Blisko ludzi"Boli panią? To dlatego, że jest pani kobietą". Czy lekarze dyskryminują płeć piękną?

"Boli panią? To dlatego, że jest pani kobietą". Czy lekarze dyskryminują płeć piękną?

Trafiłam do szpitala z atakiem bólu w przebiegu rwy kulszowej. Przez 13 godzin nie dostałam niczego przeciwbólowego. Nie pozwolono mi nawet nigdzie się położyć. Musiałam czekać, aż lekarze przyjmą kilkadziesiąt innych osób, a do mnie wołali drwiąco: „Inne kobiety dzieci rodzą, a ty już teraz płaczesz?”.

"Boli panią? To dlatego, że jest pani kobietą". Czy lekarze dyskryminują płeć piękną?
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Karolina Sarniewicz

Muszę zacząć od tego krótkiego wstępu: ten tekst nie ma za zadanie nikogo szufladkować, powielać krzywdzących stereotypów czy generalizować. Wśród licznych na tym padole lekarzy znam takich, którym (dosłownie) zawdzięczam życie. I chyba nigdy nie zdołam odpłacić się za to, co dla mnie zrobili.

Ja i moi przyjaciele miewaliśmy jednak liczne doświadczenia skrajnie odmienne, których nie sposób zapomnieć. Nie chcę się tutaj z nikim licytować, których było więcej, bo nie łudzę się, że liczba stanowi o tym, czy problem istnieje.

Szymon Hołownia powiedział kiedyś, że jeśli kilku listonoszy pije, nie znaczy, że od razu trzeba rozwiązać Pocztę Polską. To samo chcę dziś powiedzieć o lekarzach. Nie zmienia to jednak faktu, że problem może być realny.

Proszę się uspokoić, to na pewno przejdzie

Po tym, co Hania przeżyła w pewnym szpitalu na Woli, długo już chyba nie pójdzie do lekarza. Miała silną depresję, w dużej mierze objawiającą się w ciele. Medycy po niedokładnym USG (niedokładnym - bo nie wykazało nawet kamieni w nerkach, o których Hania od dawna wiedziała), badaniu ogólnym krwi i moczu uznali, że nic jej nie jest. A że nie je od dwóch tygodni, mdleje i boli ją całe ciało - to na pewno wynika z cyklu menstruacyjnego. Kilka razy odesłali ją do ginekologa (który niczego nie stwierdził, ale notorycznie odsyłali ją do kolejnych), przetrzymali kilka nocy na korytarzach SOR-ów, po czym kazali wrócić do domu i „mniej się nie stresować”. Jej historia skończyła się dobrze tylko dlatego, że mama kolegi (lekarka z powołania) przyjęła ją na oddział i zdiagnozowała poważne zaburzenia depresyjno-lękowe. Kiedy człowiek je ma, nie znaczy, że to, co czuje, jest fikcją. Jest absolutną prawdą, choć jej źródło jest zlokalizowane gdzie indziej i nie można wyleczyć się z niej pozytywnymi myślami.

Trochę mniejszy, ale też koszmar przeżyła Ewelina. Jej internistka przez miesiąc dopatrywała się przyczyn permanentnej gorączki w przypadłościach układu rozrodczego. - Kobieta faktycznie w pewnym momencie cyklu może mieć podwyższoną temperaturę - wyjaśnia mi Hania - ale nie przez cztery tygodnie i nie 40 stopni. Dopiero trzeci lekarz nie zbagatelizował jej dolegliwości. Zrobił z Eweliną szczegółowy wywiad i zdiagnozował mononukleozę. Nie wiadomo, jak długo jeszcze by się męczyła, gdyby na niego nie trafiła.

Podobne mity utrudniły też życie Kasi: - Trafiłam karetką do szpitala z atakiem bólu w przebiegu rwy kulszowej. Przez 13 godzin nie dostałam niczego przeciwbólowego. Nie pozwolono mi nawet nigdzie się położyć. Musiałam czekać, aż lekarze przyjmą kilkadziesiąt innych osób, a do mnie wołali drwiąco: „Inne kobiety dzieci rodzą, a ty już teraz płaczesz?”

- Ja z kolei chorowałam na ostrą infekcję neurologiczną - opowiada Eliza. - Przez pięć tygodni jednak nikt się mną nie przejmował. Odwiedziłam chyba pięciu specjalistów i trzech z nich sugerowało, że moja senność i rozchwiane są spowodowane rozstaniem z chłopakiem (chociaż nic takiego nie miało w moim życiu miejsca). Dwóch pozostałych lekarzy rozłożyło ręce. Dopiero po tym czasie trafiłam na męża koleżanki, który zlecił mi punkcję lędźwiową i analiza płynu rdzeniowego wskazała, że jestem poważnie chora.
Nie wszyscy lekarze, którzy próbowali leczyć moje bohaterki, byli mężczyznami. Wśród nich dojmująca okazała się liczba kobiet, które również sądziły, że pacjentka albo dramatyzuje, albo przechodzi trudne momenty cyklu, albo po prostu zniesie więcej, bo jak wiele kobiet ma zawyżony próg bólu.

Podobną historię Ingi przywołuje Emalie Marthe w artykule dla portalu Broadly. Inga przez wiele lat cierpiała z powodu uporczywego bólu szczęki. Leczono u niej stany lekowe, które miały powodować zaburzenia stawów skroniowo-żuchwowych. Kiedy w końcu zrobiła prześwietlenie, okazało się, że w szczękę wrzynał jej się fragment zęba mądrości.

„Seksistowskie stereotypy są obecne w medycynie od lat" - kwituje cytowana obszernie w tekście dr Wider, uznana ekspertka ds. kobiecego zdrowia i rzeczniczka Towarzystwa Badań Nad Zdrowiem Kobiet (Society for Women's Health Research). - Niestety, jeśli problem dotyczy bólu, zazwyczaj traktuje się nas mniej poważnie niż mężczyzn.

Badanie z 2001 roku opublikowane w „Journal of Law, Medicine & Ethics" - wykazało, że w kręgach medycznych nadal istnieje przekonanie, jakoby kobiety posiadały „naturalnie większą odporność na ból" oraz miały skuteczniejsze mechanizmy radzenia sobie z fizycznym cierpieniem (ułatwiające im między innymi poród)
.

Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia (National Institute of Health) dowiódł, że na ostrym dyżurze kobiety przeciętnie czekają na proszki przeciwbólowe 16 minut dłużej niż mężczyźni; rzadziej też przepisuje im się mocne leki na bazie opioidów (ok. 13-25 proc. względem mężczyzn).

Kobieta - przypadek nadzwyczajny

Pod zdaniem dr Wider podpisuje się nasza rodzima specjalistka ginekolog dr Marianna, która w rozmowie z WP nie zgodziła się opublikować swojego nazwiska: - Wstyd mi to mówić, ale wielu lekarzy w Polsce jest naprawdę niedouczonych. Kiedy nie potrafią postawić diagnozy, zakłopotani odsyłają pacjentkę do ginekologa. Patrzą na kobietę jak na niezbadany przypadek pacjenta. Jeśli nie wiadomo, co dolega, to na pewno są sprawy kobiece. Więcej! Podręczniki do wielu nauk medycznych zostały napisane w oparciu o badania zrobione mężczyznom.

Tę tezę potwierdza też artykuł opublikowany w 2010 roku w piśmie naukowym poświęconym kardiologii „Cardiovascular Quality and Outcomes". Wynika z niego, że wytyczne dotyczące zapobiegania chorobom kardiologicznym wśród kobiet zostały opracowane na podstawie testów klinicznych, w których uczestnictwo kobiet wynosiło tylko 34 proc.

„W innym tekście naukowcy z Researchgate - pisze Emalie Marthe - zwrócili uwagę na niepokojącą tendencję wśród studentów medycyny i rezydentów: objawy choroby wieńcowej u kobiet przeważnie diagnozowali jako zaburzenia związane ze stresem. Natomiast mężczyźni, którzy zgłaszali się z dokładnie takimi samymi symptomami (łącznie ze stanami lękowymi), znacznie częściej słyszeli prawidłowe rozpoznanie”

Znany w mediach internista dr Piotr Gryglas, również w rozmowie z nami, przedstawia skrajnie odmienną opinię: - Nie ma takiej możliwości, żeby lekarz traktował kobietę i mężczyznę według innych standardów. Powiedziałbym nawet, że takie myślenie jest dla lekarzy obraźliwe. Próg bólowy jest kwestią bardzo indywidualną. Żaden lekarz nie podałby mniej leków przeciwbólowych kobiecie tylko dlatego, że istnieje przekonanie, że kobiety są „przyzwyczajone” do bólu. Żyjemy w XXI wieku - takie mity od dawna nie istnieją. Nie jestem zabiegowcem, ale nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek chirurg w trakcie interwencji chirurgicznej zbagatelizował ból u kobiety, podczas gdy u mężczyzny potraktowałby go poważnie. W swojej praktyce mam bardzo często do czynienia z chorymi z zespołami bólowymi na tle nowotworowym i zwyrodnieniowym. Widzę przed sobą człowieka cierpiącego. Niezależnie od płci, każdemu z nich zapisuję taką dawkę leków przeciwbólowych - czasami bardzo silnych - po której ból mija.

Trudno jednoznacznie określić, któremu z tych stwierdzeń bliżej do prawdy. Czy wielkie szczęście mają te kobiety, które trafiają na wizytę do doktora Gryglasa, czy może pechowcami są wszystkie pacjentki opisywane w tym tekście.

Zdaniem dr Wider najważniejsze, żeby przy każdej sytuacji dyskryminacji kobiety nie bały się mówić głośno o swoich potrzebach. One doskonale wiedzą, jak faktycznie znoszą swój cykl - jeśli odczuwają coś zgoła odmiennego, niech ufają swojej intuicji.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (204)