Blisko ludziDziecko z nadwagą. "Moja córka jest otyła i wstydzę się jej"

Dziecko z nadwagą. "Moja córka jest otyła i wstydzę się jej"

"Kochanego ciała nigdy za wiele?". Bożena i Gośka biją na alarm, że niekoniecznie. – Nie chcę być wyrodną matką, ale robię to dla jej dobra. Ona wtedy z płaczem, krzyczy na mnie, że zabraniam jej jedzenia – skarży się mama 8-latki. Psycholog zauważa, że widząc w dziecku tylko nadprogramowe kilogramy, sprawiamy, że czuje się nieakceptowane.

Dziecko z nadwagą. "Moja córka jest otyła i wstydzę się jej"
Źródło zdjęć: © 123RF
Dominika Czerniszewska

29.11.2019 | aktual.: 01.12.2019 11:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od kilku lat uderzają w nas komunikaty – o byciu fit, eko i ograniczeniu spożywania mięsa. Jednak takie myślenie nie zawsze dotyka naszych dzieci. W świadomości społecznej Polaków przyjęło się również, że masa ciała świadczy o statusie materialnym. Po prostu im więcej kilogramów, tym więcej w portfelu. Babcie jak mantrę powtarzają, że pulchne dziecko to dziecko szczęśliwe, zdrowe, silne i kochane.

Bożena i Gośka sądzą inaczej. Mają dość, że ich dzieci są otyłe.

"Pomocy! Moja córka kocha jeść"

34-letnia Bożena z Warszawy jest matką dwójki dzieci – 8-letniej Julki i 5-letniego Antka. Kobieta nie chce pokazać zdjęcia swojego starszego dziecka, tłumacząc, że po prostu się wstydzi. Julia ma 1,42 cm wzrostu i waży prawie 50 kg. – Jestem przerażona jej wyglądem. Zarówna ja, jak i mój mąż jesteśmy szczupli, nie wiem, po kim Julka odziedziczyła skłonność do tycia. Byliśmy z nią u lekarza i badania też ma w normie. W domu nie ma słodyczy, staram się przygotowywać zdrowe posiłki, a mimo to Julka wciąż ma nadwagę – opowiada Bożena.

W domu ma jeszcze kontrolę nad córką, ale w szkole już niekoniecznie – tam normą jest przynoszenie cukierków na urodziny, słodkie kinderbale, lizaki w sklepiku szkolnym czy wycieczki do kina, gdzie serwują popcorn.

Bożena przestała nawet wysyłać Julię na wakacje do babci. – Mama zawsze ulepi pierogi, nasmaży kotlecików, racuszków, upiecze szarlotkę, poczęstuje cukierkiem. Jak jej powiedziałam, żeby nie dokarmiała mi dziecka, to się obraziła. Uważa, że dodatkowe kilogramy jeszcze nikomu nie zaszkodziły – dodaje 34-latka.

Tłumaczy, że najgorsze są dla niej zakupy z córką. Musi kupować jej rozmiar jak dla nastolatki. – Ona nie wygląda jak inne dziewczynki w jej wieku i nie da się tego ukryć. Najgorsze jest to, że to mnie obwiniają. Zwłaszcza na zebraniach szkolnych słyszę, że chyba za tłusto gotuję – mówi z żalem.

Bożena nie wie, jak ma wytłumaczyć 8-latce, że ma nadwagę. Nie chce, żeby jej córka miała traumę do końca życia. Z bólem serca odmawia, kiedy domaga się dokładek lub słodyczy. – Nie chcę być wyrodną matką, ale robię to dla jej dobra. Ona wtedy z płaczem, krzyczy na mnie, że zabraniam jej jedzenia – wyjaśnia. Pytamy więc psychologów dziecięcych, jak temu zaradzić.

– Jeśli z dzieckiem rozmawiamy o wyglądzie i ciele, to możemy pokazać różnice, że są dzieci, które mają duże brzuszki i małe, większe oczy i mniejsze. Wytłumaczyć na przykładzie, że liczy się zdrowie. Rozmowa o odżywianiu to jedno, ale karcenie i ranienie dziecka za to, że ma kilka kilo nadwagi, jest fatalnym pomysłem – tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz.

Z kolei Justyna Święcicka psycholog i dyplomowany nauczyciel uważa, że dzieci dobrze reagują, jak się mówi o zdrowym stylu życiu. – Wbrew pozorom mają dużą świadomość na skutek zewnętrznych działań dotyczących zdrowia, ekologii i higieny. Prowadzę zajęcia dla dzieci i widzę, że te, które mają wiedzę na ten temat, są z tego dumne. Powtarzają, że słodycze są niezdrowe i przynoszą np. muffiny z buraka zrobione w domu – oznajmia.

"Już się boję wakacji"

37-letnia Gosia ma 12-letnią córkę, która ma 18 kg nadwagi. Kobieta do dzisiaj pluje sobie w twarz, że to jej wina. Za każdym razem, kiedy Amelia prosiła o dokładkę – dostawała. W szkole zjadała obiad, a potem w domu. Na zakończenie roku zabierała dziewczynkę na lody. Na pierwszy rzut oka, zwykłe i szczęśliwe dzieciństwo. – Chciałam, żeby niczego jej nie brakowało. Nawet nie zauważyłam, kiedy Amelia zaczęła tyć – wyjaśnia kobieta. Pewnego dnia pielęgniarka szkolna wezwała Gośkę do szkoły, żeby zmieniła dietę dziecku, a Amelii wystawiła plakietkę – otyła.

– Nie zapomnę tego dnia, Amelia popłakała się, a ja byłam złamana. Krzyczała, że nigdy już nic zje, a koleżanki śmieją się, że jest gruba – mówi zrozpaczona 37-latka. – Postanowiłam, że zacznę ją odchudzać na własną rękę – zero słodyczy, zdrowe i lekkie obiady, koniec z dokładkami – dodaje.

Natomiast psycholożka dziecięca Justyna Święcicka wyjaśnia, że należy skoncentrować się na tym, dlaczego to dziecko się objada i w jakich momentach – na przykład stresujących, smutnych, bezczynnych. – I właśnie w tych sytuacjach trzeba zaproponować dziecku, np. jakąś przyjemną aktywność fizyczną – kwituje.

Odchudzanie na własną rękę nie wyszło Gosi. Dziewczynka przestała ćwiczyć na WF-ie, bo nie chciała przebierać się przy koleżankach. – W przyszłym roku jedziemy na wakacje do Grecji, których już się boję. Pewnie będę unikała pokazywania się z Amelią na plaży. Nie chcę, żeby ktoś jej zrobił przykrość – stwierdza.

– Mama, która widzi w swoim dziecku tylko te nadprogramowe kilogramy, sprawia, że dziecko czuje się nieakceptowane. To bardzo bolesne i krzywdzące dla dziecka. Dojrzały rodzic akceptuje swoje dziecko takim, jakie jest. Warto o tym pamiętać – zwraca uwagę Katarzyna Kucewicz.

Gośka namówiona przez resztę członków rodziny postanowiła, że przed wakacjami zabierze córkę do dietetyka i psychologa.

Przerażające statystyki

Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że co drugie dziecko w Polsce boryka się z problemem nadmiernej masy ciała. Z kolei z najnowszych międzynarodowych badań HBSC (2018 r.) na temat zachowań zdrowotnych młodzieży w wieku 11-15 lat wynika, że nadmierna masa ciała występuje u 29,7 proc. chłopców i 14,3 proc. dziewcząt. Odsetki te są wyższe o kilka procent w porównaniu do wyników edycji tego badania z 2014 r.

Jak podaje WHO, myśląc o globalnym problemie otyłości, powinniśmy wziąć pod uwagę konsekwencje, które zaczną być widoczne w dalszej perspektywie. Otyłość w wieku dziecięcym z dużym prawdopodobieństwem oznacza otyłości w wieku dorosłym. Wiążą się z tym liczne konsekwencje zdrowotne, takie jak zwiększone ryzyko cukrzycy, choroby układu krążenia i niektóre nowotwory.

– Rozmawiałam z dorosłymi osobami, które mają nadwagę i już jako małe dzieci były zaprowadzane do lekarzy. Czuły wówczas, że nie są akceptowane. Być może dlatego, że rodzice z nimi nie rozmawiali, a po prostu wysyłali do dietetyków. Najgorsze co rodzic może zrobić, to udawać, że wszystko ok – stwierdza autorka książek dla dzieci i młodzieży Justyna Święcicka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (163)