Blisko ludziCzy istnieje związek po zdradzie?

Czy istnieje związek po zdradzie?

Jak dowodzi część badaczy, zdrady w związku mogą doświadczać nawet cztery na pięć par. Zdradzamy coraz częściej, z różnych powodów, nie tylko dlatego, że źle nam w związku, ale też z ciekawości, z nudy, z chęci przeżycia „czegoś więcej”. Dane dotyczące tego, ilu Polaków zdradza, są bardzo rozbieżne, wahają się obecnie na poziomie od 20 do 40 proc. Tyle osób przyznaje się, że zdradziło przynajmniej raz. Czy istnieje życie po zdradzie? Czy możliwe jest budowanie od nowa związku, w którym do zdrady doszło? Z psychoterapeutą, specjalistą od psychologii kłamstwa, Wojciechem Wyplerem, autorem książki „Anatomia zdrady”, rozmawiamy o jej symptomach, o sygnałach, które powinny nas w związku zaniepokoić i o tym, jak sobie ze zdradą poradzić.

Czy istnieje związek po zdradzie?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

07.10.2016 | aktual.: 08.10.2016 15:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co możemy zrobić, kiedy mamy podejrzenia, że partner nas zdradza?
Zawsze podkreślam, że same podejrzenia o niczym nie świadczą, za to my w obliczu podejrzeń o zdradę ze strony partnera mamy zawsze wybór. Otóż możemy szukać dowodów na to, że nas zdradza lub też powściągnąć chęć dociekania prawdy, zostawić podejrzenia, nie zajmować się nimi. I tak naprawdę to wcale nie musi być najgorszy wybór, gdyż wyniki badań wskazują, że zdrada w większości przypadków kończy się rozpadem związku kochanków, a nie małżeństwa, oficjalnego związku. Zostawiając nasze podejrzenia możemy więc mieć nadzieję, że sprawa „sama się rozwiąże” i to pozytywnie dla nas – utrzymaniem związku. Oczywiście może być tak, że romans będzie trwał miesiącami lub latami, lub też to nasz partner w końcu zdecyduje, że odchodzi do kochanki, kochanka.
Część osób, zwłaszcza uzależnionych od partnera, czy to finansowo, czy emocjonalnie, ma w sobie duży opór przed byciem dociekliwym, kiedy podejrzewają zdradę: „Próbować sprawdzić go czy spytać wprost? A co, jak znajdę dowody zdrady albo powie mi, że zdradza? Co z tym zrobię? A co, jak powie, że odchodzi? Więc może lepiej nie pytać?”. Jak widać na każdym etapie, nawet gdy mamy twarde dowody zdrady, można zostawić sytuację własnemu biegowi.
Myślę, że każdy powinien mieć świadomość tego, że ma dużo możliwości zachowania. Tylko mając przed oczami szeroki wachlarz tego, co możemy zrobić, jesteśmy w stanie podejmować lepsze dla nas decyzje. Zawsze mamy wybór, choć często sami go sobie ograniczamy, bo czujemy się przymuszeni do zrobienia czegoś w danej sytuacji.

Dlaczego zajmuje się pan tematem zdrady?
Zajmuję się poradnictwem psychologicznym, a doświadczenie zdrady pojawiało się często w pracy z pacjentami. Zawsze też ciekawiło mnie, w jaki sposób można wykryć kłamstwo, jak nie paść ofiarą manipulacji i oszustwa. Najczęściej pracuję z osobami, które mają różnego rodzaju trudności życiowe i problemy w związkach. Coraz częściej w tle tych problemów pojawia się zdrada. Osoby nią doświadczone bywają bardzo zagubione, gdyż nie wiedzą, co zrobić ze swoimi podejrzeniami, nie wiedzą, co zrobić z dowodem zdrady, który znalazły. A jeśli chcą porozmawiać z partnerem, nie wiedzą, jak to zrobić.

Zdradę da się zracjonalizować? Oddzielić od emocji? Powiedzieć sobie: dobra, to teraz zachowam się tak i tak?
Odkrycie zdrady zawsze niesie ze sobą duże emocje, bo jest czymś, co nas zaskakuje. Nawet jeśli mamy jakieś podejrzenia, to zazwyczaj mamy równocześnie nadzieję, że są niesłuszne. Ufamy drugiej osobie, mamy wspólne zadania życiowe i wspólne plany na przyszłość, zdajemy się na nią w wielu sprawach mniej i bardziej ważnych. Nie spodziewamy się z jej strony zachowania, które naruszy podstawy tej relacji. Z drugiej strony są też osoby , które mówią: „Zdrada to nic takiego, jesteśmy ludźmi, to się zdarza”. Co więcej, czasami słyszymy ekspertów - terapeutów głoszących z przekonaniem, że zdrada jest tylko objawem kryzysu i nie powinna prowadzić do rozpadu związku.

