Brzuszek do brzuszka
O zaletach noszenia dziecka w chuście i o tym, czy ojcowie też mogą to robić, opowiada Magdalena Sendor, popularyzatorka chust, autorka książki "Noś swoje dziecko. Dlaczego, jak i w czym? O chustach i nosidłach miękkich".
14.05.2009 | aktual.: 30.05.2010 19:17
O zaletach noszenia dziecka w chuście i o tym, czy ojcowie też mogą to robić, opowiada Magdalena Sendor, popularyzatorka chust, autorka książki „Noś swoje dziecko. Dlaczego, jak i w czym? O chustach i nosidłach miękkich” oraz założycielka strony www.ekodzieciak.pl.
- Czy pani dziecko lubi być noszone w chuście?
- Joachim ma teraz dwa i pół roku i nie jest już noszony, ale gdy był mały, przepadał za tym i noszony był codziennie. Tata Joachima też go nosił, niemalże od początku i bardzo to lubił.
- Czy w chuście można nosić niemowlę?
- Jak najbardziej – już od pierwszych chwil. Niektórzy praktykują nawet noszenie wcześniaków. Joachima przez cały czas nosiłam w pozycji pionowej – tak jak afrykańskie kobiety, choć one noszą głównie na plecach. W Afryce i Azji kobiety dużo pracują w polu, pochylone, więc zaplatają chustę z dzidziusiem na plecach i tak pracują cały dzień. Synkowi nie odpowiadała pozycja kołyski, czyli ułożenie poziome. Wiele dzieci nie lubi, gdy są tak noszone. Na początku Joachim spędzał w chuście maksymalnie 45 minut, z zegarkiem w ręku, po czym, gdy dawał nam znać, że chce być wyjęty, robiliśmy przerwę. Znam jednak dzieci, które od początku chustowania chciały być noszone dłużej, nawet dwie, trzy godziny bez przerwy. Zasypiały przytulone do mamy lub taty i słysząc kojące bicie serca smacznie przesypiały porę karmienia. Rodzic musi wyczuć, ile noszenia jest dziecku potrzebne.
- Właśnie, jaka technika jest lepsza: z przodu czy na plecach?
- Można próbować obu. W naszym kręgu kulturowym najpopularniejsza jest wersja przednia. Chyba dlatego, że lubimy widzieć. Samo czucie nam nie wystarcza. Nie widząc, nie czujemy się bezpiecznie. Po ukończeniu czwartego miesiąca życia, kiedy dziecko pewnie trzyma główkę, można jednak spokojnie spróbować umieścić je w chuście na plecach. To będzie z korzyścią dla naszego kręgosłupa. Kilkumiesięczne dziecko noszone z przodu może zacząć zbyt ciążyć.
- Dlaczego propaguje pani chustonoszenie?
- Gdy zostałam mamą, wózek kompletnie do mnie nie przemawiał. Mieszkałam wówczas we Francji. Zapisałam się na popularne tam warsztaty chustowe. Szybko się „zaraziłam”. Mąż też. Przechodnie odwracali się, gdy go widzieli, a panie komentowały: „Jaki dumny tato!”. Gdy wróciliśmy do Polski, zaczęłam prowadzić różnego rodzaju warsztaty dla mam, na których między innymi uczyłam jak nosić dziecko w chuście. Pragnęłam dzielić się z innymi rodzicami tym, co u nas zdało egzamin. Ta metoda wzmaga bliskość mamy i dziecka. Brzuszek jest przytulony do brzuszka. Kobieta już nie musi prosić nikogo o pomoc, na przykład przy wniesieniu wózka do tramwaju czy autobusu. Dzięki temu jest pewniejsza siebie, bardziej samodzielna.
- Czy na warsztaty przychodzą przyszłe mamy czy już te z małymi dziećmi?
- Część uczestniczek to kobiety w ciąży. Niektóre z nich po urodzeniu dziecka przychodzą drugi raz, żeby poćwiczyć z dzieckiem, a nie na lalce. Większość jednak to mamy i tatusiowie już z maluszkami, kilkutygodniowymi czy kilkumiesięcznymi.
- Komu nie poleca pani chustonoszenia?
- Osobom które sięgają po chustę tylko dlatego, że panuje taka moda. To trochę w ramach żartu. Jeśli sięgamy, bo tak modnie, bo wszyscy tak noszą, a jednak męczymy się zawiązując chustę, nie dociągamy jej – możemy sobie przysporzyć więcej stresu niż korzyści. A poważniej, z pewnością trzeba pamiętać o aspektach fizycznych. Przeciwwskazaniem może być duża asymetria. Jednak większość zaburzeń rozwojowych czy schorzeń nie stoi na przeszkodzie. Znam przypadek dziecka z porażeniem mózgowym, które nie potrafiło ani samo siedzieć, ani utrzymać główki. Chusta w pewnym momencie bardzo pomogła rodzicom w przemieszczaniu się z nim oraz w samej rehabilitacji. W sytuacji jednak, kiedy pojawia się problem zdrowotny dobrze jest się skonsultować nie tylko z doradcą noszenia, ale także z fizjoterapeutą. Z pewnością nie należy nosić dziecka w pozycji kołyski w przypadku dysplazji stawów biodrowych. Należy wówczas wybrać pozycję w pionie na tak zwaną „żabkę”.
- Na co zwracać uwagę przy zakupie chusty?
- Dobrze jest sprawdzić, czy towar ma atesty potwierdzające jakość i bezpieczeństwo materiału: czy jest on wytrzymały, czy nie posiada szkodliwych substancji albo toksycznych barwników. Nie musi to być od razu materiał z bawełny organicznej, dającej nam pełną gwarancję również ekologicznej jakości. Niektóre chusty wytrzymają ciężar do 700 kilogramów. Można z nich zrobić na przykład świetny hamak dla całej rodziny. Oczywiście, dla próby, czy taki sposób noszenia nam odpowiada, można sobie zrobić chustę z materiału pościelowego, choć taki nigdy nie daje nam gwarancji wytrzymałości. Kilka miesięcy temu na portalach aukcyjnych były chusty kółkowe, bardzo tanie. Słyszałam o przypadku, że taki materiał się komuś zerwał w czasie noszenia. Uważajmy na tego typu okazyjne oferty. Niemniej jednak trzeba podkreślić, że jest wiele mam, które chałupniczo szyją chusty kółkowe czy nosidła miękkie i bardzo dbają o jakość proponowanych materiałów. Należy wcześniej zatem poszukać informacji np. na forach dyskusyjnych czy
wysłać zapytanie do Stowarzyszenia Nośmy Dzieci www.nosmydzieci.org.pl.
- Czy kolejne dzieci też będzie pani nosiła w chustach?
- Jestem w ciąży i brat albo siostra Joachima z pewnością tego zasmakuje już w pierwszych tygodniach życia. I jeśli ta metoda spodoba się maluszkowi, będzie noszone dopóty dopóki będzie tego chciało. Co ciekawe, dziecko, które było noszone w chuście, później chce w ten sposób „transportować” swoje zabawki, samochody, lalki, choć nie stroni też od lalek w wózku.