Czy kubeczek menstruacyjny działa? Sprawdziłyśmy
Kubeczki menstruacyjne budzą ciekawość Polek. Wiele z nas obawia się spróbować. Czy kubeczki odmienią nasze codzienne życie? Sprawdzam.
05.04.2018 | aktual.: 05.04.2018 18:03
Kubeczek menstruacyjny to pojemniczek o kształcie przypominającym kielich, który zbiera krew miesiączkową. Umieszczamy go wewnątrz pochwy, gdzie stopniowo się napełnia. Po kilku lub kilkunastu godzinach wyjmujemy i opróżniamy, wylewając krew do umywalki. Kubeczek jest wielorazowy, po użyciu wystarczy go wytrzeć lub umyć ciepłą wodą i włożyć ponownie. Może służyć nam nawet 10 lat. Zrobiony jest z silikonu lub tworzywa sztucznego TPE – substancji bezpiecznych dla naszego ciała. Jest dość elastyczny (możemy wybierać pomiędzy różnymi stopniami miękkości), może mieć różne rozmiary i kolory.
Producenci zachwalają kubeczek jako produkt tani, ekologiczny, bezpieczny i wygodny. W przeciwieństwie do tradycyjnych środków, nie zawiera toksycznych substancji, nie tworzy żadnych odpadów i chroni przed infekcjami.
Kubeczek menstruacyjny budzi ogromne zainteresowanie, ale też sporo wątpliwości. Na forach internetowych wiele kobiet pisze o swoich obawach i prosi o opinie. Pytania najczęściej dotyczą sposobu aplikacji, który wydaje się dość skomplikowany, oraz komfortu użytkowania. Czy krew nie przecieknie? Czy noszenie kubeczka sprawia ból? I jak go opróżnić w publicznej toalecie? Sprawdziłam.
Mój kubeczek kosztował 69 zł. Kupiłam go w sklepie internetowym. Podobne modele można znaleźć też w polskich drogeriach. Nie jest łatwo wybrać rozmiar. Producenci umieszczają na swoich stronach WWW szczegółowe wskazówki, ale ponieważ kubeczek będziemy nosić w intymnym miejscu, i tak musimy kierować się także odrobiną intuicji. Mi jednak udało się dobrze trafić. Zdecydowałam się na model brokatowy, uznałam że odrobina blasku poprawi mi samopoczucie w trudnych chwilach.
Zgodnie z tym co, zaleca producent, naukę aplikacji kubeczka zaczęłam jeszcze przed okresem. Dzięki temu podczas pierwszych prób i błędów nie stresowałam się i nie ubrudziłam. Po kilku przymiarkach udało mi się odpowiednio go wsunąć i ułożyć. Kiedy kilka dni później faktycznie go potrzebowałam, założenie nie stanowiło już problemu. Trochę obawiałam się wyjmowania napełnionego kubeczka, ale krwi nie było aż tyle i nie wylała się. Nosząc go, chodziłam, biegałam, tańczyłam i spałam. Ból towarzyszący menstruacji odczuwałam tak samo jak podczas używania tamponów, ale czułam się zdecydowanie lepiej.
Początkowo zakładanie sprawiało mi trudność, musiałam się go nauczyć, ale warto, bo to jedyna trudność! Kubeczek nigdy mnie nie zawiódł i dał mi wyjątkowe poczucie komfortu. Nie zdarzyło mi się, żeby przeciekł. Jest prawie niewyczuwalny, więc nosząc go, zapominam o okresie. Krew należy wylewać co najmniej dwa razy na dobę, co daje nam sporą wolność i czas na znalezienie miejsca, w którym swobodnie umyjemy kubeczek.
Kubeczek trzeba wysterylizować (np. wygotować) na samym początku używania, przed każdą miesiączka i po niej. Gotowanie kubeczka w kuchni wypełnionej współlokatorami może być krępujące, ale jest zupełnie higieniczne i bezpieczne. Jedyną techniczną wadą kubeczka jest lekka utrata koloru – po pewnym czasie materiał ciemnieje. Nie jest to najważniejsza kwestia, ale tak osobisty gadżet powinien wyglądać pięknie.
Nie wszyscy są tak zadowoleni jak ja. Moim koleżankom zdarzały się problemy z przeciekaniem, miały też poważne trudności z aplikacją. Część z nich zrezygnowała ze stosowania kubeczków i wróciła do tradycyjnych metod. Inne nadal szukają odpowiedniego modelu, co wiąże się kolejnymi sporymi wydatkami.
To właśnie cena jest jedną z kwestii budzących największe kontrowersje. W polskich sklepach kubeczki menstruacyjne kosztują około 100 zł. Do tej kwoty zazwyczaj należy doliczyć wysyłkę. To spora suma jak na jednorazowy wydatek, ale jeśli faktycznie będziemy z niego korzystać przez lata, okazuje się rozsądną inwestycją. Niestety zawsze trochę ryzykujemy, bo wybór odpowiedniego kubeczka nie jest łatwy i nie każdy się do niego przekona.
Dzięki kubeczkowi nauczyłam się obserwować swoje ciało i zyskałam większą swobodę. Oswoiłam się z widokiem krwi, a wstydliwy temat stał się dla mnie zupełnie zwyczajną sprawą, o której mogę pisać, rozmawiać ze znajomymi albo polecać nieznajomym. Polecam!