*Tak, tylko co innego mówić, a co innego czuć. Większość osób zapytanych, czy zdradę można wybaczyć, bez zastanowienia odpowiada, że nie. *
Zgadza się. W audycjach, w których ostatnio uczestniczyłem, słuchacze byli pytani, czy jest życie po zdradzie. W większości przypadków padała odpowiedź, że nie, a jeśli ktoś twierdził inaczej, to raczej ironicznie: „Tak, ale w innym związku, tak – ale z innym partnerem”. I rzeczywiście badania sondażowe pokazują, że z jednej strony większość zdrad nie wychodzi na jaw, ale jeśli już zostaną ujawnione, to bardzo często kończą się jednak rozpadem związku. Jest to znakiem tego, jak wiele trudnych emocji niesie ze sobą zdrada, jak bolesnym jest doświadczeniem. I myślę sobie, że jeśli ktoś ma w głowie silne przekonanie: „Jeśli mnie zdradzi, to koniec związku” i wypowiada je w obecności partnera, to z jednej strony może to mieć pozytywną funkcję, gdyż w ten sposób stawiamy pewną wyraźną granicę dotyczącą niepożądanych, niedopuszczalnych dla nas zachowań. Z drugiej strony takie przekonanie może sprawiać, że w kryzysowej sytuacji, nie będziemy w ogóle brać pod uwagi możliwości ratowania związku, utrzymania relacji. Czego kiedyś potem możemy bardzo żałować.
Do mojego gabinetu trafiają zazwyczaj osoby, które nie mają pewności, co do tego, co czują, co myślą i co chcą zrobić w sytuacji odkrycia zdrady. Albo najpierw zareagowały gwałtownie, a chwilę później przyszła jednak refleksja: „I co dalej? A może jednak wiele nas łączy, a może jesteśmy sobie bliscy, a może wiele związków dotyka takie trudne doświadczenie i wychodzą z tego?”. Zastanawiają się, czy choć zdrada jest niewątpliwie bardzo raniącym i nieuczciwym zachowaniem, to może nie takim, które jednoznacznie przekreśla związek? Może byłyby w stanie wybaczyć? Ale skąd mają wziąć pewność, że znowu nie zostaną zdradzone? Przy takich rozważaniach, nawet jeśli osoba zdradzona próbuje sama zbadać swoje uczucia, określić swoją gotowość emocjonalną, by wybaczyć, to nieuchronnie pojawia się ważne pytanie: „Czego mogę się po nim spodziewać?”. I jeśli oceni, że zdrada może się powtórzyć, to często odchodzi.

Myśli pan, że można zbudować na nowo związek po zdradzie?
Znam zdradzone osoby, które mówią, że jest to możliwe. To osoby, które zdecydowały, że warto dać relacji szansę, że warto dać szansę partnerowi który zdradził i które postawiły też szereg warunków.

Jakich warunków?
Podstawowym jest oczywiście zakończenie relacji z kochanką czy kochankiem, jeśli mówimy o zdradzającej kobiecie. Drugim jest zadanie sobie i partnerowi pytania, czy na pewno chcemy być razem, bo może się okazać, że z drugiej strony nie ma takiej woli, a deklaracje zakończenia relacji z kochanką są tylko pozorne lub zdradzającemu trudno je spełnić. Wtedy w ogóle nie można iść dalej.

Kobiety i mężczyźni zdradzają z innych pobudek? *
Upraszczając, można powiedzieć, że mężczyźni najczęściej zdradzają dla seksu. Czyli może być tak, że dobrze im w związku, że kochają swoje żony, ale jednocześnie je zdradzają. I to trochę przeczy temu, że zdrada zawsze wynika z trudności czy problemów w związku. Czasem tych problemów może nie być, a zdradzana osoba może żyć w przeświadczeniu, że jej partner jest szczęśliwy. Sondaże pokazują, że romanse mężczyzn, szczególnie młodszych, dotyczą wielu kobiet i są krótkotrwałe, żeby nie powiedzieć jednorazowe. Jeśli zaś chodzi o starszych mężczyzn i kobiety są to często wielomiesięczne, a nawet wieloletnie spotkania z jednym kochankiem.
*
Mówi się, że zdrady kobiet częściej dotyczą ich niezadowolenia ze związku i szukania możliwości wyjścia z niego i otworzenia się na nowe.

Tak, spotykam się często z taką sytuacją, w której romans dla kobiety nie jest wcale równoznaczny z odejściem do wymarzonego partnera. Bywa on raczej relacją, która pozwala kobietom łatwiej opuścić dotychczasowy związek. Uwikłanie w romans, zdrada, są więc dla części kobiet pomocą w podjęciu decyzji o wyjściu z relacji.

Podobno kobiety zdradzają w takim samym stopniu jak mężczyźni, jednak rzadziej się do zdrady przyznają.
Myślę, że to się zmienia. Dane dotyczące tego, ilu Polaków zdradza, są bardzo rozbieżne, wahają się obecnie na poziomie od 20 do 40 proc. Tyle osób przyznaje się, że zdradziło przynajmniej raz. I w tych sondażach faktycznie kilka lat temu przodowali mężczyźni, natomiast teraz te proporcje są coraz bardziej wyrównane. Powoli możemy już mówić, że zdrada nie ma płci. Zresztą podobnie jest, jeśli chodzi o powody zdrady. Oprócz niechęci wobec partnera i chęci wyjścia z związku, coraz częściej słyszę od kobiet o powodach, które wcześniej zdecydowanie przypisywano mężczyznom, takich jak nuda, ciekawość, poszukiwanie nowych wrażeń.
Podobno kobiety rzadziej do zdrady się przyznają. Może dlatego, że faceci są mniej dociekliwi?
Nie wiem, czy tak jest. W gabinecie spotykam się z kobietami i mężczyznami, zarówno jedni i drudzy są zaskoczeni zdradą partnera czy partnerki. Bo choć symptomy zdrady mogą nas zaniepokoić, to jednak bardzo często tłumaczymy sobie: „Nie, przecież mnie kocha” albo robimy coś zupełnie nieskutecznego, czyli np. pytamy wprost: „Czy ty mnie przypadkiem nie zdradzasz?”, oczekując uspokajającej odpowiedzi, którą zazwyczaj uzyskujemy. Ci, którzy trafiają w końcu na dowód zdrady, pytają: „Czy nie mogłam tego wcześniej zauważyć?”. Ale przecież nie da się żyć z ciągłymi podejrzeniami i stałą nieufnością. Nawet jeśli ktoś jest policjantem i w zawodowych sytuacjach reaguje dużą czujnością, łatwo wykrywa oznaki kłamstwa, to kiedy przychodzi do domu, chce czuć się bezpiecznie, pewnie i przyjmuje, że wszystko, co słyszy ze strony partnerki, partnera, jest prawdą. I to jest największa przewaga zdradzających.
Zdrada często przeradza się w romans i nieuchronnie łączy się z kłamstwami. I w takiej sytuacji z jednej strony mamy osobę, która ufa partnerowi, a z drugiej strony kogoś, kto nabiera coraz większej biegłości w okłamywaniu, kto zaczyna odczuwać pewnego rodzaju władzę nad partnerem w związku z tym, że potrafi nim coraz sprawniej manipulować.

*Właśnie: „Czy mogłam coś zauważyć wcześniej”? Są sygnały zdrady, które możemy racjonalnie ocenić? *
Jeśli czujemy się w związku bezpiecznie, to zwykle nie znajdujemy powodów do podejrzeń. Jednak jest pewna lista symptomów, które mogą w nas wywoływać niepokój, zwłaszcza, gdy kilka z nich zaczyna się na siebie nakładać. W takich momentach warto zwiększyć czujność. Miałem pacjentkę, która zaczęła dostrzegać pewne oznaki, łączyć fakty. Chodziło o delegacje służbowe męża. Wcześniej nie miały one miejsca. To po pierwsze. Po drugie, kiedy mąż z tych delegacji wracał, a ona pytała go, jak przebiegły, odpowiadał zdawkowo, wymijająco i zmieniał temat, choć był z natury bardzo rozmowną osobą. Wreszcie, kilkakrotnie zauważyła, że nocami pisze i odbiera smsy.
Myślę, że sygnały, że coś jest nie tak, że partner nas okłamuje, każdy z nas jest w stanie dojrzeć. Ale czy one uprawniają nas do tego, żeby się poważnie zaniepokoić? W wielu przypadkach nie. Dowody kłamstw wynikają przede wszystkim z tego, że kłamanie jest o wiele trudniejsze niż mówienie prawdy. Wymaga dużego skupienia, wytężonej pracy umysłu, by nieustannie sprawdzać, co już powiedziałem, czy to co chcę powiedzieć, jest zgodne z tym, co mówiłem wcześniej i jak powiązać to w logiczny sposób z obiektywnymi faktami. Dlatego nieuniknione jest, że kłamca popełni w końcu pewne błędy. Jeżeli ktoś, kto podejrzewa, że jest okłamywany, jest w stanie swoje emocje powściągnąć i zamiast rzucać oskarżeniami bez dowodów, poobserwować uważnie drugą osobę przez pewien czas, by dopatrzeć się w tym, co mówi i robi ewentualnych sprzeczności, to ma szanse na zdemaskowanie kłamstw.

Co pan proponuje?
Osobom, które mają uzasadnione podejrzenia i chcą dociec prawdy, proponuję uważną, systematyczną obserwację zachowania partnera. Najlepiej założyć notatnik i zapisywać, co i kiedy partner powiedział, jak się tłumaczył, gdzie wychodził, a także wszystkie nietypowe wypowiedzi i zachowania. Jest to podstawowa metoda zbierania danych. Wygląda na żmudną i taką jest. Jednak, tak jak mówiliśmy, jeśli ktoś kłamie, oszukuje, to w końcu pojawią się w tym, co mówi i robi sprzeczności. I wtedy może udać się powiązać sytuację, w której np. mąż odebrał telefon, ale wyszedł na balkon mówiąc, że jest to rozmowa biznesowa z informacjami z bilingu operatora, które ujawnią, że z tym „biznesowym numerem” smsuje regularnie poza godzinami pracy, często w godzinach nocnych, itd. W ten sposób, niczym w powiedzeniu „po nitce do kłębka”, można odkryć coraz więcej małych faktów, które wspólnie coraz wyraźniej rozstrzygają podejrzenia. Zebranie wielu takich faktów daje nam podstawę do rozmowy z partnerem, w której nie będzie on nas mógł łatwo zbyć, uspokoić, czy wymigać się od szczerej odpowiedzi kolejnym kłamstwem.

Ale to trudne życie w ciągłym podejrzewaniu partnera o zdradę…
W mojej książce „Anatomia zdrady” piszę o tym, że nie można żyć nieustannie podejrzewając partnera o zdradę. Będzie to w oczywisty sposób źle wpływać na nasz związek, bo podejrzenia każą nam zwiększać dystans emocjonalny, utrzymywać nieufność. Życie według maksymy „ufaj i kontroluj” jest bardzo trudne w realizacji. Dlatego w przypadku uzasadnionych podejrzeń proponuję ustalić sobie jakiś okres, przez który będziemy obserwować partnera, maksymalnie kilka tygodni. Jeśli nic nie znajdziemy, powinniśmy uznać, że widocznie nie ma podstaw do tego, aby myśleć, że nas zdradza. Oczywiście ostatecznym, choć kosztownym rozwiązaniem, jest wynajęcie agencji detektywistycznej, która może przeprowadzić sprawdzenie i przedstawić nam raport na temat wierności partnera.

Komu jest trudniej? Zdradzanym kobietom czy mężczyznom?
Trudno to wycenić i rozstrzygnąć. Mężczyźni mają trudność w uzyskaniu wsparcia w takiej sytuacji. Przyznanie się innym mężczyznom, że żona ich zdradza, może być obarczone obawami o niską ocenę jego sprawności seksualnej, a także wielu oczekiwanych od mężczyzny cech osobowości, takich jak stanowczość i zdecydowanie, na zasadzie: „Nie utrzymałeś jej, co z ciebie za facet?”. Może dlatego w swoim gabinecie mam więcej zdradzonych mężczyzn niż kobiet. Myślę jednak, że najtrudniej jest tym osobom, które kochają i chcą utrzymać związek, chcą utrzymać rodzinę, ale jednocześnie nie myślą o sobie, o swoich uczuciach, nie zastanawiają się, czy będą potrafiły wybaczyć, nie myślą o tym, czy zdradzający partner je kocha i chce być z nimi, czy będzie chciał i będzie w stanie zakończyć romans. Osobom, dla których celem w samym sobie staje się utrzymanie rodziny, zatrzymanie partnera w niej i zapewnienie dzieciom ojca bez względu na wszystko.

A nie jest tak, że szukają potwierdzenia, że można związek odbudować po zdradzie?
No właśnie – można czy nie można? Mówiliśmy już, że pierwszą reakcją pytanych o to ludzi jest, że nie. Doświadczenie psychologów, terapeutów i doradców rodzinnych wskazuje jednak, że ludzie którzy po takim ciężkim doświadczeniu zdecydowali się odbudowywać relację, przy dużym wysiłku oraz koncentracji na sobie nawzajem i wspólnych celach, osiągają zamierzony cel. Relacjonują czasem, że ich związek jest lepszy, bardziej dla nich satysfakcjonujący niż wcześniej. Z perspektywy czasu patrzą na doświadczenie zdrady jak na coś bardzo trudnego, traumatycznego, jednocześnie szukając jego pozytywnego dla niego sensu. Często mówią wtedy o zdradzie jako o doświadczeniu które uświadomiło, na czym im naprawdę zależy, że się kochają, że są ważni dla siebie, że chcą być ze sobą. Z pewnością jest to więc możliwe. Mówimy jednak o poważnej, wymagającej dużego zaangażowania i wysiłku obydwojga partnerów przebudowie relacji. Nie wystarczy wrócić do tego, co było wcześniej, bo to, co było wcześniej często wygenerowało niezadowolenie ze związku i zdradę.

Rozmawiała Ewa Raczyńska

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (98)