Dziennikarka polskiego portalu zmieszana z błotem. Skrytykowała Google
Dziennikarka portalu o tematyce technologicznej została zalana falą hejtu po tym, jak skrytykowała w swoim tekście tłumacza Google i urządzenie stosujące autokorektę. "Feminazistka" to najdelikatniejsze, co przeczytała na swój temat.
Matylda Grodecka pracuje w portalu "Spider's Web", który zajmuje się opisywaniem nowinek technologicznych i popularnonaukowych. Redaktorka opublikowała tekst, w którym dobitnie wyraziła swoje niezadowolenie z powodu autokorekty w większości urządzeń i tłumaczu Google. Zdaniem Grodeckiej są seksistowskie.
"Dokonawszy szokującego odkrycia, że kobiety na tym świecie istnieją, Google zaczął zmieniać część swoich narzędzi, żeby dostosować się do tego zaskakującego faktu. Cieszę się z tego niezmiernie, bo już mnie szlag trafia. Wkurza mnie, gdy korekta w dokumentach podkreśla jako błąd jakieś słowo, tylko dlatego, że jest napisane w żeńskiej formie i proponuje jako wersję poprawną tę z męską końcówką. Jeszcze bardziej podstępna potrafi być autokorekta w Gboardzie. Ta też potrafi podmienić żeńskie końcówki na męskie, nie informując mnie o tym. Mimo że żeńska forma słowa jest jak najbardziej poprawna, a jej jedyną przewiną jest to, że jest no… żeńska" - pisze dziennikarka na łamach portalu "Spider's Web".
I chociaż kobieta na końcu tekstu dodaje, że niezmiernie cieszy się, że w Google zachodzą zmiany i większość form żeńskich w niektórych językach jest już uznawana za poprawne, to i tak spotkała się z hejtem.
Na Wykop.pl internauci dali upust swojemu niezadowoleniu. "Świeżo upieczona grafomanka ze spidersweb narzeka na płeć wyrazów w j. polskim", "Głupia c.pa jest akurat w formie żeńskiej", "Gdybym usłyszał, że będzie mnie operować osoba, która przedstawia się jako chirurżka, to poprosił bym od razu o zastrzyk z cyjanku", "Ja jestem oburzony, że ta baba jest tępa" - takich komentarzy pojawiła się ogromna liczba.
Jednakże Grodecka ani razu nie wspomniała, że chodzi jej konkretnie o nazwy zawodów i nieodmienne rzeczowniki. Autokorekta bardzo często podkreśla jako błąd nawet żeńskie formy czasowników, takie jak "zrobiłam", "przyszłam", "zadzwoniłam". W tym przypadku argument, że kobiece końcówki wyrazów są naszą fanaberią, zostaje niestety obalony. To żaden feminizm, a poprawna polszczyzna.
Najwyraźniej jednak w naszym kraju każdy artykuł, w którym autorka napisze, że kobieta jest w jakikolwiek sposób dyskryminowana, zostanie nazwana "feminazistką" i "głupią c.pą". Szkoda.