Dzisiaj to brzmi jak bardzo dziwny dowcip. Jakie atrakcje oferował Sopot 130 lat temu?
Przed Polakiem, który na przełomie XIX i XX wieku przybył do szalenie modnego Sopotu stało nie lada wyzwanie. Zwłaszcza jeśli nie posługiwał się językiem niemieckim. Z pomocą przychodziła książeczka Wiktora Radzyńskiego pt. "Przewodnik po Copotach i okolicy".
Publikacja wydana w roku 1892 szczegółowo instruowała jak radzić sobie w niemieckim kurorcie nadmorskim.
Już w pierwszym zdaniu rozdziału "Ogólne wskazówki" autor przestrzegał, że podróżni przybywający do Sopotu pociągiem często natychmiast trafiają "pod opiekę wątpliwych cyceronów", którzy "haniebnie" ich wyzyskują, wskazując drogę do zaniedbanych i drogich przybytków. Kto dał się naciągnąć, płacił "od łóżka" nawet 6 marek dziennie – a więc około 120 dzisiejszych złotych*.
Jak wybrać hotel?
Radzyński podkreślał, że "najkorzystniej i najdogodniej ulokować się, czy to na jeden dzień czy na dziesięć, czy też na kilkadziesiąt dni, w domach polskich". Wymieniał zalecane wille, ale tłumaczył też, że niekoniecznie będzie łatwo do nich trafić.
Gdy sam próbował, wszyscy zapytani Niemcy udawali, że nie wiedzą o jakie miejsca chodzi. "To chyba zmowa niemieckiej konkurencji!" – rzucił, zupełnie na serio.
Jak zapłacić za pobyt?
Po wypakowaniu bagażów należało udać się do biura zarządu kąpielowego, by opłacić obowiązkową "kurtaksę". Dopiero na podstawie uzyskanej przepustki wolno było korzystać z udogodnień kurortu.
Radzyński ostrzegał jednak, że w urzędzie pracują sami tylko Niemcy – i to mimo, że do Sopotu przybywało rocznie nawet 3000 polskich turystów. Należało "wymęczyć się niemało", by załatwić z nimi cokolwiek w ojczystej mowie.
Kurtaksa, wraz z "dodatkiem na orkiestrę", kosztowała od rodziny 12 marek za pobyt tygodniowy lub 18 marek za cały sezon. To odpowiednio około 240 i 360 dzisiejszych złotych.
Wiosłową łodzią taniej
W biurze otrzymywało się także prospekt z wyliczeniem różnych przybytków oraz z cenami poszczególnych zajęć. Oto jakie atrakcje oferował Sopot w roku 1892. Po pierwsze "przejażdżki po morzu":
- "Za pierwszą godzinę jazdy łodzią" – 3 marki (60 dzisiejszych złotych), cena dla maksymalnie 8 osób;
- "Za każdą dalszą godzinę od całego towarzystwa" – 2 marki (40 złotych);
- "Za każdą godzinę jazdy zwyczajną łodzią, o wiosłach" – 1 marka (20 złotych). Nie zaznaczono jednak, czy klient sam ma wiosłować czy też obsługa jest wliczona w cenę.
"Zwyczajna kąpiel w tej samej wannie"
Osobno wymieniono usługi kąpielowe. Radzyński podkreślał, że dla uniknięcia problemów należy "z rządczynią łazienek co do pory się porozumieć". Łazienek, bo medycyna schyłku XIX wieku zalecała, by kąpiele morskie… brać w wannach, w domu zdrojowym. Nie zaś w samym morzu.
- Karta abonamentowa na zimne kąpiele morskie – 9 marek za cały sezon dla osób dorosłych, 6 marek dla dzieci (180 i 120 dzisiejszych złotych);
- Jedna kąpiel morska – 0,3 marki (6 dzisiejszych złotych);
- Kąpiel ciepła w wannie "w rezerwowanym gabinecie", przed południem – 1 marka (20 dzisiejszych złotych). Kąpiel po południu i rano była nieco tańsza;
- "Zwyczajna kąpiel dziecka w tej samej wannie, w której się dorosły kąpie" – 0,35 marki (7 złotych);
- "Za każdy cent (4 funty) soli morskiej" dodanej do kąpieli – 0,5 marki (10 złotych);
- Za przekroczenie czasu kąpieli powyżej godziny – 0,25 marki za każde dodatkowe 30 minut (5 złotych).
Skusilibyście się na taką ofertę?
Bibliografia:
Radzyński Wiktor, Przewodnik po Copotach i okolicy, wyd. B. Milski 1892.
*Ceny przeliczone metodą Z. Żabińskiego według siły nabywczej marki sprzed I wojny światowej.
Kamil Janicki – historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak "Damy polskiego imperium", "Pierwsze damy II Rzeczpospolitej", "Epoka milczenia" czy "Seryjni mordercy II RP". Jego najnowsza pozycja to "Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa" (2021).
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!