Bartosz Niedzielski był gejem. Ważny wpis Jacka Dehnela
18.12.2018 14:14, aktual.: 18.12.2018 15:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bartosz Niedzielski udaremnił atak zamachowca w Strasburgu. Zmarł w szpitalu od poniesionych w potyczce z nim ran. Pisarz Jacek Dehnel opublikował wpis, w którym napisał, że Polak był gejem i że takich historii jego było więcej - wbijając szpilkę homofobom.
"Mało co na świecie jest tak imponujące, jak odwaga mężczyzn hetero, kiedy opowiadają o tym, co by zrobili, gdyby ktoś (zwłaszcza ktoś z ich bliskich) znalazł się w niebezpieczeństwie. Ich cojones rosną wówczas do wielkości arbuzów, o jakich nie śniło się radzieckim naukowcom. Przy czym należy powiedzieć, że dotyczy to zarówno ich osobistych mniemanych zasług, jak i zasług wszystkich heteryków. Ileż razy słyszałem, że kiedy przyjdzie co do czego i zaleje nas taka czy śmaka horda, to obronią nas nie geje w rurkach, tylko zdrowy heterokwiat narodu, który ćwiczy na siłkach jak Polska długa i szeroka, żeby potem własnej piersi nadstawiać. Po pierwsze: ludzie, wygłaszający takie sądy, nigdy chyba nie odpalili Grindra [aplikacja randkowa dla homoseksualistów - red.] na siłowni, po drugie: tak się składa, że odwaga, zarówno ta cywilna, jak i bojowa, jest rozmieszczona w społeczeństwie zupełnie niezależnie od orientacji seksualnej" – zaczyna się mocny post pisarza Jacka Dehnela na Facebooku, na który zareagowało ponad 2 tys. osób.
Post pisarza i homoseksualisty dotyczy Bartosza Niedzielskiego – Polaka, który postawił się zamachowcy w Strasburgu i uratował przed nim osoby bawiące się w klubie. Gdyby nie on i jego przyjaciel, ofiar ataku byłoby więcej. On sam zmarł w szpitalu na skutek poniesionych ran. Polak stał się bohaterem. Dehnel uświadamia teraz, że "nic nie wskazuje na to, żeby w towarzystwie chwalił się, jakim to będzie chojrakiem i jak powstrzymałby zamachowców, gdyby przyszło co do czego; bardziej interesowały go języki obce, sprawy LGBT, język jidysz, wolność Palestyny" i że "na jego zdjęciach nie widać strojów moro ani koszulek z żołnierzami wyklętymi".
Dalej Dehnel pisze jeszcze o Amerykaninie Marku Binghamie, który próbował powstrzymać terrorystów kierujących jednym z samolotów 11 września i to między innymi dzięki niemu maszyna nie uderzyła w Biały Dom. Poznajemy także historię wiceszefa ochrony banku Morgan Stanley, weterana wojen w Korei i Wietnamie, który tamtego dnia pił kawę na parterze World Trade Center. Kiedy samolot uderzył w budynek, on pobiegł na 33 piętro, aby ewakuować 3700 pracowników banku. Dzięki niemu wszyscy przeżyli, Stanley zginął, sprawdzając, czy nikogo więcej nie ma już na piętrze. Jego partner od 26 lat nie mógł zgłosić się po odszkodowanie dla bliskich ofiar zamachu. Takie było wówczas prawo.
"Geje (i lesbijki) są ochroniarzami, policjantami, żołnierzami, a także – czasem – bohaterskimi cywilami, którzy ratują innym życie, narażając lub tracąc życie własne. Walczyli w I i II wojnie światowej, w narodowych powstaniach, działali w konspiracji. I to w konspiracji podwójnej: kryjąc się przed wrogami i, w inny, bardziej osobisty sposób, przed sojusznikami" – uświadamia czytelników Dehnel. "Jeśli nie znamy dziś tych historii, a raczej: tego oblicza tych historii, to po pierwsze dlatego, że zakonspirowali się tak dobrze, a po drugie – bo najdrobniejsze sugestie, że mogło być inaczej, są witane z furią, jak było to w przypadku 'Zośki' i 'Rudego'" – dodaje pisarz. Wpis kończy zdaniem, że Bartosz Niedzielski żył w innych czasach i powinniśmy nazywać go nie tylko bohaterskim rodakiem. Był bowiem także bohaterskim gejem. "Więc na drugi raz, koledzy heterycy, darujcie sobie te heheszki o rurkach" – apeluje Dehnel.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl