"Daily Mail" o polskiej położnej w Auschwitz. "Sprowadziła 3 tys. dzieci"
Brytyjski portal "Daily Mail" opisał historię Stanisławy Leszczyńskiej, polskiej położnej, która ratowała ciężarne w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Redakcja nie kryje dla niej podziwu, promując tekst na swojej stronie głównej, pisząc, że "miała misję dokonania niemożliwego w piekle".
01.01.2019 | aktual.: 03.01.2019 10:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziennikarze "Daily Mail" opowiadają czytelnikom o heroicznej walce Stanisławy Leszczyńskiej, nie tak często wspominanej w Polsce. Dzięki położnej w Auschwitz przyszło na świat 3 tys. dzieci. Do obozu trafiła w 1943 r. Ona i jej córka dostarczały fałszywe dokumenty i żywność Żydom w łódzkim getcie. Po przybyciu do obozu skierowano ją do pracy w szpitalu kobiecym i tam też odkryto, że jest położną.
Oddział, gdzie pracowała Leszczyńska, był drewnianym barakiem bez dostępu do wody, roiło się w nim od robactwa i szczurów. W takich warunkach przyjmowała ciężarne więźniarki. Większość z nich wysyłano prosto do komór gazowych, niektóre mogły donosić ciąże. Niestety, po porodzie patrzyły, jak niemieckie "pielęgniarki" topią w beczkach ich dzieci. Rozerwane na kawałki lądowały przed blokiem.
Kiedy usłyszała od samego Josefa Mengele, że po odebraniu porodu, ma zabijać dzieci, stanowczo odmówiła. Krzyczała: "Nie, nigdy! Nie wolno". Leszczyńska postawiła sobie za punkt honoru ratowanie ich. Ryzykowała, wiedząc, jaki los je czeka. – Każdemu narodzeniu towarzyszył głośny odgłos czegoś bulgoczącego, dochodzącego z pokoju tych dwóch (pielęgniarek), a potem odgłos bryzgającej wody, bywało, że przez dość długi czas – cytuje dziś słowa Polki "Daily Mail".
Upiorna eksterminacja dzieci trwała do maja 1943 r., Część dzieci z jasnymi włosami i niebieskimi oczami blond była zabierane od matek i wysyłane do Nakła, aby zostać poddanym germanizacji. Szans nie miały dzieci żydowskie. Jedyne, co zostało Leszczyńskiej, to chrzcić niemowlęta i wierzyć, że chociaż niektóre z nich przetrwają piekło obozu.
Uważa się, że z 3 tys. dzieci, przy narodzinach których asystowała Polka, co najmniej połowę utopiono, tysiąc zmarło z głosu, 500 zaś wywieziono z obozu. Razem z matkami opuściła go trzydziestka maluchów. Uważa się również, że wszystkie matki przeżyły poród.
Na początku 1945 r. więźniowie Auschwitz zostali zmuszeni do udziału w "marszu śmierci" do innych nazistowskich obozów – "Daily Mail" zaznacza, że Leszczyńska odmówiła opuszczenia Auschwitz. Pozostała tam do czasu jego wyzwolenia w styczniu. Czekali na nią dwaj synowie, Stanisław i Henryk. O dwóch obozowych latach i swojej pracy opowiedziała dopiero, gdy przeszła na emeryturę, czyli w 1957 r. – Pośród wszystkich tych upiornych wspomnień w mojej głowie pozostaje jedna myśl. Wszystkie dzieci urodziły się żywe. Wszystkie chciały żyć – powiedziała.
Jak wyjaśnił czytelnikom "Daily Mail", Leszczyńska jest kandydatką na świętą. Poza jej historią, można przeczytać też o żydowskiej ginekolożce przeprowadzającej aborcje w obozie. Robiła to, by ratować współwięźniarki przed doktorem Mengele.
Warto dodać, że mama Anny Lewandowskiej wyprodukowała film dokumentalny o polskiej położnej. Jak się okazało, ta była jej cioteczną babcią.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl