Czy Polska jest "kawaii"?
Polki „uprzejme i sympatyczne”, Polska „ciekawa, nowoczesna, na pewno warto tu jeszcze kiedyś wrócić”. To opinie młodych Japonek, które spędziły nad Wisłą dwa tygodnie sierpnia. Do ojczyzny wracały pełne wrażeń z tego niezwykle intensywnego pobytu.
16.08.2016 | aktual.: 17.08.2016 10:29
12 studentek z College’u w japońskim Kobe przyjechało do Polski, by dowiedzieć się więcej o historii i kulturze naszego kraju. Zwiedziły pięć miast, miały okazję mieszkać u polskich rodzin. Jakie są ich wrażenia?
- To moja pierwsza wizyta w Polsce. Właściwie wszystko jest u was inne niż w Japonii, zaskoczenia były na każdym kroku, ale czułam się tu bardzo dobrze – Shizuka Kobayashi, podobnie jak inne koleżanki, chwali polskie jedzenie, zachwyca się chlebem i szynką, z uśmiechem wspomina smak pierogów, zupy pomidorowej, a nawet golonki.
Japonki chwalą atrakcje miast, które udało im się zwiedzić.
- Ładna, przyjemna dla oka architektura, bogata przyroda. Poza tym Polacy i Polki są tacy ciepli i uprzejmi – mówi Hiroko Tsuij.
Żadna ze studentek nie narzeka na niewygodę czy zbyt duże tempo zwiedzania. To także cecha Japonek: nie skarżą się, bo to w złym tonie.
Szok w toalecie
- W Japonii wszyscy są grzeczni, przestrzegają zakazów. W Polsce, jak wiemy, bywa z tym różnie – mówi dr Monika Ksieniewicz, opiekunka japońskich studentek podczas ich wyprawy do Polski.
Gdy wracały z Krakowa pociągiem, siedziały w tak zwanym „cichym wagonie”. – Ludzie i tak gadali głośno, o ciszy nie było mowy. Dziewczyny były zaskoczone, pytały, jak to możliwe, że ktoś łamie zakaz. One do tego stopnia są przyzwyczajone, że przyjęte raz zasady są święte, że gdy damskie toalety były oblegane, stała przed nimi kolejka, a ja powiedziałam, żeby poszły do toalety męskiej, patrzyły na mnie jak na kosmitkę. Trochę czasu zajęło, zanim się przełamały, ale i tak musiałam zawsze iść jako pierwsza i sprawdzać, czy w pobliżu nie ma mężczyzny.
Ksieniewicz jest przekonana, że polskie toalety mogły być dla Japonek szokiem.
- Przede wszystkim odbiegały od japońskich standardów czystości. No i trzeba było za nie płacić. Gdy byłyśmy nad morzem, dziewczyny pożyczały sobie po dwa złote. Do dziś to wspominają.
W Japonii toalet jest mnóstwo, są czyste, schludne i darmowe. O kolejkach do WC nie ma mowy.
Wszystko takie "kawaii"
Czy kraj, w którym spóźniają się pociągi, a toalety publiczne nie ujmują czystością, może zachwycić? Czy to, co nas, Polki, denerwuje i niecierpliwi, może zrobić wrażenie na przybyszkach z Kraju Kwitnącej Wiśni? Okazuje się, że owszem. Studentki z Kobe wyliczają: kobiety są tu niezależne, a mężczyźni przystojni i szarmanccy. Na pytanie, co chciałyby zabrać do ojczyzny na pamiątkę, ze śmiechem mówią: chłopaka z Polski. A gdy idą ulicą Chmielną w Warszawie, nie przestają się uśmiechać i fotografować, bo wszystko dokoła jest "kawaii", czyli śliczne, urocze, słodkie.
"Kawaii" to słowo klucz, nie tylko dla młodych Japonek. Idolką jest kotka Hello Kitty, jej podobizny zdobią ubrania, opakowania kosmetyków, żywności i oczywiście futerały telefonów (z tymi urządzeniami Japonki nie rozstają się ani na chwilę, podobnie jak z aparatami fotograficznymi). Ten cukierkowy styl dotarł już nad Wisłę, tu jednak podbija serca przede wszystkim nastolatek.
Kraj Chopina i Skłodowskiej *
Na ogłoszenie o planowanym wyjeździe odpowiedziałoło się 70 studentek z całego Kobe College. Każda musiała uzasadnić, dlaczego chce odwiedzić Polskę i uczestniczyć w programie poświęconym poznawaniu historii i kultury naszego kraju w kontekście zmian migracyjnych, jakie miały miejsce w całej Europie. Ostatecznie wybrano 12 Japonek, studentek różnych kierunków. Wiedziały, że jadą do Polski na dwa tygodnie intensywnych zajęć, połączonych ze zwiedzaniem. Były w Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Opolu, Krakowie, odwiedziły także dawny obóz zagłady w Auschwitz – ten punkt wyjazdu był dla nich szczególnie istotny. Chciały poznać bliżej historię tej części Europy. Teraz – jak mówią – trudno im będzie o tym zapomnieć.
Dr Yolanda Tsuda z Kobe College już po raz drugi odwiedziła Polskę.
- Staram się zabierać moje studentki do różnych krajów, wyjaśniam, co jest powodem migracji, co powoduje, że ludzie przenoszą się w inne miejsca.
- Migracja to problem globalny – podkreśla doktor Monika Ksieniewicz. - Cały czas tłumaczę swoim studentom, że każdy problem lokalny ma swoje przełożenie na skalę globalną. Nie można powiedzieć więc, że coś, co wydarzyło się w Europie, nie interesuje Japończyka, bo go nie dotyczy.
Goszczące w Polsce młode Japonki interesowały się też kwestią płci, chciały się dowiedzieć, jak w Polsce i w Europie wygląda pozycja kobiet. Były pod wrażeniem tego, że Polska ma kolejną już szefową rządu i że tak wiele Polek jest aktywnych zawodowo. W Japonii nie jest to wcale tak częste, kobiety zwykle muszą podjąć decyzję, czy chcą mieć rodzinę, czy robić karierę zawodową.
*Japońska otwartość – tylko w łaźni
W przeciwieństwie do Polek, Japonki są raczej zamknięte w sobie. Nie zaczepiają nieznajomych na ulicy, a poproszone o komentarz do jakiejkolwiek kwestii – najpierw długo się zastanawiają, potem nieśmiało cedzą słowa.
Co innego w tradycyjnych japońskich łaźniach, czy onsenach. Tam kobiety stają się wylewne, radośnie trajkoczą na każdy temat. Nawet jeśli rozmówca jest cudzoziemcem, przełamują się i ćwiczą swój niezbyt mocny angielski.
Studentki z Kobe po kilku dniach pobytu poczuły się w Polsce nieco swobodniej. Gdy opuszczały gościnne polskie rodziny, żaliły się, że nie mogą zostać dłużej. Były zachwycone tym, jak wiele poświęcono im uwagi, doceniały polską gościnność.