Bezpieczeństwo w drogeriach. "Korzystanie z testerów może okazać się zgubne"
Trwająca "fiesta" w Rossmanie, czyli coroczna wyprzedaż kosmetyków kolorowych, skusiła wielu z nas. W tym mnie. Korzystając z pięknej pogody, założyłam maseczkę na twarz, rękawiczki jednorazowe, a do torebki schowałam żel do dezynfekcji i poszłam "w miasto". Wybrałam się do jednego z największych sklepów w centrum Warszawy.
Przy wejściu "przywitał" mnie żel do dezynfekcji dłoni i kartka z nowymi przepisami. Wzięłam koszyk i udałam się do działu z wyprzedażą. Plakaty informujące o zachowywaniu odstępów i prośba o nietestowanie kosmetyków na skórze wisiały na każdym kroku. Niestety, nie wszyscy się do tego stosowali. Klientki beztrosko malowały się szminkami, podkładami i cieniami do powiek. Po rękach i twarzy, ignorując przygotowane testery papierowe, na których powinny sprawdzać kosmetyki. Zapytałam jedną z ekspedientek czy ktoś zwraca na to uwagę. Ze zrezygnowaną miną opowiedziała mi, że nie jest w stanie upilnować każdego, a prośby niewiele dają.
Zobacz także: Aleksandra Kisiel mówi o urodzie. Jak zadbać o siebie podczas kwarantanny?
Zszokowana tym widokiem, postanowiłam zapytać na jednej z grup w mediach społecznościowych czy takie sytuacje pojawiają się w innych sklepach. Niemal natychmiast dostałam odpowiedź. Chociaż sieć drogerii Rossmann stanęła na wysokości zadania w dbaniu o bezpieczeństwo klientów, w komentarzach przewijało się jedno słowo: "dramat".
– Widziałam kobietę, która otwierała każdy odcień szminki i testowała go na ręku, podobnie z podkładami – opisuje mi 22-letnia Marysia z Białegostoku.
"W mojej drogerii również wiszą takie kartki, ale co z tego. Dosłownie obok tej kartki kobieta się przeglądała i używała testera szminki na ustach" – komentuje Julia.
– Ja byłam w sobotę odebrać zamówienie internetowe i dokupić dwie rzeczy. Było spokojnie, ale obok mnie klientka testowała wszystko, co mogła, oczywiście na swojej twarzy. Personel szybko zareagował i pokazał karteczki do testowania, tłumacząc, dlaczego będzie to bezpieczniejsza opcja. Niestety, trafiają się i takie panie. Efekt? Ekspedientki pilnowały jej aż do końca zakupów – relacjonowała Aleksandra.
Kilka miesięcy temu moja redakcyjna koleżanka pisała apel do drogerii o wycofanie testerów na czas pandemii. Postanowiłam sprawdzić, czy któraś z sieci pokusiła się o takie rozwiązanie.
"Dzień dobry"
Następnym sklepem, do którego się udałam była Sephora. Zaraz po przekroczeniu progu usłyszałam: "Dzień dobry, czy mogłaby pani zdezynfekować ręce i zabrać ze sobą koszyk?". W środku wszystkie stanowiska były zabezpieczone folią, a produkty były wyjmowane tylko na prośbę klienta.
"Czy mogę w czymś pomóc?"
Nie mogłam ominąć również Douglasa. W tej drogerii podobnie jak w dwóch poprzednich był dostępny żel do dezynfekcji. Testery również były na wyciągnięcie ręki. Jak informuje nas Ewa Sadowska, szefowa marketingu marki, nie możemy dotykać produktów bezpośrednio. Pomocne w tym będą konsultantki, które zaraz po użyciu, dezynfekują produkty. "W obecnej sytuacji musieliśmy ograniczyć możliwości testowania kosmetyków. Produkty mogą być aplikowane wyłącznie przez konsultantów z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Testów makijażowych można dokonać przy użyciu dostępnych w perfumeriach "face chartów" – bez bezpośredniej aplikacji na skórę, usta, oczy. Kosmetyki do pielęgnacji są aplikowane tylko i wyłącznie przez konsultantki za pomocą szpatułki" - czytamy w oświadczeniu.
Próbki kosmetyków są dostępne również w sieci Hebe. Przy wejściu do drogerii była jedynie informacja z prośbą o założenie jednorazowych rękawiczek. Kiedy zapytałam ekspedientki czy są przygotowane jakieś specjalne testery, usłyszałam, że niestety nie dysponują żadnymi.
Chciałam również sprawdzić, czy to ja miałam pecha i trafiłam na nieodpowiedni moment do testowania, więc napisałam kilka maili do biur prasowych drogerii. Odpowiedź otrzymałam tylko od dwóch z nich.
Informacji udzieliła mi sieć drogerii Rossmann. "W naszych drogeriach obowiązują podwyższone standardy bezpieczeństwa wynikające z rozporządzeń rządu dotyczących placówek handlowych. Przewidują one m.in. maksymalną liczbę klientów mogących jednocześnie przebywać w sklepie czy obowiązek zakrywania nosa i ust. Wszelkie informacje na ten temat znajdują się w sklepach – na plakatach przy wejściu czy na ekranach LEDowych w witrynach drogerii.
W trosce o bezpieczeństwo naszych pracowników i klientów wprowadziliśmy szereg dodatkowych zabezpieczeń np. ekrany z pleksi przy kasach. Apelujemy także do klientów o korzystanie z kas samoobsługowych i bezgotówkowych form płatności oraz skracającej czas przebywania w sklepie usługi click&collect" – czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji.
O swoich nowych zasadach opowiedziała mi również Sephora. "Z uwagi na bezpieczeństwo i zdrowie klientów, nasze testery pielęgnacyjne i makijażowe są niedostępne czasowo do samodzielnego korzystania przez klientów. Testery zapachowe są dostępne dla klientów. Jeśli klient chce przetestować produkt, może poprosić o pomoc naszego konsultanta, który za pomocą jednorazowych aplikatorów lub transparentnego szablonu będzie mógł zaprezentować wybrany produkt. Tester, który pokazujemy klientowi jest za każdym razem dezynfekowany." - czytamy.
O dodatkowych środkach bezpieczeństwa poinformowała mnie również drogeria Douglas. "Pracownicy perfumerii Douglas wyposażeni są w rękawiczki oraz maski. Przy stanowiskach kasowych zostały wyznaczone strefy bezpieczeństwa, a także oznaczenia informujące o przebiegu kolejki. Przy wejściu do perfumerii na klientów czekają rękawiczki i żele dezynfekujące. Środki do dezynfekcji są ogólnodostępne dla klientów, a powierzchnie perfumerii regularnie czyszczone oraz odkażane. Liczba osób mogących przebywać na terenie sklepu ograniczona jest zapisami rozporządzenia, a szczegółowe informacje dostępne są w lokalizacjach" - relacjonowała Ewa Sadowska
Korzystanie z testerów może okazać się zgubne
Epidemiolog Bartłomiej Rawski mówi jasno, że testowanie kosmetyków na skórze to bardzo ryzykowne działanie. – O ile wizyta w drogerii nie jest bezpośrednim zagrożeniem, oczywiście jeśli mamy na sobie rękawiczki i maseczkę, tak korzystanie z testerów może okazać się zgubne. Nawet jeśli nie zmagamy się z chorobą to wsadzanie palca do słoiczka czy też testowanie tej samej szminki na ustach niesie ze sobą duże ryzyko. Na pewno nie należy testować produktów w tych wrażliwych okolicach właśnie takich jak usta, nos, ale również ręce, którymi często przecieramy twarz czy oczy - alarmuje specjalista.
Bartłomiej Rawski twierdzi, że o ile produkty w aerozolu, jak perfumy czy mgiełki, są bezpieczne, tak od tych w kremach radziłby trzymać się z daleka. Przypomina również o dezynfekowaniu rąk po każdej wizycie w sklepie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl