Ekspedienci o powrocie do pracy w galeriach handlowych. Mówią o swoich obawach
– Nie byliśmy na to przygotowani. Moja koleżanka jest w kropce. Ma małe dzieci – mówi Daria, według której po wyborach galerie znów zostaną zamknięte. Inne zdanie ma Ania, która w zniesieniu obostrzeń dostrzega "powrót do normalności".
04.05.2020 | aktual.: 04.05.2020 18:47
Do ponownego otwarcia galerii handlowych sceptycznie podchodzi Daria pracująca w sieci sklepów sprzedających sprzęt AGD. – Na początku mówiło się, że sklepy zostaną otwarte 18 maja i na tę datę się nastawiliśmy. 29 kwietnia powiedziano nam, że 2 maja musimy przygotować sklep, bo jednak otwieramy za dwa dni – opowiada, dodając, że jej znajoma jest przerażona wizją posłania pociech do żłobka. – Nie opłaca jej się brać opiekuńczego, bo przecież musi za coś wyżyć. Mąż też pracuje, a ze żłobka będą musieli odebrać dzieci teściowie. To ludzie starsi w grupie ryzyka. Nie dziwi mnie, że jest załamana – mówi.
"Wszystko w pośpiechu"
Do sklepu pospiesznie zamówiono maseczki dla pracowników i klientów oraz specjalną płytę z pleksi, która miała osłonić kasy. Maseczki dla ekspedientów są wykonane ze specjalnej tkaniny i można je prać. Niestety, chociaż teoretycznie pracownicy powinni zmieniać swoje maseczki co trzy godziny, to niemożliwe, bo firma zapewniła im tylko po jednym modelu na osobę.
– Jak dla mnie to wszystko było zrobione w pośpiechu ze względu na wybory. Nie uważam, żeby otwarcie sklepów zwiastowało jakiś koniec epidemii i czuję, że galerie będą ponownie zamknięte – mówi Daria. – Do sklepu może wejść więcej osób, niż w rzeczywistości powinno, bo w jego powierzchnię wliczono nasz magazyn i zaplecze pracownicze. Będziemy nadzorować liczbę klientów, ale nie możemy kazać komuś na siłę ubierać maseczkę. Jak klient powie, że ma astmę, musimy mu uwierzyć. Nie możemy sprawdzać przecież dokumentów. Dostrzegam tu wiele paradoksów. Tak samo z płynem dezynfekującym. Niby mamy odkażać ręce po każdym kliencie, ale ilość preparatów jest ograniczona – podkreśla.
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet
Wśród współpracowników Darii panują niepewne nastroje. Wiele osób ma wrażenie, że wprowadzenie obostrzeń jest chwilowe i tylko prowizoryczne. – Rozmawiałam z innymi pracownikami. Oczywiście, chcemy pracować, bo niełatwo teraz z pieniędzmi, ale nie uważam, że to dobry moment na ponowne otwarcie sklepów.
Psycholog Dominik Haak zauważa, że społeczeństwo jest bardzo podzielone, kiedy patrzymy na stopień uświadomienia sobie zagrożenia związanego z pandemią COVID-19.
– Coraz częściej do głosu dochodzą osoby bagatelizujące i ignorujące ryzyko zakażenia nowym koronawirusem. Zupełnie w kontrze do tych osób, które chodzą po ulicach w kombinezonach, specjalistycznych maskach i przyłbicach. Taki podział pogłębia się również teraz, kiedy od dzisiaj otwarte są galerie handlowe, wpuszczające tysiące klientów i klientek, podczas gdy dalej obowiązują ścisłe wytyczne dotyczące dystansu społecznego i np. nakazu noszenia masek – mówi.
Nie wszyscy pracownicy są ostrożni
Iza jest mamą 9-letniej dziewczynki. Pracuje jako ekspedientka w salonie Eleganza w Warszawie. Z jednej strony cieszy się z powrotu do pracy, z drugiej bardzo ciężko jest pogodzić ją z obowiązkami rodzica.
– Informacja o ponownym otwarciu galerii handlowych zaskoczyła pracowników. Osoby, które mają dzieci, mogły pójść na zasiłek, ale ja ledwo wróciłam z L4. Chcę mieć płynność zarobków, a za kilka miesięcy czeka mnie operacja – mówi. – Moja córka jest na tyle samodzielna, by zrobić śniadanie czy odgrzać sobie obiad, ale nie chcę, by całe dnie zostawała sama, a mąż też pracuje. Będziemy kombinować i próbować jakoś dopasować nasze grafiki, by się wymieniać. Najbardziej martwią mnie te e-lekcje. Ma ich bardzo dużo i to są nowe materiały, przy których potrzebuje mojej pomocy. Ogrom pracy domowej ją przytłacza.
W sklepie, w którym pracuje Iza, zamontowano specjalne osłonki przy kasach. Zamówiono rękawiczki i środki do dezynfekcji dla klientów, a pracownicy dostali dodatkowo przyłbice. Zamknięto również przymierzalnie, a zwracane ubrania są odwieszane na specjalny wieszak w oddzielnych pomieszczeniu, gdzie przechodzą kwarantannę.
– Chociaż kierownicy zadbali o wcześniejsze zamówienie środków ochronnych, pojawił się kolejny problem. Nie wszyscy pracownicy traktują epidemię koronawirusa poważnie. Ja wiem, że zachowam ostrożność, ale niektórzy mają inne poglądy i bagatelizują sytuację – podkreśla. – Jest jedna osoba, która nawet nie myśli o regularnym zmienianiu maseczek, a druga koleżanka jest tak przerażona, że nie zamierza w pracy nic jeść. Boi się, że ktoś z nas może ją po prostu zarazić.
Zdaniem Dominika Haaka, dla niektórych osób wizja powrotu do pracy w takich warunkach wiąże się z poczuciem zagrożenia i niepewności. Zadają sobie pytanie, jak mają sprawnie wykonywać swoją pracę i czuć się komfortowo, podczas gdy muszą chronić nie tylko siebie, ale i konsumentów/konsumentki przed ewentualnym zakażeniem. Ich niepokój dodatkowo nasila zachowanie kolegów i koleżanek, którzy ignorują nakazy i zagrożenie epidemiologiczne.
Każdy pracownik dostał trzy maseczki
Ania pracuje w H&M na stanowisku kontrolera administracyjno-kasowego. Chociaż sklep oficjalnie zamknięto 15 marca, już wcześniej podjęto kroki mające na celu ochronę pracowników i klientów zamawiają płyny do dezynfekcji oraz rękawiczki. Wiele z tych środków pozostało wówczas niewykorzystanych, ale przydało się 4 maja, gdy ponownie otwarto sklepy.
– O tym, że wracamy do pracy dowiedziałam się w dniu, gdy premier w ostatnim przemówieniu zniósł obostrzenia. Do pracy przyszłam już w sobotę, aby przygotować wszystko na otwarcie – opowiada. – Mamy przygotowany stolik do dezynfekcji dla klientów, są rękawiczki i płyny.
Przed wejściem do sklepu każdemu pracownikowi mierzy się temperaturę bezdotykowym termometrem. Wszyscy zostali wyposażeni w po 3 jednorazowe maseczki dziennie oraz rękawiczki. Do dyspozycji pracowników jest również specjalna parownica.
– To urządzenie, stojące w pokoju dyrektora, które zabija wszystkie zarazki. Uprawnienia do korzystania z parownicy mają dekorator i kierownicy, a za ich zgodą także inni pracownicy. Uważam, jednak, że trzy maseczki mi wystarczą i raczej nie będę z niej korzystać – mówi Ania.
W lokalu z użytkowania wyłączone są przymierzalnie, a przy kasach naklejono specjalne taśmy pokazujące, jakie odstępy powinni zachować między sobą klienci. Na ścianach porozwieszano również ulotki informujące o zagrożeniu związanym z epidemią koronawirusa i zachęcające do zachowania wszelkich środków ostrożności. Ania jest zadowolona, że mogła wrócić pracy i w takich warunkach czuje się bezpiecznie.
– Oczywiście trzeba uważać, ale liczę, że powoli będziemy wracać do normalności. Przywykliśmy do kontaktu z drugim człowiekiem i naprawdę ciężko się bez tego odejść. Myślę, że zakupy w butiku nie niosą ze sobą większego ryzyka, niż wizyta w supermarkecie – twierdzi.
– Wydaje się, że kluczową rolę powinien spełnić tu dostęp do rzetelnych informacji dotyczących wymogów sanitarnych w miejscu pracy, połączony z mentoringiem ze strony przełożonego/przełożonej. Każda osoba zasługuje na komfortowe warunki pracy, a co się z tym wiąże - także pełną wiedzę na temat tego, co jej grozi i jak powinna siebie i innych chronić przed zagrożeniem – ocenia Dominik Haak.
– Myślę, że warto, aby na odprawach dodatkowo informować na temat zasad koegzystencji społecznej w obecnych czasach, aby móc porozmawiać z pracownikami i pracownicami o ich obawach. Rozmowa i wsparcie merytoryczne mogą zdziałać wiele, aby osoby mogły pracować z poczuciem, że robią wszystko, aby zapewnić sobie i innym bezpieczeństwo – przekonuje psycholog.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl