Chce zakazać aborcji w każdym przypadku. O sobie mówi: jestem dzieckiem z gwałtu
Chce, by kobiety nie miały prawa do usuwania ciąży, która jest wynikiem gwałtu. Rebecca Kiessling jest prawniczką i zwolenniczką zakazu aborcji. Jako 19-latka dowiedziała się od biologicznej matki, że jest dzieckiem poczętym z gwałtu. Teraz Kiessling na zaproszenie Ordo Iuris przyjeżdża do Polski, by wygłosić serię wykładów. W zaledwie kilka dni studenci zorganizowali protest i petycję, pod którą podpisało się kilkaset osób.
W sieci od dwóch dni krąży informacja o proteście studentów Uniwersytetu Warszawskiego, a także kilku innych polskich uczelni, którzy chcą zablokować spotkanie współorganizowane przez Ordo Iuris. Gościem ma być Rebecca Kiesling – prawniczka i aktywistka, działająca na rzecz całkowitej delegalizacji aborcji, także w przypadku ciąży z gwałtu.
- Rolą kół naukowych jest m. in. organizacja spotkań naukowych. Kryteriów dyskursu naukowego nie spełnia jednak wystąpienie jednej osoby prezentującej światopogląd godzący w prawa innych osób, ufundowany nie na wiedzy naukowej, ale na osobistych doświadczeniach i przekonaniach religijnych – czytamy w petycji przygotowanej przez studentów, a pod którą podpisało się już 700 osób.
Zaznaczają, że działacze Ordo Iuris nie przestrzegają reguł debaty akademickiej. - Posługują się konsekwentnie językiem sprzecznym z ustaleniami naukowymi i postanowieniami Konstytucji RP, nazywając płód „dzieckiem nienarodzonym”, a terminację ciąży „zabójstwem prenatalnym”. Nie jest to język nauki, lecz grupy religijnej. Co więcej, stanowczo głoszone przez Ordo Iuris poglądy uderzają w podstawowe prawa człowieka: do ochrony zdrowia, wolnego wyboru, decydowania o swoim życiu osobistym – dodają studenci.
Pierwsze spotkanie z Kiessling miałoby się odbyć już dziś na Uniwersytecie Warszawskim. Władze uczelni zawiesiły jednak spotkanie do czasu rozmowy z opiekunem naukowym koła. Kiessling w swoich mediach społecznościowych zamieściła już mapkę z jej trasą po Polsce i informacje o „rozmowach dotyczących usunięcia wątku gwałtu z ustawy”. Kolejne spotkania z aktywistką mają odbyć się kolejno w Lublinie, Krakowie, Toruniu i Łomiankach.
- Nie zgadzamy się, by w murach uczelni sankcjonowano szarlatanerię i fundamentalizm, nie zgadzamy się na szarganie idei Uniwersytetu - piszą z kolei w swojej petycji studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Mamy nadzieję, że nienaukowy dyskurs i fundamentalistyczne poglądy nie znajdą miejsca w murach Uniwersytetu Jagiellońskiego – mówi Magdalena Ostarzewska, współorganizatorka protestu i studentka psychologii UJ.
Kim jest Rebecca Kiessling?
Skąd taki sprzeciw studentów i nie tylko? Amerykanka to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci wśród działaczy pro-life. Ma 48 lat, jest prawniczką i aktywistką na rzecz ochrony życia. Uważa, że kobiety nie mogą mieć prawa do usuwania ciąży, która jest wynikiem gwałtu. Dlaczego Kiessling zaangażowała się w ruch pro-life?
Wychowała się w rodzinie zastępczej. Przygarnęli ją, gdy była jeszcze noworodkiem. Od zawsze wiedziała, że została adoptowana. Chciała poznać swoich biologicznych rodziców, ale według prawa dostęp do dokumentów mogła otrzymać dopiero po skończeniu 18. roku życia. – Zawsze zastanawiałam się, skąd pochodzę, jakie są moje korzenie. Przez tę niewiedzę czułam się niekompletna – wyznaje w swojej biograficznej notce i dodaje, że w szkole dzieci zawsze przezywały ją od podrzutków.
Miała 19 lat, kiedy dowiedziała się, że jej biologiczna mama, Judy Ann Miracle, została zgwałcona. Jak przyznaje, to był dla niej szok. – Zrozumiałam, dlaczego mama mnie oddała – mówi 48-latka. Chciała ją odnaleźć. Dzięki pomocy prawników udało się jej spotkać z matką. Judy Ann miała już 77 lat. Rebecca była przekonana, że nie będzie chciała z nią rozmawiać. Ta nie tylko zaprosiła ją do swojego domu, ale opowiedziała też o koszmarze sprzed lat.
Judy została zaatakowana przez seryjnego gwałciciela, gdy wracała do domu. Miała wtedy 31 lat, męża i dwoje małych dzieci. Niedługo później dowiedziała się, że jest w ciąży. Była załamana. Aborcja była zakazana w jej rodzinnym Michigan. – Moja biologiczna matka była przejęta tym, że może mnie poznać, chociaż przyznała, że odwiedziła wtedy dwie nielegalne kliniki aborcyjne. Bała się jednak skorzystać z ich usług. Wycofała się. Oddała mnie do adopcji. Nie mogła na mnie patrzeć – opisuje Rebecca.
Kiessling po latach zaangażowała się w walkę przeciwko aborcji. Poświęciła temu całe swoje życie. Jak przyznaje, chce walczyć z mitem, że „dzieci poczęte z gwałtu nie zasługują na życie”. Jednak sama mitologizuje swoje działania. – Brałam udział w kampanii „Czy zasługuję na karę śmierci”. Wielki plakat wywieszono na Uniwersytecie Berkeley, gdzie odbywało się spotkanie ze mną. Jeden mężczyzna stanął obok plakatu, wpatrywał się w niego dłuższy czas, po czym podszedł do mnie i powiedział, że zmieniłam właśnie jego myślenie – pisze na swojej stronie internetowej. I dalej: „W 2011 roku miałam okazję rozmawiać z gubernatorem Rickiem Perrym, który był wtedy kandydatem Republikanów na prezydenta. Przypomniałam mu, że według prawa gwałciciel nie zasługuje na karę śmierci. Po rozmowie ze mną, przyznał mi rację. Powiedział, że całkowicie zmieniłam jego nastawienie, że stuprocentowo jest pro-life. Jeśli mogłam zmienić postawę gubernatora, ubiegającego się o fotel prezydenta, mogę wpłynąć pozytywnie na każdego”.
Rebecca jest prezesem pozarządowej organizacji „Save the 1”, mającej na celu edukowanie społeczeństwa na rzecz konieczności pełnej ochrony życia i to bez wyjątków. Prowadzi kilka stron na swój temat, udziela płatnych wykładów motywacyjnych, nagrywa filmy o swoich przeżyciach, pisze książki. Żyje z opowiadania o tym, co przeszła jej matka.
Z jednej strony uważa, że w swoich działaniach wspiera kobiety, które doświadczyły gwałtu, ale jak przyznają inni – jej wykładom bliżej jest do manipulacji i trywializacji gwałtu. Kobieta bowiem otwarcie powtarza te same zwroty. „Nie byłoby mnie tu, gdyby istniało prawo antyaborcyjne”, „Moja matka chciała mnie zamordować”, „Spójrzcie mi w oczy, czy naprawdę chcielibyście, żebym została zamordowana” – to tylko fragmenty jej wystąpień.
- Ludzie, którzy domagają się prawa do aborcji, szczególnie dla ofiar gwałtu, nie znając mnie nawet, wydają sąd nad moim życiem, tak łatwo je przekreślając, jedynie z powodu okoliczności mojego poczęcia. Poczułam, że muszę usprawiedliwiać swoje istnienie, że muszę udowadniać światu, że wcale nie powinnam była być usunięta i że moje życie ma wartość – pisze Kiessling. - Proszę, zrozumcie, że kiedykolwiek mówicie o sobie „pro-choice” albo uznajecie dopuszczalność aborcji w przypadku gwałtu, to tak jakbyście stanęli przede mną, spojrzeli mi w oczy i powiedzieli: „uważam, że twoja matka powinna była móc cię usunąć”. To bardzo mocne słowa. Nigdy nikomu bym tak nie powiedziała. Nie powiedziałabym: „gdyby było tak jak ja chcę, ty już byś nie żył”. Moje ocalenie od aborcji nie miało nic wspólnego ze szczęściem. To, że dziś żyję, wynika z wyborów jakich dokonało nasze społeczeństwo oraz ludzie, którzy zadbali o to, żeby aborcja, również w przypadku gwałtu, była całkowicie zakazana w Michigan w tamtych czasach - dodaje.
W internecie nie brakuje historii osób, które również postanowiły zaprotestować przeciwko jej wykładom na uczelniach. – Ta kobieta nie ma w sobie ani trochę empatii w stosunku do dziewczyn, które przeszły koszmar taki, jaki jej matka. Uważa, że powinny być napiętnowane za to, że chcą zdecydować się na aborcję – pisze nauczycielka z jednej z irlandzkich szkół, gdzie Kiessling występowała rok temu. Za spotkanie uczniowie płacili po 3 funty. – Większość uczniów odmówiła wzięcia udziału w spotkaniu. Zapytałam dyrektora, czy nie powinno się więc odbyć także spotkanie z kimś z przeciwnej strony barykady, z kimś, kto jest pro-choice. Usłyszałam wtedy, że to jest niezgodne z „etosem katolickim” i że jeśli mnie to szokuje, to powinnam poszukać sobie innej szkoły – dodaje kobieta.
A to nie jedyna taka relacja. W styczniu tego roku Kiessling zaproszono na uniwersytet w jej rodzinnym Michigan. Miała opowiadać o ochronie życia. Spotkanie zakończyło się tym, że kobieta musiała być eskortowana do hotelu przez policjantów, bo studentom nie podobało się to, jak obrażała zebranych. – Kiessling zaczęła swoją opowieść standardowo od tego, jak dowiedziała się o gwałcie na jej mamie. Potem część zebranych studentów podzieliła się swoimi historiami. Dziewczyny mówiły, że jeśli zaszły w ciążę z gwałcicielem, to muszą mieć prawo wyboru, czy chcą donosić ciążę, czy ją przerwać. Kilka osób zwróciło również uwagę, że możliwość przerwania ciąży ważna jest też dla ofiar kazirodztwa. Kiessling przyznała wtedy, że jeśli zajdą w takim przypadku w ciążę, to ta ciąża ochroni je przed dalszym molestowaniem. Wtedy zaczęła się prawdziwa awantura. Większość zebranych wyszła z sali. Nikt nie był w stanie tego wytrzymać. To nie był wykład, a zwykła mowa nienawiści – opisuje Cheyanne Rutterbush na portalu cm-life.com.
Jak będą wyglądały wykłady w Polsce? Zapowiada się, że nie przejdą bez echa. Protestują bowiem nie tylko studenci. Ordo Iuris wystosowało już pismo „w związku z podejmowanymi przez radykalne środowiska próbami zablokowania wykładów mec. Rebecci Kissling”. - Wystąpiliśmy z wezwaniem przedprocesowym do Koła Naukowego Studentów i Studentek Socjologii UJ oraz Koła Naukowego Studentów Filozofii UJ, których sekcje (m.in. Sekcja Krytyki Marksistowskiej) promują oszczerczą kampanię wymierzoną w mec. Rebeccę Kissling oraz Instytut Ordo Iuris. Występujemy w obronie swobody prowadzenia badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolności wyrażania poglądów i pozyskiwania informacji. Takie samo wezwanie kierujemy do innych radykalnych grup żądających zastosowania administracyjnych środków tłumienia debaty akademickiej – piszą przedstawiciele organizacji.