Przez 2 lata nie jadł mięsa. Mówi, dlaczego znowu zaczął
Marcin Dorociński swego czasu opowiadał, jak dobrze czuje się na diecie roślinnej. Jednak poważna kontuzja i długie miesiące rehabilitacji sprawiły, że musiał zweryfikować swoje podejście do żywienia i spojrzeć na własne ciało w nieco inny sposób.
Marcin Dorociński od lat uchodzi za aktora, który potrafi głośno mówić o swoich wyborach – również tych dotyczących stylu życia. Kiedyś z entuzjazmem opowiadał o przejściu na dietę roślinną: - Nie jem mięsa i czuję się z tym fantastycznie. Byłem winny to zwierzętom. Oczywiście początki były ciężkie, ale trudności pojawiały się głównie w kwestii mentalnej, a nie fizycznej. Czuję się super, głęboko śpię, moje ciało nie potrzebuje mięsa. Ostatnio pracuję po 12 godzin dziennie i nie narzekam na brak siły. Zresztą moja żona fantastycznie gotuje, dlatego przejście na dietę roślinną było wyjątkowo przyjemne - mówił kilka lat temu w wywiadzie dla noizz.pl.
Długowłosy Marcin Dorociński relaksuje się w blasku słońca
Zwrot wymuszony zdrowiem
Po latach bez mięsa aktor musiał jednak zweryfikować swoje podejście. Przeszedł poważne operacje kolana, które diametralnie zmieniły jego codzienność. - Przez dwa chyba lata nie jadłem mięsa, ale potem, kurczę, przeszedłem drugą operację kolana i jakoś tak wydało mi się, że po prostu chyba potrzebuję więcej tego kolagenu, bo mi noga się zmniejszyła parę razy i miałem przeciętą kość udową i naprawdę dochodziłem do siebie 18 miesięcy - wyznał w nowym odcinku podcastu "Kanapa Knapa".
Rehabilitacja okazała się nie tylko próbą fizycznej wytrzymałości, ale i lekcją życiowej pokory. Dorociński przyznał, że kontuzje przypomniały mu o kruchości ludzkiego ciała. - No tak, to jest kolejna rzecz: taka pokora, która w tym zawodzie jest bardzo, wydaje mi się, cenną rzeczą, że nie można o tym zapomnieć. I takie nagłe uszkodzenie ciała bardzo ci to szybko przypomina i weryfikuje, że to wszystko jest takie ulotne i że trzeba tak doceniać, szanować. I ten ból, i te łzy, i ta krew, kurczę, no. Nie wiem czemu, ale może właśnie temu, żeby pamiętać cały czas, że sam jestem też stworzeniem i żeby mieć szacunek do samego siebie - powiedział.