Czy ślub coś zmienia?
Gdziekolwiek się nie obejrzę ostatnio, widzę, albo kobiety w ciąży, albo nowożeńców. A mówi się, że młodzi Polacy nie chcą zakładać rodziny. Chyba jednak chcą. Czy papierek z urzędu cokolwiek zmienia? Czy jeśli masz obrączkę na palcu, to jesteś bardziej pewna jego miłości? Po co ludzie biorą ślub?
25.08.2006 | aktual.: 12.12.2017 15:20
Gdziekolwiek się ostatnio nie obejrzę, widzę, albo kobiety w ciąży, albo nowożeńców. A mówi się, że młodzi Polacy nie chcą zakładać rodziny. Chyba jednak chcą. Czy papierek z urzędu cokolwiek zmienia? Czy jeśli masz obrączkę na palcu, to jesteś bardziej pewna jego miłości? Po co ludzie biorą ślub?
Strasznie dużo tych pytań. Bo i temat jest niezwykle skomplikowany. Czy sam ślub cokolwiek zmienia? Myślę, że raczej wszystko zależy od naszego podejścia. Są osoby, które wierzą, że gdy tylko partner będzie miał obrączkę na palcu to przestanie nagle pić/wychodzić z kumplami/dużo pracować. A to przecież bez sensu. Nikt magicznie się nie zmienia. Po ślubie czy przed. Jeśli przed ślubem jest coś nie tak, to po ślubie będzie identycznie, jeśli nie gorzej. Czemu gorzej? Bo jesteś „zaklepana”. Po co się starać skoro się już ma, prawda?
Kobiety też czasem tak myślą. Przed ślubem szczupłe, zadbane, a po, nagle przestają cokolwiek ze sobą robić, malować się, bo przecież już mają męża i nie muszą się więcej podobać nikomu. Jak na razie to wymieniłam same negatywne strony małżeństwa.
Pozytywy
Przede wszystkim chyba chodzi o „uświęcenie” związku. Już nie jesteście tylko parą, teraz oficjalnie, prawnie, religijnie jesteście razem. Na zawsze. W większości przypadków to „na zawsze” jest mocno naciągane, ale jakże przyjemnie bezpieczne.
Albo to, że będąc w związku małżeńskim trudniej jest podjąć decyzję o rozstaniu. Byle kłótnia nie doprowadzi do zerwania, bo wiecie, że przysięgaliście i podjęliście dużo trudu i zaangażowania, żeby ten związek doprowadzić przed ołtarz lub przed oblicze urzędnika stanu cywilnego. Im w coś wkładasz więcej wysiłku, tym trudniej jest się z tym rozstać. Oczywiste i udowodnione psychologicznie. Czyżby recepta na udane małżeństwo była taka prosta? Wystarczy dużo pracować nad związkiem, wkładać w to wiele wysiłku i pracy, by nie chcieć go zrywać? Dobrze by było.
Częstym łącznikiem małżeństwa są dzieci. Mając je, trudniej się rozstać. A czasem byłoby to lepsze dla nich. Dlaczego? Dziecko, oglądając kłócących się rodziców, którzy później udają dla niego, że się kochają, dostaje mylące i sprzeczne sygnały. Dzieci są mądrzejsze i więcej widzą niż sądzimy. Dlatego chyba lepiej rozstać się niż być razem dla dobra dziecka, bo raczej będzie to dla jego „zła”.
Zmienia czy nie zmienia?
Jednak tu doszliśmy do sytuacji ekstremalnych. Miało być o ślubie. No więc zmienia ten ślub coś czy nie zmienia? Chyba tyle opinii, ilu ludzi. Jednym zmienia totalnie i po ślubie czują, że właśnie tego chcieli przez całe życie, a inni nie zauważają czy mają chłopaka czy męża.
Czasem, wzięcie ślubu zmienia to, jak nas widzą inni. Lepiej brzmi : „Przyszedłem z żoną”, niż „przyszedłem z Anią”. Dla naszych potencjalnych „rywalek” obrączka na palcu może być dobrym „odstraszaczem”. Koleżanka powiedziała mi, że ludzie pracujący na statkach podczas kilkumiesięcznych rejsów zakładają obrączki, nawet jeśli nie mają małżonka. Wszystko po to, by nie być narażonym na niechciane zaloty. Podobno działa.
Ślub powinien być sprawą jak najbardziej prywatną. Między tobą i nim. Tymczasem cała masa znajomych, babć, ciotek nieustannie dopytuje się kiedy wreszcie będą mogli pobawić się na weselu. Nie dociera do nich, że to twoje życie i twoja sprawa. Albo te pytania o ciążę! „Czy słyszałaś, że rodzenie pierwszego dziecka po trzydziestce jest niezdrowe?” albo „ wszystkie twoje kuzynki już mają po dwoje, a ty kiedy? ”. Oszaleć można. Ciekawe, że ja się jakoś ich nie pytam dlaczego oni wzięli ślub i dlaczego mają dzieci. Szanuję ich wybór. I oczekuję tego samego od nich.