"Naiwna ja". Kamila z "Rolnika" nie kryła łez po rozprawie
Kamila Boś, znana z programu "Rolnik szuka żony", podzieliła się w sieci swoją historią o nękaniu przez stalkera. Choć sprawa trafiła do sądu, przebieg rozprawy okazał się dla niej sporym rozczarowaniem.
Kamila Boś zdobyła sympatię widzów jako przedsiębiorcza rolniczka specjalizująca się w uprawie pieczarek. Choć nie odnalazła miłości przed kamerami, zyskała rozpoznawalność i szerokie grono obserwatorów w mediach społecznościowych. Niestety, wraz z popularnością przyszły także negatywne doświadczenia – stała się ofiarą stalkera.
Od ponad roku Boś otrzymuje niepokojące wiadomości od nieznajomego mężczyzny. Wśród nich znalazły się groźby spalenia jej gospodarstwa oraz sugestie, że jest obserwowana. "Pilnuj swoich hal pieczarkowych, nie chcesz, żeby zostały spalone, bo różni są ludzie" – brzmiała jedna z wiadomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Manowska: "Rolnicy mają wielkie przywiązanie do rodziny, imponuje mi to"
Rolniczka gorzko o sprawie w sądzie
Kamila Boś zgłosiła sprawę na policję, dostarczając zebrane dowody. Podczas jednej z rozpraw rolniczka musiała podać swój adres w obecności oskarżonego. Gdy poprosiła o zwrócenie mu uwagi, aby nie wykorzystywał tych danych poza salą, usłyszała, że "sala rozpraw nie jest od tego".
"Dzisiaj zadbano o bezpieczeństwo 'oskarżonego', na pewno nie moje" – relacjonowała Boś, nie kryjąc łez.
Rolniczka zrezygnowała z pomocy prawnika, sądząc, że zgromadzone dowody jasno wskazują na winę sprawcy i sprawa zakończy się szybko. Z czasem jednak przekonała się, że rzeczywistość bywa znacznie bardziej skomplikowana.
"Dla mnie to była po prostu formalność. Naiwna ja! Zeznania oskarżonego totalnie się wykluczały, wg mnie zabrakło wielu pytań, wypowiedzianych wniosków (...). Ale najbardziej zirytowało, jak usłyszałam od sędziny, że pan jest w nerwach, ciężko mu wypowiedzieć się, więc kończymy, przemyśli pan i dostarczy wnioski dowodowe, a kolejna sprawa... we wrześniu" - napisała.
"Mam w głębokim poważaniu opinię oskarżonego"
Po ujawnieniu szczegółów sprawy w mediach społecznościowych, Boś otrzymała wiele słów wsparcia. Nie zabrakło jednak także uwag sugerujących, że publiczne okazywanie emocji to słabość. Na jeden z takich wpisów odpowiedziała stanowczo.
"Bardzo popłakałam się, bo zeszły emocje, a też nie lubię walczyć z kłamstwami. Nie jestem załamana, nie będę tego przeżywała. Nie mam zamiaru tu udawać, a tym bardziej mam w głębokim poważaniu opinię oskarżonego".
"Pomijam fakt, że XY nie został pouczony, aby nie wykorzystywał mojego adresu, bo przecież sala rozpraw nie jest od takich rozmów. Czy to nie jest absurd? Czy musi wydarzyć się tragedia? (...) Dla mnie temat jest zamknięty, a wszystko, co napisałam, będzie wypomniane we wrześniu" - podsumowała na koniec.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.