Drugie dno afery ze zdjęciem. Ekspert wie, co się stało
- To dość szokujące, że fotografia ostatecznie trafiła do sieci - tak aferę ze zdjęciem Kate Middleton komentuje grafik Josh Sandhu. Według niego zamieszanie wokół przerobionej fotografii uderza nie tylko w księżną. - Każde zdjęcie jest wielokrotnie zatwierdzane przez rodzinę królewską i jej zespół - twierdzi.
Księżna Kate od grudnia nie pokazała się publicznie. Jak zapewniano w oficjalnych oświadczeniach, dochodzi do siebie po styczniowej operacji. Nagłe "zniknięcie" Kate wywołało jednak falę spekulacji, a nawet teorii spiskowych.
O sprawie zrobiło się jeszcze głośniej, gdy 10 marca po raz pierwszy od Bożego Narodzenia opublikowano zdjęcie księżnej Walii. Wielu internautów zaczęło podejrzewać, że fotografia nie jest aktualna lub została przerobiona. Skandal przybiera na sile i jest poważnym ciosem w wizerunek monarchii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że na zdjęciu dopatrzono się pewnych niespójności. Głos zabrała nawet Agencja Associated Press. Stwierdziła ona, że opublikowane zdjęcie "nie spełnia ich standardów" i mogło zostać "zmanipulowane". Jako dowód na to, że doszło do modyfikacji, podano "niespójność w ułożeniu lewej ręki księżniczki Charlotte".
Z kolei fotoedytorzy agencji Reuters wskazali, że "rękaw swetra córki Kate nie układa się prawidłowo, co może wskazywać, że zdjęcie było modyfikowane".
PR-owcy "royalsów" w końcu stwierdzili, że najlepiej będzie przyznać się do "przeróbek". "Chciałam przeprosić za zamieszanie, jakie spowodowało rodzinne zdjęcie, które udostępniliśmy wczoraj" - napisała księżna Kate.
Grafik nie kryje zaskoczenia
Sprawę skomentował w rozmowie z serwisem LADbible grafik Josh Sandhu z Grove Gallery.
"Takie przeróbki się zdarzają, ale trochę zaskakujące jest to, że nikt nie wyłapał błędów, gdy przesyłano je do prasy. Moim zdaniem to, co się tutaj wydarzyło, to połączenie wielu różnych ujęć w całość" – stwierdził.
Wytłumaczył, że prawdopodobnie wybrano najlepsze ujęcia twarzy Kate oraz dzieci, a następnie połączono je w Photoshopie.
Sandhu stwierdził, że tego typu zdarzenia "nie są niczym nadzwyczajnym". Nie kryje jednak zaskoczenia, że PR-owcy z otoczenia Kate nie zauważyli błędu. Stwierdził, że zdjęcia przed opublikowaniem są "wielokrotnie zatwierdzane przez rodzinę królewską i jej zespół". "To dość szokujące, że fotografia ostatecznie trafiła do sieci" - dodał.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!