GwiazdyCzy na pewno kłamstwo i Photoshop? Nieuzasadniony atak na Lewandowską

Czy na pewno kłamstwo i Photoshop? Nieuzasadniony atak na Lewandowską

Nogi Lewandowskiej są, zdaje się, jednym z ważniejszych tematów dla wielu Polek. Retuszowane czy prawdziwe? Ładne czy brzydkie? Sesja dla Calzedonii wzbudziła kontrowersje. Niepotrzebnie.

Czy na pewno kłamstwo i Photoshop? Nieuzasadniony atak na Lewandowską
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Katarzyna Chudzik

Niektórym podobają się nogi Anji Rubik, innym – Anny Lewandowskiej. Jako fanka tych drugich - umięśnionych, ale smukłych - byłam początkowo zniesmaczona sesją ich posiadaczki dla Calzedonii. Ambasadorka marki prezentuje się w nich jako długonoga łania, prędzej przywodząc na myśl baletnicę niż mistrzynię karate. Photoshop jak malowanie.

Przeglądając komentarze internautów w tej sprawie nietrudno było natknąć się na hejt; Ania Lewandowska została przez niektórych wręcz wykpiona. Antyfani kazali jej "przestać się ośmieszać", fani delikatnie sugerowali nienaturalność. Ja zastanawiałam się nad tym, co przeciętna Polka, dla której figura Lewandowskiej jest niedoścignionym wzorem, myśli o swoim własnym ciele, kiedy dowiaduje się, że nawet jej ideał jest poprawiany? Kiedy dowiaduje się, że ktoś wyżej uznał, że Lewandowskiej jednak można zarzucić niedostatki w figurze?

Obraz
© Instagram.com

To nie wina Lewandowskiej

Tymczasem okazuje się, że zdjęcia do kampanii reklamowej rajstop niekoniecznie musiały być retuszowane.

- Wiem, jak wyglądają zdjęcia Ani Lewandowskiej bez retuszu. I moim zdaniem te fotografie wcale retuszowane być nie musiały. Efekt długich nóg można łatwo uzyskać poprzez zrobienie zdjęcia od dołu, zwłaszcza że modelka miała wysoki obcas. Wielu odbiorców reklam nie rozumie, jak działa perspektywa – tłumaczy doświadczony retuszer, który poprawiał zdjęcia setkom osób. Mężczyzna nie chce podawać publicznie swojego nazwiska; twierdzi, że jego reputacja może wskutek medialnych wypowiedzi ucierpieć. Niektórzy mogą się bowiem obawiać, że zdradzi sekrety ich idealnych zdjęć, co dla polskich gwiazdeczek może być ciosem noszącym znamiona zdrady.

Obraz
© Instagram.com

Retuszer zaznacza, że oczywiście komputerowej ingerencji nie należy wykluczać, bo "pewna jest tylko śmierć i podatki". Ale nawet jeśli zdjęcia były retuszowane, to nie należy winą za to obarczać trenerki fitness. – Oczywiście Ania na pewno miała wgląd w zdjęcia i pewnie musiała je na wielu etapach zaakceptować. Natomiast jeżeli osobie z niewprawnym okiem pokaże się odpowiednio wyretuszowane zdjęcie, to ona może nawet nie zauważyć zmian. Zobaczy po prostu, że jest ładne i je zaakceptuje. Jeśli zmiany widać na pierwszy rzut oka, to zazwyczaj zachwiane są proporcje i jest to zwyczajnie spartaczona robota – twierdzi mój rozmówca.

Jego zdaniem taką "spartaczoną robotę" możemy często zauważyć na sesjach okładkowych dla kolorowych magazynów. - Zdjęcia w kolorowych pismach pokazują wyidealizowany obraz fotografowanej osoby. Często widzę na okładkach ludzi, którzy w ogóle nie przypominają pierwowzoru. To jest smutne. Ale to zupełnie co innego niż reklama – tłumaczy.

Retuszowane lampy, farby i sukienki

Reklama rządzi się innymi prawami, a retusz fotografowanych w niej osób rzadko wynika z widzimisię portretowanej osoby czy jej zleceniodawcy. – Czasem okazuje się, że sukienka dla modelki jest przepiękna, ale niestety rozmiar za duża. Albo sesja i modelka rezerwowana jest na pół roku przed terminem, a kiedy przychodzi godzina W, okazuje się, że modelka ma bardzo słaby dzień. Nikt wówczas nie będzie rezygnował z sesji za kilkaset tysięcy złotych. Wtedy używa się Photoshopa – mówi retuszer.

Obraz
© Instagram.com

W reklamach poprawki dotyczą zresztą nie tylko osób, ale nawet zdjęć farb do włosów. I to nie dlatego, że ich producent oszukuje odbiorców. "Winę" za to ponoszą m.in. lampy używane w studiu fotograficznym. Lampy te, jak każde inne zresztą, mają do siebie to, że się wypalają. Oznacza to, że fotografia takiej samej farby będzie nieznacznie różniła się kolorem, jeśli zostanie ponownie wykonana w innym czasie – na przykład miesiąc później. Stąd właśnie potrzeba retuszu.

Mój rozmówca podkreśla, że zdjęcia poprawiano nawet w zamierzchłych czasach przedphotoshopowych, kiedy wywoływało się je w ciemni. Niektóre elementy mocniej się wybarwiało, inne wręcz zasłaniało. Różne były metody, ale efekt, podobnie jak dzisiaj, bywał nie do końca zgodny z rzeczywistością. Zdaniem profesjonalisty tak jednak nie jest w przypadku Ani Lewandowskiej.

We Francji w 2017 roku wprowadzono prawo, które nakazuje informować o retuszowaniu fotografii wykorzystanych w reklamach. Za niezastosowanie się do tych przepisów grozi kara grzywny w wysokości 30 proc. kosztów powstania reklamy, ale nie mniej niż 37,5 tys. euro. W Polsce niestety nie ma w tym względzie żadnych regulacji - może czas to zmienić? Uniknęlibyśmy wówczas wielu domysłów i pseudoskandali.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (271)