Blisko ludziEuroWeek wzbudza wielkie emocje. "Nikt nikogo nie obmacywał"

EuroWeek wzbudza wielkie emocje. "Nikt nikogo nie obmacywał"

EuroWeek od kilku dni dzieli internautów. Po tym, jak w sieci pojawiły się zdjęcia nastolatek całowanych i przytulanych przez ciemnoskórych nauczycieli, sieć zalewają hejterskie komentarze. Kontaktujemy się z uczestnikami warsztatów.

EuroWeek wzbudza wielkie emocje. "Nikt nikogo nie obmacywał"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Karolina Błaszkiewicz

15.12.2018 | aktual.: 15.12.2018 19:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Afera w sieci
Uczestniczki projektu EuroWeek podzieliły się radosnymi fotografiami z jego zakończenia. Widać na nich m.in. nastolatków w towarzystwie mężczyzn o nieeuropejskim wyglądzie i ciemniejszym kolorze skóry. Zdjęcia wywołały lawinę komentarzy, zwłaszcza w prawicowej części internetu. W komentarzach wybuchła awantura - internauci atakują zarówno wolontariuszy, jak i organizatorów programu, zapoczątkowanego w 1994 r. w Bystrzycy Kłodzkiej. Użytkownicy popularnych portali domagają się interwencji ze strony władz.

Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński odpowiedział już na apele - zaznaczył, że zajmuje się sprawą.

Głos zabrała również minister edukacji narodowej Anna Zalewska, zapewniając, że przygląda się sprawie. Bartosz Lewandowski z Ordo Iuris poinformował z kolei, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. "Jeśli prawdziwość materiałów się potwierdzi, konieczna jest reakcja karna i ochrona dzieci" – napisał na Twitterze.

Zaniepokojeni internauci domagają się wyjaśnień, czy podczas szkoleń mogło dojść do molestowania. – Z naszej strony nic się nie wydarzyło – wyjaśnił Wirtualnej Polsce Adam Jaśnikowski, prezes Fundacji EuroWeek. – W naszych zajęciach uczestniczą wyłącznie dzieci w grupach zorganizowanych przez szkoły pod opieką nauczycieli i rodziców. Także zdjęcia robione są i publikowane za zgodą nauczycieli i rodziców. Teraz te zdjęcia wykorzystywane są przeciwko nim – dodał.

Obraz
© EuroWeek

Po sieci krąży filmik, w którym blondwłosa dziewczyna opowiada o rzekomym kontakcie koleżanki z jednym z wolontariuszy. – Nie było podtekstu seksualnego. To była przyjacielska propozycja. Spędzić noc, to brzmi źle, chodziło o to, by posiedzieć tę ostatnią noc z tym wolontariuszem. Jedna z moich koleżanek nawiązała z nim kontakt, niemającego żadnego podtekstu seksualnego. On zaczął wysyłać jej filmiki, jak się masturbuje i zdjęcia swojego prącia – słychać. Na tym jej wypowiedź się kończy. Słowa nastolatki są teraz argumentem wykorzystywanym przez ruch narodowców w mediach społecznościowych. Moglo więc jednak dojść do nadużyć. Postanowiliśmy zapytać samych uczestników.

"Save EuroWeek"
"Wolontariusze są bardzo miłymi ludźmi, jak wspominałem chociażby na swoim Instagramie, bądź postach na Facebooku, przewodnim celem EuroWeeku jest nauczenie nas 'respektu'" – pisze do nas Krzysztof, nastolatek, który dwukrotnie brał udział w warsztatach. Jak podkreśla, ani przez chwilę nie czuł zagrożenia ze strony wolontariuszy. "Nie mają wstępu do naszych pokoi" – podkreśla chłopiec.

Obraz
© Archiwum prywatne

Dodaje, że zachowywali się jak wychowawcy, ale "utrzymywaliśmy kontakt na zasadach przyjacielskich". "Nikt nikogo nie obmacywał" – czytamy w wiadomości od Krzysztofa. Dowiadujemy się też, że wolontariuszami byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety – i było ich tyle samo: pół na pół, o czym przekonuje nas Krzysztof. "Opowiadali nam o swojej kulturze, jedzeniu, dzieciństwie, odpowiadali także na nasze pytania" – stwierdza. Chłopiec nie utrzymuje dziś z nimi kontaktu, poza tym, że są jego znajomymi na Facebooku.

Krzysztof założył grupę "Save EuroWeek" ("Ocalmy EuroWeek" – ang.) w mediach społecznościowych. "Wraz z przyjaciółmi, widząc w jakim kierunku zmierza cała sytuacja, postanowiliśmy pójść o krok dalej" – tłumaczy genezę jej powstania. "Politycy którzy bez żadnej fizycznej wiedzy, opierając się na wypowiedziach jakiejś 16-latki, która nawet nie przedstawiła dowodów, zaczęli nagłaśniać sprawę. Dziewczynki same podchodzą do wolontariuszy po zdjęcie, bądź 'przytulasa' i wynika to z ich przywiązania do tych ludzi. Tak silnej relacji nawiązanej przez 5 dni! Niestety, niektórzy tego nie widzą..." – kończy nastolatek.

"Zachowywali się dobrze"
O kontaktach z wolontariuszami opowiada również Karolina. "Nic niepokojącego się nie działo, świetna zabawa i integracja. Nauka języka angielskiego, ale co ważniejsze, nauka tolerancji i otwartości. Kontakty z wolontariuszami były całkowicie normalne, nic co jest opisywane w mediach, nie miało miejsca na naszym EuroWeeku" – wyjaśnia. "Wolontariusze mówili o tym, że przez 5 dni trwania tej wycieczki jesteśmy przyjaciółmi - byliśmy. Żartowali sobie razem z nami, atmosfera była luźna i sympatyczna. Jeśli ktoś czegoś nie rozumiał, nigdy nie spotkał się z jakąkolwiek złą reakcją - wolontariusz próbował zawsze lepiej to wytłumaczyć, wyraźniej mówić lub ktoś inny przekładał na polski jego słowa" – opisuje dziewczyna. Zaznacza, że w stosunku do niej i jej koleżanek obcokrajowcy "zachowywali się bardzo dobrze, z szacunkiem i nie przekroczyli nigdy żadnych barier". Karolina nie słyszała też o nieodpowiednich zachowaniach z ich strony. Jej zdaniem, nie mogło mieć to miejsca.

Obraz
© Facebook.com

Była uczestniczka EuroWeek, podobnie jak Krzysztof, nie utrzymuje kontaktu z wolontariuszami. Część jej znajomych tak. "Rozmowy wyglądają zupełnie inaczej, niż te publikowane przez media, nie ma w nich nic podejrzanego, nic co wzbudzałoby zakłopotanie z naszej strony. Jeden z moich kolegów aktualnie ma dobry kontakt z wolontariuszem poznanym miesiąc temu - gdy byliśmy na EuroWeeku. Mówi mu o tym, że staramy się coś zrobić, zadziałać jako jedne z niewielu osób znających prawdę. Oczywiście wszystko robimy z własnej woli" – tłumaczy.

Organizatorzy EuroWeek opublikowali kolejne oświadczenie w sprawie. "Cały czas jest w toku, a wszelkie nowe ataki na naszą organizację są zgłaszane do odpowiednich służb. Program EuroWeek prowadzimy od wielu lat. Na nasze warsztaty przyjeżdżają wyłącznie grupy zorganizowane z dorosłymi opiekunami. (…) Nigdy nasza organizacja, ani nasi wolontariusze nie byli oskarżani o żadne niestosowne zachowania. Wszelkie pomówienia, które pokazują się w internecie, mają na celu zniszczyć naszą organizację i oczernić współpracujących z nami wolontariuszy" – napisał Adam Jaśnikowski, prezes Fundacji EuroWeek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl