Eksperci tuż za rogiem. Tajemnica sukcesu sieci sklepów z branży AGD/RTV

W grupie siła – w Max Elektro wiedzą o tym doskonale. Pierwsza w Polsce sieć skupiająca rodzinne sklepy z AGD i RTV, nawet w pandemii, nie zwalnia tempa. Doceniają to konsumenci, którzy dziś chcą kupować po sąsiedzku, bezpiecznie i od sprzedawcy, który jak nikt zna się na swoim fachu.

Ewa Tomaszek - prezes i założycielka sieci Max Elektro.
Ewa Tomaszek - prezes i założycielka sieci Max Elektro.
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Monika Rosmanowska

20.05.2021 | aktual.: 14.10.2024 22:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy w 2014 roku Ewa i Janusz Tomaszkowie, właściciele Galicji Tomaszek, postanowili założyć grupę zakupową – czego w tamtym czasie nie robił nikt, stawiając raczej na franczyzę – sami nie wierzyli, że tak szybko uda im się stworzyć tak dużą sieć. Przedsiębiorcy w całym kraju, właściciele małych, rodzinnych i prowadzonych od dziesiątek lat sklepów z AGD, RTV i multimediami, jeden po drugim zakładali szyld Max Elektro. Dziś jest ich już 430. O tym, jak zdobywa się zaufanie przedsiębiorców i godzi tak wiele różnych interesów, rozmawiamy z Ewą Tomaszek, prezes i założycielkę sieci Max Elektro.

Monika Rosmanowska: Jak zrodził się pomysł na stworzenie sieci?

Ewa Tomaszek: Jej powstanie wiązało się z potrzebą chwili i realiów ówczesnego otoczenia rynkowego. W tym czasie duże, ogólnopolskie sieci AGD/RTV borykały się z problemami i rozwiązywały umowy z franczyzobiorcami. Często rodzinnymi, małymi sklepami, które wiedziały, że jako pojedyncze podmioty nie poradzą sobie na rynku.

Jako firma, która działa od ponad 30 lat, nie czekaliśmy długo z decyzją i opracowaliśmy własną strategię budowy sieci. Wiedzieliśmy, że wiele sklepów rodzinnych w Polsce również ma ogromne doświadczenie w naszej branży, a duża część społeczeństwa lubi kupować lokalnie, po sąsiedzku, u ekspertów, którzy znają się na swoim fachu. To dlatego zdecydowaliśmy się stworzyć grupę zakupową, skupiającą sklepy pod szyldem Max Elektro. Chcieliśmy stworzyć rozpoznawalną markę, zaoferować naszym partnerom atrakcyjne warunki i wspólny marketing, a także reprezentować ich interesy przed producentami i dostawcami.

Jak reagowali przedsiębiorcy, kiedy przedstawialiście im swój pomysł?

Co ciekawe, nikt w tamtym czasie nie zakładał grup zakupowych, istniały sieci franczyzowe. To było nie lada wyzwanie. Wspólnie z Zarządem i pracownikami Galicji Tomaszek ruszyliśmy w Polskę, prezentując zainteresowanym naszą strategię, wizję i plany. Co ważne, koncepcja grupy zakupowej została bardzo dobrze przyjęta, ponieważ zaproponowaliśmy zdrowy układ biznesowo-partnerski. Sklepy, które wchodzą w skład grupy Max Elektro, cały czas zachowują swoją tożsamość, są współwłaścicielami znaku oraz jego akcjonariuszami. Dzięki temu "organicznie" czują się odpowiedzialni za dobro sieci i aktywnie ją współtworzą.

Grupa powstawała błyskawicznie. To było nieprawdopodobne, jak szybko kolejne sklepy zakładały szyld Max Elektro. Co istotne, drugi człon nazwy, prezentowanej na szyldach, to nazwa własna sklepu, niejednokrotnie zawierająca nazwisko jego właściciela. To tworzy pewną rozpoznawalność, szczególnie w lokalnych społecznościach. Od początku też byliśmy i jesteśmy nastawieni na dialog, rozmowy z przedsiębiorcami. I to właśnie ich ujęło.

Jakie – jak rozumiem wspólne dla wszystkich – wartości Państwu przyświecają?

Przede wszystkim są dla nas ważne lojalność, patrzenie w przyszłość w tym samym kierunku, ciężka praca każdego dnia. Strategia, którą opracowaliśmy na początku naszej działalności, jest aktualna również dziś.

A jak wygląda godzenie interesów tak wielu przedsiębiorców, ludzi z różnym doświadczeniem, pracujących w różnych regionach kraju i z różnymi klientami?

To proste, raz dane słowo jest droższe od pieniędzy. Również konsekwentna polityka jest tu niezwykle istotna. Jesteśmy firmą z 30-letnim doświadczeniem, ci ludzie bardzo dobrze nas znają. Wszyscy wyszliśmy z tego samego środowiska i mamy doskonałe relacje. Z wieloma członkami grupy znamy się osobiście i po prostu ze sobą rozmawiamy, wspólnie rozwiązujemy wszelkie problemy. Nikogo nie wyróżniamy, wszystkich traktujemy równo. Nie ma znaczenia, w jakim regionie znajduje się dany sklep. Jedna polityka dotyczy całej sieci.

Jak działają sklepy Max Elektro, także w czasie pandemii? Co je wyróżnia na tle konkurencji?

Szczęście nam, i innym sklepom rodzinnym, sprzyja. Jesteśmy otwarci, także w tym pandemicznym czasie, gdy z powodu lockdownu największe sklepy musiały się zamknąć. Dziś Polacy chcą kupować po sąsiedzku, być może na mniejszej powierzchni, ale w bezpiecznych warunkach. Po drugiej stronie lady – co bardzo sobie cenią – mają ekspertów, którzy znają się na AGD jak nikt inny.

Nasze sklepy są też obecne w internecie. Za pośrednictwem sieci można kupić sprzęt, a odebrać go w sklepie. Wdrożyliśmy też w czasie pandemii nowe usługi, m.in. transportu czy wniesienia towaru do domu. Przy czym nie robiły tego firmy zewnętrzne, ale pracownicy Max Elektro.

Jak ważna jest współpraca, szczególnie w czasie pandemii? Czy sieć nie jest dziś jedną z nielicznych form prowadzenia biznesu, która gwarantuje bezpieczeństwo i poczucie stabilizacji?

Pojedynczy sklep nie miałby dziś szansy stawić czoła żadnemu gigantowi rynkowemu. Nasza branża jest naprawdę trudna. To my, jako organizator grupy, negocjujemy warunki współpracy z producentami czy dostawcami. Wsłuchujemy się w to, czego rynek potrzebuje i kupujemy odpowiedni sprzęt. Nasi handlowcy jeżdżą po całej Polsce i na bieżąco spotykają się z właścicielami sklepów Max Elektro. Pokazują im drogę, trendy, edukują i wyznaczają cele – są dobrymi partnerami biznesowymi.

Z jakimi wyzwaniami się Państwo dziś mierzycie i w jaki sposób się wspieracie?

Dziś mamy do czynienia ze zmianą pokoleniową, biznesy rodziców zaczynają przejmować dzieci. Pojawia się kwestia sukcesji, dziedziczenia. Wspieramy ten proces, oferując pomoc prawników. Ale tak naprawdę jednak wspieramy grupę zakupową we wszystkim. A ta nie boi się zwracać do nas z wątpliwościami, problemami czy wyzwaniami. Galicji Tomaszek, jako dużemu graczowi rynkowemu (firma zatrudnia ponad 500 osób – przyp. red.), jest po prostu łatwiej załatwić pewne sprawy.

Branża mierzy się obecnie z podwyżkami cen sprzętu, brakiem komponentów, a więc i problemami z dostępnością towaru. Jesteśmy buforem bezpieczeństwa dla sklepów Max Elektro. Magazyny Galicji są wypełnione sprzętem, co sprawia, że – bez względu na to, co będzie się działo na rynku – nasi partnerzy nie będą musieli borykać się z brakami.

Trudno dziś o plany, jednak każdy z nas ma w końcu nadzieję, że sytuacja na rynku wróci do pewnej normy. Czy Państwo także stawiacie sobie wyzwania na przyszłość?

Cały czas, nawet w tych pandemicznych warunkach, staramy się podnosić kompetencje właścicieli sklepów i ich pracowników. Organizujemy szkolenia i targi online. Stawiamy też na ciągłe rozwijanie naszych usług. Edukujemy naszych partnerów, pomagając im np. w zdobywaniu uprawnień do wykonywania wyspecjalizowanych prac tj. podłączanie prądu czy gazu w domach konsumentów. Ciągle się rozwijamy, rozbudowując zarówno Galicję Tomaszek jak i Max Elektro. Obiecaliśmy grupie, że wszystko będzie dobrze, że zawsze im pomożemy, i robimy wszystko, by słowa dotrzymać.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (4)