Wyśmiali europosłankę Spurek za apel ws. kobiet ze wsi. Ginekolog mówi, jak poważny jest problem
Podczas ostatniej dyskusji w Parlamencie Europejskim Sylwia Spurek zwróciła się w mocnych słowach do Mateusza Morawieckiego. Chodziło o problem dostępu kobiet na wsiach do opieki ginekologicznej. Wielu polityków komentowało sprawę, kpiąc z europosłanki. Zapytaliśmy lekarza przyjmującego w Janowie Lubelskim o faktyczny stan ginekologii i położnictwa na wsiach. Sytuacja jest według niego alarmująca.
19 października w Parlamencie Europejskim w Strasburgu miała miejsce debata w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który w uzasadnieniu ustnym orzeczenia TK wskazał, że prawo unijne ma pierwszeństwo nad polskimi ustawami tylko w zakresie kompetencji przekazanych. Według Trybunału, dopuszczenie do sytuacji, w której UE tworzyłaby normy poza tym obszarem i nadawano by im walor pierwszeństwa, oznaczałaby utratę suwerenności.
Debata rozpoczęła się wystąpieniem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Następnie głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Po tych przemówieniach rozgorzała burzliwa dyskusja na temat praworządności w Polsce, w której udział wzięła między innymi europosłanka Sylwia Spurek. W swojej wypowiedzi zwróciła się do Mateusza Morawieckiego, przekonując, że polski rząd nie musi dalej iść tą drogą, na której Polska stała się "symbolem łamania prawa, podziałów i nienawiści".
– Powinien pan wykorzystać swoją energię dla Polski do współpracy z Unią Europejską, np. w zakresie rozwiązań gwarantującym polskim kobietom na wsi dostęp do ginekologa, a osobom z niepełnosprawnościami w Polsce prawa do niezależnego życia – mówiła Sylwia Spurek.
Zgodnie z raportem "Wiejska droga do ginekologa" opublikowanym w 2018 roku przez Najwyższą Izbę Kontroli, kobiety zamieszkałe na wsiach mają utrudniony dostęp do świadczeń ginekologiczno-położniczych finansowanych ze środków publicznych. W raporcie powołano się na dane Narodowego Funduszu Zdrowia z 2016 roku, które mówią o tym, że w bardzo wielu gminach wiejskich w ogóle nie ma poradni ginekologiczno-położniczych.
Najgorzej jest w województwach podlaskim oraz lubelskim, gdzie na jedną poradnię ginekologiczną na wsi przypadało wtedy aż 27 tysięcy kobiet, które w skrajnych przypadkach musiały dojeżdżać nawet 50 kilometrów, aby zatroszczyć się o swoje zdrowie.
Ginekolog mówi, jak poważna jest sytuacja
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy ginekologa i położnika Romana Kapronia, który przyjmuje w Janowie Lubelskim, a swoją praktykę prowadzi już od 40 lat. W odniesieniu do wypowiedzi europosłanki Spurek stwierdził, że obecnie lekarzy brakuje nawet w dużych miejskich szpitalach, więc naturalnym jest, że sytuacja na wsiach jest jeszcze gorsza.
– Niektóre pacjentki dojeżdżają do mnie nawet 40-50 kilometrów. Kobiety ze wsi i małych miejscowości mniej chętnie chodzą do ginekologa, a chodzi głównie o odległość, bo na miejscu nie mają do niego dostępu. Najczęściej muszą jeździć do miasta. Przez to nie jadą z byle czym. Jadą dopiero, gdy już coś poważnego im dolega. Gdyby lekarz był na miejscu, to pewnie z wieloma rzeczami częściej chodziłyby na wizyty – mówi doktor Kaproń w rozmowie z WP Kobieta.
"Dziewczyny z prowincji często lepiej dbają o zdrowie i higienę niż wiele miastowych dziołch"
Wiele komentarzy po wypowiedzi Sylwii Spurek ma jednoznacznie kpiący wydźwięk. Zarzuca się jej, że to nie jest palący problem, a jej opinię traktuje niepoważnie. Wypowiedział się w tej kwestii między innymi polityk Tomasz Jaskóła.
"Jakie trzeba mieć wyobrażanie o Polsce, że eurodeputowana mówi, że kobiety z polskiej wsi powinny mieć dostęp do ginekologa. To jest niewyobrażalna pogarda i niewiedza. Dziewczyny z prowincji często lepiej dbają o zdrowie i higienę niż wiele miastowych dziołch" – napisał na Twitterze.
Tomasz Jaskóła w rozmowie z WP Kobieta twierdzi, że podnoszenie tego tematu to "przesada", ponieważ skoro kobiety mogą dojeżdżać do galerii handlowych, to wizyta, nawet w oddalonym od ich miejsca zamieszkania mieście, również nie powinna być problemem.
– Znam bardzo wiele kobiet, które mieszkają na obszarach wiejskich i nigdy nie słyszałem takich zastrzeżeń. Wydaje mi się, że to nie jest problem świadomości czy odległości, a raczej problem systemu niezależnie od tego, gdzie mieszkamy. Jest to raczej w moim przekonaniu żart pani Spurek – tłumaczy Tomasz Jaskóła w rozmowie z WP Kobieta.
Dramatyczne przypadki
Doktor Roman Kaproń w rozmowie z nami stwierdza jednak, że z jego doświadczenia wynika, że kobiety mieszkające na wsi znacznie mniej dbają o swoje zdrowie. Dlatego w swoim gabinecie często spotyka kobiety w krytycznym już stanie.
– Są takie kobiety, które nie badają się nawet przez pięć lat. Miałem przypadki kobiet z nowotworami w tak późnym stadium, że nie dało się już nic zrobić. Wydaje mi się, że ich świadomość jest mniejsza niż kobiet z miast. Przychodzą, jak im coś dolega, a tak to nie przychodzą. O profilaktykę bardziej dbają kobiety w miastach – dodał doktor Kaproń.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl