Dzieciństwo Olgi Bończyk zniechęciło ją do macierzyństwa. "Nieustannie próbuję nadrobić czas"
Kobieta przyznająca się publicznie do braku chęci posiadania dziecka zasługuje na miano odważnej. Reakcje są bowiem łatwe do przewidzenia - główny pojedynek rozgrywa się gdzieś pomiędzy "kto ci szklankę na starość poda?" a "jeszcze ci się odmieni, a zegar biologiczny tyka i wtedy będzie już za późno".
04.06.2018 | aktual.: 04.06.2018 15:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli kobieta nie ma dzieci, bo mieć ich nie może, społeczeństwo jej współczuje. Jeśli jest to jednak jej świadomy wybór, ludzie - w najlepszym przypadku - próbują przekonać ją do zmiany zdania. I w takiej sytuacji jest m.in. Olga Bończyk, która postanowiła o swoich doświadczeniach opowiedzieć portalowi Płodność.
Aktorka twierdzi, że nigdy nie miała poczucia, że dziecko będzie ją dopełniać. Nigdy "nie rozczulała się na widok bobaska w wózku czy ślicznej dziewczynki z blond loczkami". Najprawdopodobniej brak instynktu macierzyńskiego wiąże się ze specyficznym i trudnym dzieciństwem. Jej rodzice byli bowiem niesłyszący.
"Rodzice chcieli wiedzieć, co się dzieje na świecie, bo działo się wtedy bardzo dużo. I codziennie wieczorem, kiedy leciał dziennik telewizyjny, to albo ja, albo mój brat tłumaczyliśmy im wiadomości w języku migowym. Potem często migaliśmy film, bo w tamtych czasach emitowano w telewizji zupełnie przyzwoite produkcje. Pamiętam, że wielką radością było, gdy puszczano filmy radzieckie, bo one były z napisami, co zwalniało nas z obowiązku tłumaczenia. Inny przykład. Właściwie przez całe moje dzieciństwo moja mama bardzo poważnie chorowała. Miała raka, a ja, jako tłumacz, chodziłam z nią na wszystkie wizyty lekarskie. Proszę to sobie wyobrazić! Miałam sześć, może siedem lat, gdy dowiedziałam się, że moja mama może w każdej chwili umrzeć" – opowiada Bończyk.
Dopiero kiedy rodzice zmarli, aktorka poczuła, że chce nadrobić czas zabrany jej w dzieciństwie. "Takie [jak ja] dzieci przez całe dzieciństwo nie mają czasu pomyśleć o tym, że mają prawo mieć czas na swoje sprawy" – opisuje Bończyk, podkreślając, że się nie uskarża. "Mówię o faktach, które w ogromnym stopniu spowodowały, że nieustannie próbuję nadrobić czas utracony w dzieciństwie" – kwituje.
Drugim prawdopodobnym powodem, dla którego artystka nie pali się do bycia matką, jest jej nadwrażliwość na dźwięki i uwielbienie dla ciszy. Nieodzownym elementem życia w domu niesłyszących rodziców był przecież brak melodii płynących z radia czy płyt, brak żywiołowych dyskusji i rodzinnych kłótni. "Ja nieustająco tęsknię za ciszą. Ta tęsknota jest tak silna, że często wychodzę ze sklepu lub kawiarni, jeśli muzyka jest zbyt głośna. I zastanawiam się, czy ta wrażliwość na hałas nie jest dodatkowym elementem tej mojej układanki" – przyznaje Bończyk.
I twierdzi, że nie tęskni za tym, żeby w jej domu gaworzyło niemowlę. "To był mój wybór. I nie zmienię nagle zdania" – kwituje, podkreślając, że "można mieć dzieci i być na starość kompletnie samotnym".
Ona natomiast jest szczęśliwa i spełniona, a macierzyństwo w obecnych czasach uważa za "heroizm".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl