębskiego uważność. "Nie chodzi tu o paranoiczne wypatrywanie zagrożenia w każdym, kto się do ciebie zbliża, tylko o zwykłe skierowanie uwagi na zewnątrz. Przestępcy szukają ofiar zatopionych w myślach, słuchających muzyki, rozmawiających przez telefon – każdego, kto nie zwróci uwagi na ich podejście i do którego można się zbliżyć niepostrzeżenie" – pisze ekspert.
Działaj!
A co, jeśli zachowałaś pełną uważność, nie czujesz się pewnie, a ktoś, komu źle z oczu patrzy niebezpiecznie się do ciebie zbliża? Dębski podaje kilka porad. Warto je przemyśleć:
Gdy masz wrażenie, że ktoś za tobą idzie albo próbuje do ciebie podejść, obróć się i uważnie obejrzyj tę osobę, tak, by miała wrażenie, że ją zapamiętujesz. Popatrz na twarz i na ręce (czy nie ma w nich broni), przeskanuj całe ciało. Wysyłasz sygnał: widzę cię. Oceniłam ciebie. Jestem gotowa się bronić i będę dalej cię obserwować. Zwykły człowiek nawet nie zwróci uwagi na to co robisz. Doświadczony drapieżnik zrozumie, że się pomylił, bo jesteś trudnym celem.
Zobacz także
Gdy zbliża się do ciebie ktoś nieznajomy, nie pozwól mu podejść zbyt blisko. Wyciągnij ręce w pozycji deeskalacji (wytwarzasz w ten sposób barierę między wami), powiedz stanowczo: "cofnij się". Pamiętaj o mowie ciała, określanie swoich granic musi być stanowcze (powinnaś to przećwiczyć).
Aby podejść do ciebie jak najbliżej, napastnik będzie się starał namieszać ci w głowie, zaciemnić sytuację, byś nie wiedziała, czy już masz się bronić, czy jeszcze nie. Jasno określając swoje granice ("Cofnij się!", "Stój!") klaryfikujesz sytuację. Jeśli dalej się zbliża lub zaczyna grozić, atakuj pierwsza.
Kobiety zazwyczaj traktują pierwsze uderzenie jako ostrzeżenie i uderzają słabo, by nie zrobić krzywdy. To fatalny błąd, napastnik tylko się rozwścieczy i zaatakuje z pełną siłą. Twój atak wyprzedzający musi uniemożliwić napastnikowi zaatakowanie cię.
Odwróć jego uwagę (na przykład pytając "co chcesz żebym zrobiła?") i celuj w czułe punkty: oczy i gardło. Jeśli cię nie widzi bo trze załzawione oczy, to nie zrobi ci krzywdy. Jeśli się krztusi rozpaczliwie łapiąc powietrze, to nie zrobi ci krzywdy. Dwa kolejne cele to krocze i uszy, są mniej pewne, lecz często skuteczne.