Do 2050 roku seks roboty zastąpią nam związki z żywymi ludźmi. Technologia wygrywa z intymnością
Seks z robotem przestaje pozostawać tylko w sferze futurystycznych fantazji. Maszyny coraz częściej lądują w naszych sypialniach i to nie w formie sprzętu AGD czy RTV, ale jako nasi partnerzy seksualni. Automatyczne partnerki i partnerzy zyskują coraz większą popularność. Czy niedługo dojdzie do tego, że roboty całkiem zastąpią nam relacje z żywymi ludźmi?
25.08.2017 | aktual.: 25.08.2017 13:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Z robotem to nie zdrada
Badania opublikowane na stronie metro.co.uk przedstawiają zatrważające statystyki na ten temat. Niemal 36 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii uważa, że już w 2050 roku będziemy częściej wchodzić w relację z robotem niż z realnym partnerem. Mało tego, 40 proc. z nich twierdzi, że seks z maszyną to nie zdrada, a 21 proc. nie widzi niczego etycznie niepoprawnego w relacjach seksualnych z robotami i lalkami. Jak sytuacja wygląda w Polsce? Z przeprowadzonej przez nas ankiety, w które wzięło udział ponad 35 tys. osób wynika, że 39 proc. z nich uważa seks roboty za nieodłączny element naszej przyszłości, który zdominuje ludzkie życie.
Era seks robotów rozpoczęła się w Japonii, będącej kolebką większości nowinek technicznych. To właśnie zapracowani azjatyccy biznesmeni rozpoczęli modę na silikonowe kochanki. Co nimi kierowało? Przede wszystkim dostępność czasowa. Lalki nie trzeba przecież zabrać na drinka czy na kolację. Jest gotowa do "zabawy" w każdej chwili dnia i nocy.
Przekonali się o tym właściciele jednego z domów publicznych w Wiedniu, którzy musieli dokupić drugiego seks robota po tym, jak do pierwszego z nich zaczęły ustawiać się kolejki. "Fanny", bo tak nazwali lalkę jej właściciele, została wystawiona w przybytku jako urozmaicenie oferowanych usług. Krótko po tym okazało się, że Fanny jest popularniejsza od żywych prostytutek. Z czego płynie ta fascynacja seks robotami? I czy powinniśmy zacząć się martwić?
Trzy grupy użytkowników
- Użytkowników tego typu "zabawek" trzeba podzielić na trzy grupy – mówi nam słynny seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Pierwszą z nich są osoby, które nie mogą znaleźć sobie prawdziwego partnera, więc wybierają partnera zastępczego. Należą do nich osoby chore, niepełnosprawne, które mają problem z nawiązywaniem relacji seksualnych. W tym przypadku jest to rzecz zrozumiała i nie ma czym się martwić. Drugą, dość nieszkodliwą grupą są osoby, które eksperymentują i chcą tylko zaspokoić swoją ciekawość. Dla nich seks z maszyną do tylko dodatek do życia erotycznego. Nie zamiennik. Najbardziej niebezpieczne jest podejście grupy trzeciej, czyli tej, która chce udoskonalić masturbację do tego poziomu, że partner nie będzie im potrzebny. Dla nich seks z robotem będzie znacznie bardziej wygodny i zrezygnują z relacji z żywym człowiekiem. Pozwoli im to pozbyć się lęku dotyczącego sprostania oczekiwaniom drugiej osoby i zająć się tylko sobą – wyjaśnia profesor.
Symulacja gwałtu
Tą ostatnią grupę bardzo barwnie przedstawiono w popularnym serialu "Westworld", w którym usługi mechanicznych prostytutek były na porządku dziennym. Roboty przedstawione w serialu były niesamowicie zaawansowane technicznie. Czy dostępne dzisiaj urządzenia im dorównują? Okazuje się, że tak. Potwierdza to jeden z najnowszych produktów firmy True Companion, która zajmuje się produkcją seks robotów na szeroką skalę. Ich lalka, Roxxxy, może mieć kilka osobowości. Jedną z nich jest nawet nieśmiała Farrah, która nie chce iść do łóżka z właścicielem. Ustawiając robota w tym ustawieniu można więc symulować gwałt.
Ekspert zajmujący się sztuczną inteligencją, David Levy na łamach "Vanity Fair" przekonuje, że około 2050 roku roboty zaoferują coś więcej – prawdziwe uczucie. W takim wypadku przewidywania Anglików mogą okazać się całkiem trafne. Jednak czytając komentarze związane z kwestią seks robotów o miłości utwierdzamy się tylko w przekonaniu, że o miłości nie ma tutaj mowy.
Przynajmniej nie marudzi
"Hehe. I skończy się ból głowy" , "Przynajmniej nie marudzą i nie odmawiają", " Żeby jeszcze gotować umiała i starą wystawiam za drzwi", "I bardzo dobrze, w końcu skończy się strojenie fochów przez dumne damy", "Nie zajdzie w ciążę, nie ma okresu, nie marudzi – ideał" – to tylko garść opinii znalezionych przez nas pod artykułami o seks robotach. Wynika z nich jasno, że społeczeństwo nie uznaje ich za coś zdrożnego. Wręcz przeciwnie. Maszyny do seksu uznawane są za bardzo przydatny gadżet.
Związek za 12 tysięcy
Seks robot dobrej jakości to wydatek rzędu 12 tysięcy dolarów. Chętnych nie brakuje. Coraz więcej osób decyduje się zainwestować w mechaniczną partnerkę i dzielić z nią życie. Po co inwestować w relację z żywą kobietą, skoro można zaprogramować sobie partnerkę idealną. Mężczyźni coraz częściej lokują swoje uczucia w lalce. Kiedy ich zdenerwuje, albo nie spełni jego oczekiwań będą mogli po prostu ją wyłączyć. Brzmi to jak układ idealny, który przyciąga ogromne rzesze popleczników.
I chociaż to mężczyźni częściej są wielbicielami seks robotów, to firma True Companion oferuje również mechaniczny odpowiednik mężczyzny. Nie cieszy się on jednak tak wielką popularnością, jak roboty-kobiety.
Co stało się z seksem będącym wynikiem miłości i czułości między dwojgiem ludzi? Najwyraźniej potrzeby fizyczne ludzkość zaczyna przedkładać nad uczucia i emocje. Dopóki seks robot nie zadaje pytań i nie wymaga wysiłku, stanowi idealnego partnera do łóżka. I chociaż nie jest to optymistyczna opinia, to niestety coraz częściej okazuje się prawdziwa.