"Czy mogę spotkać się z drugą połówką?". Randki w czasach koronawirusa
Naszą skrzynkę pocztową zalały pytania, czy randka w dobie koronowirusa jest legalna. Patrycja i Paulina opowiedziały o swoim podejściu do spotkań z ukochanymi w czasie pandemii. "Ten kryzys zweryfikuje wiele relacji" – alarmuje seksuolożka Aleksandra Żyłkowska z Uniwersytetu SWPS.
01.04.2020 | aktual.: 03.04.2020 10:19
24 marca po posiedzeniu rządowego zespołu zarządzania kryzysowego Mateusz Morawiecki poinformował o wprowadzeniu w Polsce kolejnych ograniczeń dotyczących zgromadzeń. Jak zaznaczył, wejście w życie nowych zasad ma być niezbędne do zapanowania nad epidemią. Obostrzenia mają nie dopuścić do sytuacji występujących we Włoszech czy Francji.
"Wprowadzenie ograniczenia wszelkich zgromadzeń, spotkań i imprez. Wyjątkiem są wydarzenia, w których uczestniczą członkowie najbliższej rodziny lub osoby pozostające w stałym pożyciu. Wprowadzenie ograniczenia wychodzenia z domu poza sytuacjami niezbędnymi: kiedy idziemy do pracy, sklepu, apteki, lekarza, czy wyprowadzamy psa." Nowe przepisy mają działać do 11 kwietnia, a nieprzestrzeganie ich ma być karane mandatem nawet do 5 tys. złotych.
Kwiaty na wycieraczce
Patrycja Adamska ze swoim partnerem jest od 4 lat. 23-latka nie ukrywa, że pandemia jest dla nich czasem próby. – W trosce o swoją rodzinę i o innych ludzi zostaję w domu, świadomie. Mam taką możliwość, a wiem, że wszyscy, choćby chcieli, nie mogą sobie na to pozwolić. Uważam, że temat jest poważny i nie należny go lekceważyć – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.
23-latka w trosce o domowników postanowiła nie zapraszać swojego ukochanego. – Mój chłopak normalnie pracuje, a ja mieszkam z babcią. Czuję się za nią odpowiedzialna. Jeżeli mogę ją chronić, to to robię. Każdy ma jakieś wartości w życiu, dla mnie życie i zdrowie jest zawsze na pierwszym miejscu, mamy je jedno i to należy szanować jak nic innego – wyjaśnia.
Mimo wszystko para stara się wypełnić tęsknotę długimi rozmowami. – Z chłopakiem rozmawiamy przez telefon, piszemy. Na urodziny, które miałam tydzień temu, przywiózł kwiaty i zostawił na wycieraczce. Oczywiście, że chciałabym, żeby to inaczej wyglądało, ale chcę wierzyć, że choć część osób pomyśli jak ja i zostanie w domu. Szybciej wrócimy do normalności. Nie będę ryzykowała zdrowiem najbliższych. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna – wspominała.
Dla Patrycji i jej partnera liczy się to, że nadal są dla siebie oparciem i mogą się wpierać. – Oczywiście chciałabym, żeby ktoś mnie zwyczajnie przytulił i powiedział: "Patrycja, będzie okej". Ja bardzo przeżywam takie rzeczy. Rozmawiamy codziennie, to dużo daje, mniej się tęskni. Wiem, że on jest ze mną, że zawsze możemy porozmawiać. Dużo mi daje takie wsparcie psychiczne – mówi.
Patrycja chce wierzyć, że rozłąka umocni ich relację i kiedyś będą mogli sobie powiedzieć, że przetrwali trudną próbę. – Będziemy funkcjonować tak, jak do tej pory. Pewnie, że to nie jest łatwe, ale tak jak mówiłam: zdrowie to jest taka wartość, którą trzeba doceniać. Jak się spotkamy po dłuższym czasie, to jeszcze bardziej siebie docenimy – deklaruje.
Seksuolożka Aleksandra Żyłkowska również zauważa, że dla wielu związków przyszedł moment próby. – Nie bez powodu mówi się o pandemii jak o klęsce żywiołowej. Dużo się zmienia i nie każdy jest na tyle elastyczny, żeby się przystosować. Bezradność wywołuje w nas złość i frustrację. Warto stawiać sobie wtedy pytania. Ten kryzys zweryfikuje wiele relacji w naszym życiu – mówi w rozmowie WP Kobieta.
– Ten czas traktowałabym jako moment obserwacji naszego związku. Nie zakładajmy, że od razu będziemy się kłócić. Dajmy sobie chwilę na analizę naszych relacji – apeluje specjalistka.
Zobacz także
"To nasza rutyna, z której ciężko zrezygnować"
Paulina ze swoim chłopakiem jest ponad 2 lata. W ich związku zawsze była obecna rozłąka i odległość. Mieszkają ponad 100 km od siebie i weekendy były dla nich świętością.
Dzisiaj trudno im zrezygnować z tych nielicznych spotkań, ale starają się pogodzić z tym, że soboty i niedziele spędzą bez siebie. – Jest to taka nasza rutyna. Zdecydowaliśmy, że w ten weekend się zobaczymy. Chcemy wykorzystać ten czas, zanim sytuacja w naszym kraju się pogorszy. Chcieliśmy się wesprzeć – tłumaczy.
Para wie, że następne weekendy mogą nie być dla nich tak łaskawe. Podczas spotkań starają się zachować wszelkie środki ostrożności. – Zostają nam rozmowy na Skypie, telefoniczne i tak dalej. Ale wiadomo, że to nie to samo. I już na samą myśl o tym, że mogę go nie zobaczyć przez dwa tygodnie albo więcej, jestem smutna – mówi.
Paulina obawia się tego, jak izolacja może odbić się na ich związku. – Mam trudny charakter, więc jest kilka możliwości. Będziemy się kłócić przez brak fizycznego kontaktu i pewnie będę mieć pretensje do niego, że się nie widzimy. Przez co relacja się zepsuje – tłumaczy.
Dziewczyna widzi kolejny czarny scenariusz. Zastanawia się, czy tak długa rozłąka nie osłabi ich uczuć. – Mogłabym po prostu się zdystansować od niego, co też bardzo źle by wpłynęło na relację. Albo wzmocni to nasz związek. Nauczymy się inaczej spędzać czas, zatęsknimy za sobą jeszcze mocniej i więź będzie silniejsza. Trudno powiedzieć, jak to wszystko na nas wpłynie – zastanawia się 23 latka.
Intymność może być spoiwem
Seksuolożka i wykładowca Uniwersytetu SWPS zauważa, że czas pandemii pozwala nam dostrzec i odkryć często skrywane przez nas emocje i urazy. – Myślę, że sam koronawirus nie zagraża związkom, ale raczej dynamika zmian naszych zachowań. To czas, w którym rzeczy zamiatane pod dywan mogą dać o sobie znać. To, że mieliśmy możliwość wyjścia z domu powodowało, że łatwiej było nam się mijać. Teraz, nawet w związku na odległość, jesteśmy na siebie "skazani" – tłumaczy specjalistka.
Seksuolożka radzi, by w tym czasie zdać się na dojrzałość partnerską. – Osoby, które angażują się w relacje powinny rozpoznawać znaczenie swoich zachowań. Powinniśmy zacząć zastanawiać się na tym, czego chcemy i dlaczego tego potrzebujemy. To samo w stosunku do naszego partnera. Na przykład: "Czy mam ochotę na kontakt seksualny czy nie", a jeśli nie, to dlaczego. "Czy mam ochotę na rozmowę na Skype bądź nie?". Takie same pytanie powinniśmy zadawać naszym partnerom – wyjaśnia.
Specjalistka zauważa, że nie każdy może się czuć dobrze w rozmowach przez Internet. – Trzeba zwrócić uwagę, że te kontakty muszą być dobrowolne. Musimy zwrócić uwagę, czy druga osoba nie czuje się zmuszana do takich rozmów – zaznacza Aleksandra Żyłkowska.
Terapeutka zaznacza, że to dobry moment, żeby skupić się nie tyle na kontakcie, co na budowaniu intymności. – Często mylimy te dwa pojęcia. Mówimy, że skoro rozmawiamy ze sobą, to jak może nie być intymności. Na psychoterapii często się z tym spotykam. W tym czasie na światło dzienne wychodzi wiele problemów. To dobry czas na wypracowanie tej intymności i takich "naszych rzeczy". To może być sporym wyzwaniem, ale może również być solidnym spoiwem – tłumaczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl