Brigitte Macron jak lwica broni francuskich kobiet. "Przemoc musi się skończyć"
Brigitte Macron daje się poznać jako pierwsza dama Francji z prawdziwego zdarzenia. Małżonka Emmanuela Macrona nie boi się zabierać głosu w sprawach ważnych dla setek tysięcy kobiet. Wezwała ona obywatelki swojego kraju, by głośno mówiły o przemocy, jakiej doświadczają lub są świadkami. – Dosyć tego. To molestowanie i przemoc muszą się skończyć – stwierdziła.
18.10.2017 | aktual.: 18.10.2017 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas gdy nasza własna pierwsza dama woli unikać wypowiedzi w sprawach kobiecych, które mogą nie być zgodne z polityką obecnego rządu, Brigitte Macron najwyraźniej nie ma takiego problemu. Pierwsza dama Francji, w świetle ostatnich wydarzeń, zachęciła obywatelki swojego kraju do "przerwania milczenia" w kwestii agresywnych mężczyzn.
We Francji w ostatnim czasie na nowo rozgorzała debata na temat przemocy. Kiedy magazyn "Les Inrockuptibles " umieścił na swojej okładce zdjęcie gwiazdy rocka Bertranda Cantata, który w 2003 roku pobił swoją dziewczynę na śmierć, dziesiątki tysięcy kobiet nie kryło oburzenia. W odpowiedzi magazyn "Elle" umieścił na swojej okładce zdjęcie zamordowanej aktorki i zadał pytanie o cel promocji mężczyzny, który dopuścił się tak potwornej zbrodni, a następnie został zwolniony z więzienia po zaledwie 4 latach za dobre sprawowanie.
Sprawa Bertranda Cantata nie była jedynym powodem, dla którego Brigitte zdecydowała się zabrać głos. Uwadze pierwszej damy Francji nie umknęła również dyskusja na temat molestowania, jaka rozgorzała po oskarżeniu producenta Harveya Wienstein o napastowanie dziesiątek współpracownic i aktorek.
Brigitte Macron poruszyła kwestię praw kobiet po spektaklu, na jaki wybrała się do teatru. Warto dodać, że był to monodram pt. "Les Chatouilles" w wykonaniu Andréi Bescond, która odgrywa w nim kobietę opowiadającą o gwałcie, którego padła ofiarą.
Pytana później o komentarz żona prezydenta Francji wypowiedziała się bardzo zdecydowanie. – Jestem bardzo szczęśliwa, że kobiety zdecydowały się przemówić. To daje nadzieję na przyszłość – stwierdziła.
– Mamy tego dosyć. Jestem zdania, że przemoc wobec kobiet musi się skończyć i to bardzo szybko. Bardzo dobrze, że kobiety zaczęły mówić na ten temat. Te, które się na to zdecydowały, są bardzo odważne – mówiła Brigitte Macron. – Zachęcam je, by przerwały milczenie. To wspaniałe, bo coś naprawdę się zmienia – dodała.
Wygląda na to, że francuskie kobiety mają mocnego sprzymierzeńca w Pałacu Elizejskim. Rząd Francji przygotowuje projekt ustawy, zgodnie z którym mężczyźni, którzy gwiżdżą na ulicy na kobiety bądź napastują je w inny sposób, będą podlegali karze grzywny. Ustawa ma przeciwdziałać sekistowskim zachowaniom na ulicach Francji.