Coraz więcej takich ogłoszeń. Oto co oferują powodzianom Polacy
Mnóstwo osób angażuje się w pomoc poszkodowanym przez powódź, tak jak pan Sylwester Dziecinniak, który chce przyjąć do siebie rodzinę z dziećmi. - Mnie też ktoś kiedyś pomógł i to nauczyło mnie, by nie być obojętnym - mówi Wirtualnej Polsce.
19.09.2024 | aktual.: 19.09.2024 13:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W mediach społecznościowych napisał, że "przyjmie rodzinę poszkodowaną kataklizmem" i zaoferował pokój w swoim domu pod Warszawą. Na razie nikt się nie zgłosił, jednak jest gotowy nie tylko dać schronienie, ale i pomóc w remoncie mieszkania.
- Najgorszy jest czas po powodzi, gdy woda dopiero co opadła i sytuacja jest trudna. Najlepszych może warunków u siebie nie mam, ale mogę udostępnić pokój rodzinie z dziećmi, by miały dach nad głową, materac do dyspozycji i świeżą wodę - mówi nam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Powódź w Kłodzku zabrała restaurację pana Wojciecha. "Nie wszystkim podoba się mój optymizm"
Takich osób jak pan Sylwester jest więcej. Kieruje nimi przede wszystkim odruch serca.
- Opuściłem Polskę w wieku 16 lat i wyjechałem za granicę - opowiada. - Miałem taką sytuację w życiu, że kiedyś też ktoś mi pomógł - to nauczyło mnie, by nie być obojętnym i pomagać innym. Taka pomoc niezwykle jednoczy i uspójnia nasze społeczeństwo, które, niestety, jest bardzo podzielone. Liczę, że podobne sytuacje w końcu doprowadzą do tego, że zjednoczymy się jako naród i przestaniemy od siebie odwracać.
Pokój, który oferuje pan Sylwester, znajduje się w Żabiej Woli. Osoby, które skorzystają z pomocy, mogą spróbować też podjąć pracę w stolicy.
- To 30 km od Warszawy, więc możliwości jest sporo. Powodzianie mogą u mnie mieszkać do czasu, aż staną na nogi. Wszystko zależy od tego, jak ułoży się ich sytuacja i kiedy będą w stanie wrócić do swoich domów.
"Jest potrzeba - przyjmujemy"
W pomoc powodzianom angażują się szkoły, instytucje i zwykli ludzie, wpłacając datki, oferując transport, usuwanie szkód w gospodarstwach, przenoszenie worków z piaskiem i wiele innych aktywności.
400 miejsc noclegowych udostępnił m.in. Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny z Lądka-Zdroju, zapewniając ciepłe posiłki i wszelką pomoc, w tym psychologiczną. Obecnie w ośrodku jest pełne obłożenie. - Nie przyjmujemy już nikogo, bo nie mamy miejsca - informuje nas Biuro Obsługi Kuracjuszy.
Pomoc płynie też z dalszych zakątków Polski. Przedstawiciele hotelu Mieszko z Gorzowa Wielkopolskiego napisali w mediach społecznościowych, że "wobec tragicznej sytuacji chcą tymczasowo i nieodpłatnie udostępnić kilkanaście miejsc noclegowych wraz z pełnym wyżywieniem".
Dotąd zgłosiły się do nich cztery osoby z Ukrainy, utraciły wszystkie dokumenty i potrzebują pomocy.
- Możemy zagwarantować noclegi z pełnym wyżywieniem, pomocą medyczną i prawną - mówi nam Les Gondor, prezes spółki i właściciel hotelu. - Dwa i pół roku pomagamy już uchodźcom i możemy też pomóc powodzianom. Znajdujemy się w pewnej odległości od terenów dotkniętych powodzią, ale cały czas czekamy i jesteśmy w gotowości. Jeśli są osoby, które nie mają gdzie mieszkać, u nas znajdą dach nad głową. Jest potrzeba, to przyjmujemy.
Normalna decyzja
Również właściciele ośrodka szkoleniowo-wypoczynkowego Ptasia Osada Joachimówka zadeklarowali przyjęcie do siebie rodzin poszkodowanych przez żywioł. Jak mówi nam Sławomir Mazurek, mają 12 domków i mogą przyjąć do siebie kilka rodzin. Prowadzą również restaurację, więc goście otrzymają pełne wyżywienie. Na razie jednak nikt się nie zgłosił: - Cały czas podtrzymujemy swoją gotowość i mamy nadzieję, że pomoc nie będzie potrzebna dla mieszkańców Wrocławia, choć jesteśmy otwarci.
Decyzja, by ugościć powodzian, jest dla nich naturalna. W poprzednich latach przyjęli już cztery rodziny z Ukrainy.
- Jesteśmy Dolnoślązakami, przeprowadziliśmy się do Doliny Baryczy pięć lat temu - wcześniej mieszkaliśmy w Świdnicy. Mamy z żoną po 50 lat i pamiętamy 1997 r. Taka decyzja wydaje nam się normalna, dysponujemy ośrodkiem i mamy możliwość nakarmienia ludzi, którzy utracili dach nad głową.
Listą obiektów oferujących pomoc powodzianom na Dolnym Śląsku dysponuje Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego. Pod dostępnym na jej stronie telefonem można otrzymać pełną informację.
"Przezimować najgorszy czas"
W pomoc angażują się również bardzo młodzi ludzie, tak jak pan Bruno spod Warszawy, który zadeklarował, że przyjmie rodzinę i dowiezie potrzebne rzeczy powodzianom. - Jestem młodym chłopakiem z prawem jazdy. Mam auto i mogę pomóc na miejscu - zapewnia.
W imieniu pani Małgorzaty post na grupie pomocowej zamieściła przyjaciółka. Napisała, że jest miejsce dla czteroosobowej rodziny w domu w Bojanicach (10 km od Świdnicy).
- Myśl, że ktoś pozostał bez dachu nad głową, wyszedł z domu i nie ma dokąd wrócić, była dla mnie przerażająca - mówi nam pani Małgorzata. - Postanowiłam pomóc, bo mam w domu na tyle miejsca, że mogę przyjąć rodzinę, która znajdzie tu schronienie, ciepłą wodę w kranie i przezimuje najgorszy czas.
- Jest osobny pokój do użytku, salon, wspólna kuchnia. Na razie nikt się nie zgłosił, ale wciąż czekam na osoby, które są w potrzebie - dodaje.
Na grupach powodziowych nie brakuje życzliwych postów. Pan Adam jest w stanie przyjąć u siebie osiem osób, pan Maciej - maksymalnie cztery.
Oferty płyną również z odległych zakątków Polski: "Przyjmiemy do naszych ośrodków we Władysławowie oraz Chłapowie osoby, które straciły dorobek życia w trakcie powodzi. Na początek 10 osób, ale będziemy w miarę możliwości starali się przyjąć więcej".
Do siebie zapraszają też właściciele Dobrego Miejsca w Bieszczadach. Wojtek jest psychologiem, deklaruje wsparcie i pomoc "w poukładaniu tego, co wydaje się niemożliwe do ogarnięcia".
"Sytuacja powodziowa w Polsce wstrząsnęła nami totalnie. Od początku zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, żeby okazać wsparcie tym, którzy stracili pod wodą całe swoje dotychczasowe życie. Odpowiedź okazała się łatwiejsza, niż mogłoby się wydawać. Możemy zaoferować to, co jest tożsame z naszym domem. Spokój, dach nad głową, pyszne, wegańskie jedzenie, dobre emocje i ciepłe zwierzęce brzuszki do głaskania".
Piotr Parzysz, dziennikarz Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl