Doroczny katalog Ikei to diagnoza społeczna. Znów nie jest optymistyczna
Gigantyczna sieć szwedzkich sklepów meblowych zaspokaja jak nikt inny nasze potrzeby w zakresie urządzania mieszkań. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby projektanci firmy nie znali naszych żyć lepiej niż my sami. Ich rozpoznanie pokazuje niepokojące tendencje.
29.08.2019 | aktual.: 30.08.2019 12:49
Koniec sierpnia to nietypowy okres świąteczny. Co roku o tej właśnie porze wychodzi nowy katalog sieci Ikea. I choć mówienie o kampaniach reklamowych, że są "rewolucyjne", prawie zawsze jest przesadą i brzmi jak tania reklama, to w wypadku Ikei można mówić o szeregu małych, dorocznych rewolucji z prawdziwego zdarzenia.
Co takiego wyróżnia tę niepozorną, choć niemal 300-stronicową książeczkę na rzadkim papierze spośród tysięcy folderów sklepów meblowych? Diagnoza społeczna. Rokrocznie Ikea pokazuje, że wie o naszym życiu i naszych mieszkaniach więcej nie tylko niż inni producenci mebli, lecz także więcej niż wielu specjalistów od polityki społecznej, a może nawet i niejeden socjolog.
Dwa plus dwa plus jeden
W tym roku na ikeowskim tapecie znalazło się spanie. Tylko tyle i aż tyle. Jednak łóżko, stolik nocny i miękki dywan pod bosymi stopami to tylko pretekst, by pokazać, że Szwedzi trzymają rękę na pulsie, jeśli chodzi o to, z kim i w jakich konfiguracjach sypiamy. Obnaża w ten sposób wszystkie blaski i cienie życia w naszych "strasznych mieszkaniach", jak podsumował je Julian Tuwim.
W tym roku katalog zajmuje się tym, jak i z kim mieszkamy. Są więc: "typowa" rodzina w modelu 2+2 w mieszkaniu na tyle małym, że pokój dzienny jest sypialnią. "Pokój dzienny to przestrzeń dla każdego, ale tutaj jest też nocnym gniazdkiem dla mamy i taty". Stąd "sprytne rozwiązania", które pomogą połączyć te dwie funkcje w jednym pomieszczeniu. Żeby jednak rodzinka Ikei, złożona z mamy i taty, nie była aż tak modelowa, w sesjach zdjęciowych pojawiają się na przykład bliźniaki i dziecko z zespołem Downa.
To charakterystyczne: odkąd wraz z odejściem PRL-u wkroczyliśmy na drogę Rozwoju, te ciasne mieszkania – choć przecież nie odeszły do lamusa – zepchnęliśmy gdzieś w ciasne zakamarki podświadomości. W tych zakamarkach – na najwyższych piętrach, w ciemnych kątach sklepów meblowych, na sprzedaż są przebrzydłe wersalki, a eksponowane miejsca nasłonecznionych salonów zajmują klocowate zestawy wypoczynkowe, na których nie ma co liczyć na komfortowy sen.
Dom bez salonu to wielki nieobecny wachlarza polskich domostw, choć w dalszym ciągu wielu z nas – zapewne większość – mieszka właśnie w takich. Jak podają dane GUS z 2017 roku, średnio w Polsce na osobę przypada 27,8 mkw mieszkania, widać też jednak – co nie zaskakuje – że te w miastach są znacznie mniejsze niż domy na wsi. Tymczasem społeczeństwo urbanizuje się gwałtownie, i to w skali świata. Dziś szacuje się, że ponad połowa Ziemian mieszka w miastach, do 2050 roku mówi się o megamiastach i urbanizacji sięgającej trzech czwartych ludności.
Mieszkanie lepiej dzielić
Inne mieszkanie: "Rodzina 2+2. Plus 1". "Zamieszkanie pod jednym dachem z babcią zbliża wszystkich – i to dosłownie". Różne okoliczności – zdrowotne, emocjonalne czy ekonomiczne – powodują, że pod rodzinny dach ludzie decydują się przyjąć rodziców, a czasem – sami u nich zamieszkać. Jednak jest to motyw praktycznie nieobecny w polskim mówieniu o mieszkaniu, które oparte jest na jednym sloganie: "rodzina na swoim". No, jest jeszcze drugi: "mieszkanie dla młodych". Strony 32-33 pokazują zaś na kilku zdjęciach, jak urządzić osobny pokój zgodnie z potrzebami seniorki, zapewniając jej jednocześnie pewną autonomię, której do zdrowia psychicznego potrzebuje każdy dorosły.
Skoro już jesteśmy przy ekonomii: ta zdecydowanie nas ostatnio nie rozpieszcza i znów, trudno się oprzeć wrażeniu, że producenci mebli nie zauważają tego dostatecznie często. Ich linie produktowe to właśnie linie: kapsułowe kolekcje, z których każdy przedmiot zaspokaja jakąś konkretną potrzebę: wypoczynek po pracy, sen, jedzenie, praca przy komputerze.
Dlatego szeroko komentowany był katalog Ikei 2017, który skupiał się na mikro mieszkaniach Tak szczerze, jak często widzimy w sesjach zdjęciowych sklepów z meblami młodych ludzi, którzy jedzą śniadanie siedząc na podłodze przy stoliku ze skrzynek? Wzmianki o mieszkaniach tak małych, że nie ma w nich miejsca na inną kuchnię niż mobilny pion kuchenny z rozkładanym "palnikiem" konwekcyjnym?
Kolejny tegoroczny trend kontynuuje ten wątek: "Kumple na zawsze, 'meta' na krócej" nawet młodzieżowym językiem ("meta", czyli "kwadrat", czyli "chawira") nawiązuje do tego trendu. A zdanie "Wspomnienia – i czynsz – znacznie lepiej z kimś dzielić" – do prawdziwej przesłanki wspólnego zamieszkiwania tych, którzy po raz pierwszy wyprowadzają się od rodziców. To właśnie do nich kierowane są "tymczasowe" rozwiązania, jak haczyki łazienkowe na przyssawki, idealne do wynajmowanego mieszkania, gdzie nie chcesz wojować z właścicielem o każdą dziurę w ścianie. "Czekając na własną, wymarzoną łazienkę, postaw na nasze niezastąpione produkty".
Jest też kobieta, która właśnie przeszła na emeryturę i... przeprowadziła się do mniejszego mieszkania. To trend, o którym w Polsce słyszymy stosunkowo rzadko, ale który z pewnością będzie zyskiwał na znaczeniu teraz, kiedy już wiemy, że mieszkanie dla seniora nie musi być umieralnią dla starców w zakładzie zamkniętym.
Pożegnanie z wsią spokojną
– Wieś i małe miasta wyludniają się, metropolie – przeludniają. Wywołuje to wiele niebezpiecznych zjawisk związanych chociażby z cenami nieruchomości. Dziś młodych na mieszkanie w mieście po prostu nie stać, ale poza nim nie znajdą pracy – tłumaczy Agata Twardoch, urbanistka i autorka książki "System do mieszkania. Perspektywy dostępnego budownictwa mieszkaniowego". – Choć trend ten nie jest zupełnie nowy, widoczny jest coraz bardziej: lofty, czyli przestrzenie usługowe czy fabryczne adaptowane na mieszkania, wspólne zamieszkiwanie, budynki z dużymi częściami wspólnymi jak kuchnie, pralnie czy sale gimnastyczne i z małymi mieszkaniami – wyjaśnia.
Jednak ta nowo odkryta miejskość odbywa się właśnie kosztem marzeń pokolenia naszych rodziców. Tych, którzy uważali, że dom z ogrodem jest dokładnie tym, do czego aspirować powinien każdy ambitny człowiek. Mieszkanie było rozwiązaniem doraźnych problemów lokalowych, a ta – jak się mówiło w latach 90. – willa za miastem – pożądanym stanem docelowym. – Nowy katalog Ikei zwraca uwagę na jeszcze jedno – zauważa Agata Twardoch – dodatki. Są rustykalne, mają przypominać wieś, przywoływać jej klimat, ale właśnie w małym, miejskim mieszkanku. To ostateczny dowód, że mit o domku za miastem właśnie upada – wyjaśnia.
Rzeczywiście, na stronie 106 znajdujemy reklamę pledu Jofrid ("ta mieszanka lnu i bawełny z bardziej zrównoważonych źródeł z biegiem czasu będzie wyglądać jeszcze piękniej i szlachetniej"). Ten kocyk w naturalnym kolorze jest, zdaniem Ikei, dowodem "na to, że działanie zgodnie z naturą, a nie wbrew jej woli, jest piękne". Łóżko na sąsiedniej fotografii udekorowane jest girlandą z kwiatów. Na kolejnej stronie – seria plakatów Knoppäng przedstawiających motyle i polne rośliny. Na komodzie Bryggja wazon Begärlig pełen polnych kwiatów.
Według jednej z definicji styl życia to właśnie to, jak swoimi konsumenckimi wyborami decydujemy o tym, jak chcemy się pokazać. Katalogi Ikei pokazują jednak, że nasze wybory mieszkaniowe odbędą się na skalę mikro.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl