Frida Kahlo - tragiczne skutki wypadku. Malarka odczuwała je aż do przedwczesnej śmierci

Frida Kahlo to najbardziej rozpoznawalna meksykańska malarka. Znana jest z intrygujących portretów i burzliwego związku z mężem - Diego Riverą. Mało kto jednak pamięta, dlaczego Frida zaczęła tak naprawdę malować i czemu jej dzieła nacechowane są bólem fizycznym i cierpieniem.

Frida Kahlo - tragiczne skutki wypadku. Malarka odczuwała je aż do przedwczesnej śmierci
Źródło zdjęć: © East News

24.11.2018 00:12

Poniższe fragmenty to część książki "Frida Kahlo prywatnie", napisanej przez Suzanne Barbezat. Książka ukazała się w wydawnictwie Marginesy.

17 września 1925 roku po lekcjach Frida i Alejandro spacerowali po centrum Meksyku. […] Przed rynkiem San Juan wagon trolejbusu zjechał z trasy. Pasażerowie patrzyli jakby w zwolnionym tempie, jak trolejbus się do nich zbliża. Autobus został przygnieciony do rogu budynku, wydawało się, że się rozciąga i rozciąga, aż wreszcie gwałtownie pękł. W pierwszych chwilach po zderzeniu Frida nie zdawała sobie sprawy, jak poważnych doznała obrażeń – metalowa poręcz przebiła jej podbrzusze. Na początku zastanawiała się, gdzie jest balero, które kupiła. Nie wiadomo, w jaki sposób podczas wypadku spadło z niej ubranie, a pokrył ją złoty pył, należący zapewne do któregoś z pasażerów. Połyskujące, smukłe, nagie ciało dziewczyny było pełne osobliwego wdzięku – na jego widok przechodzień wykrzyknął: La bailarina! Ktoś zauważył, że została przebita poręczą, i chciał pomóc. Chwycił pręt rękoma, zaparł się kolanem na jej klatce piersiowej i gwałtownie wyszarpnął metal. Przeraźliwy krzyk Fridy zagłuszył syreny zbliżających się karetek.

W wypadku zginęło kilka osób, a wiele odniosło ciężkie obrażenia. Frida była w stanie krytycznym, dlatego personel medyczny zajął się najpierw tymi, których miał szansę uratować. Alejandro nie ucierpiał zbyt poważnie i błagał lekarzy, by ją zbadali. Gdy to zrobili, okazało się, jak rozległe są jej obrażenia. Miała liczne złamania kręgosłupa i miednicy. Złamany był też obojczyk, dwa żebra i prawa noga. Prawa stopa została zmiażdżona, a lewe ramię – zwichnięte. Zawieziono ją do szpitala Czerwonego Krzyża na ulicy San Jerónimo, niedaleko miejsca wypadku.

Gdy Frida wracała do zdrowia, lekarz powiedział, że ze względu na uszkodzenie miednicy nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Dziewczyna wyobrażała sobie więc, że pobyt w szpitalu wynika z ciąży i że urodziła chłopca o imieniu Leonardo. Stworzyła nie- prawdziwy akt urodzenia, w którym napisała, że jest matką tego wymyślonego dziecka, a Alejandro Gómez Arias i Isabel Campos (przyjaciółka z dzieciństwa z Coyoacán) są rodzicami chrzestnymi. To doświadczenie wpłynęło na późniejsze decyzje Fridy i jej stosunek do macierzyństwa.

[...] Kilka miesięcy później nastąpiło pogorszenie zdrowia, co znów przykuło ją do łóżka. Być może było to niedopatrzenie lekarzy ze szpitala Czerwonego Krzyża, którzy nie prześwietlili kręgosłupa, być może rodzina nie mogła sobie pozwolić na pokrycie kosztów zalecanych badań, ale okazało się, że trzy kręgi są nieprawidłowo ułożone.

Kolejne dwa lata Frida spędziła głównie na leczeniu, często bolesnym, mającym poprawić stan kręgosłupa. Przez kilka miesięcy nosiła niewygodne gorsety wyko- nane z gipsu, skóry lub metalu. Pewnego razu wisiała głową w dół przez dwie i pół godziny podczas zakładania gipsowego gorsetu, po czym przez kolejne dwie godziny, gdy konstrukcja wysychała, musiała chodzić bardzo ostrożnie. Ku jej rozczarowaniu po powrocie do domu okazało się, że gips wciąż jest wilgotny. Lekarze ostrzegali, że jeśli gorsety i inne metody leczenia nie przyniosą rezultatu, niezbędna może być operacja.

W roku 1934 Frida nie namalowała nic nowego i była trzykrotnie w szpitalu. Znów zaszła w ciążę i miała aborcję. Lekarz wykonał laparotomię i zdiagnozował niedorozwi- nięte jajniki. Usunięto jej wyrostek i zoperowano, odcinając czubki palców, prawą stopę, tę, która stale Fridzie dokuczała. Stopa jednak nie chciała się goić i nadal sprawiała ból.

Stan jej zdrowia stale się pogarszał. Aby poradzić sobie z bólem i rozpaczą, upijała się. Konsultowała się z wieloma lekarzami i wszyscy doradzali operację pleców. Doktor Farill zalecił leżenie w łóżku i trakcję kręgosłupa. Nick przyjechał do Meksyku i sfotografował ją w szpitalu − w przeciwieństwie do większości zdjęć, na których spogląda spokojnie, tu jej oczy są pełne bólu. Diego dowiedział się o problemach zdrowotnych Fridy i poradził się doktora Eloessera, który nakłonił ją do przyjazdu do San Francisco, aby mógł sam zbadać pacjentkę.

Frida pojechała do San Francisco we wrześniu. Doktor Eloesser podważył diagnozę meksykańskich lekarzy i ich plan leczenia. Stwierdził, że cierpiała na ostrą infekcję nerek, a także anemię, przemęczenie i alkoholizm. Przyjął ją do szpitala Świętego Łuka- sza, zabronił wstawać z łóżka, kazał odstawić alkohol oraz zalecił zdrową dietę. Zorga- nizował też spotkanie z Diegiem, który zrozumiał, że w istocie pragnie odzyskać Fridę, i zaczął się o nią starać. Lekarz zachęcał Fridę do ponownego małżeństwa, podkreślając jednak, że Diego nigdy nie zadowoli się monogamią i jeśli chciałaby do niego wrócić, musi to zaakceptować.

W kwietniu 1953 roku odbyła się jedyna wystawa indywidualna Fridy w Meksyku za jej życia, zorganizowana przez Galerię Sztuki Współczesnej na ulicy Amberes, w popularnej dzielnicy Zona Rosa. Prowadziła ją znajoma artystki, Lola Álvarez Bravo, która obawiając się, że czas Fridy powoli się kończy, postanowiła ją uhonorować. Lekarz zabro- nił Fridzie udziału w wernisażu ze względu na stan zdrowia, nie chciała jednak opuścić wydarzenia, które uznawała za zwieńczenie swojej kariery. Przywieziono ją w karetce i wniesiono na noszach, a następnie położono na łóżku stojącym pośrodku galerii, gdzie przyjmowała wyrazy uznania przez cały wieczór. Wystawa była otwarta od 13 do 27 kwietnia 1953 roku.

Kilka lat wcześniej lekarze usunęli jej czubki kilku palców u nóg, jednak krążenie w prawej nodze się nie poprawiło. W sierpniu 1953 roku wdała się gangrena. Lekarz stwierdził, że konieczna jest amputacja nogi w kolanie. Był to dla niej ogromny cios. W pamiętniku napisała: „Stopy – po cóż mi one, skoro mam skrzydła i mogę latać?”. Robiła dobrą minę do złej gry, starając się wytrwać, ale myśl o utracie nogi ją przerażała. niej nie przyzwyczaiła. Pomimo znacznego pogorszenia samopoczuia nadal przyjmowała gości z radością i humorem. Bertram Wolfe napisał: „Nawet osłabionej Fridzie zdarzały się momenty wyjątkowej wesołości, doskonałego humoru, czułości, troski o swoich pracowników, niepowstrzymanego śmiechu, którym zarażała wszystkich zgromadzonych przy jej łożu boleści”. Ostatni wpis w jej pamiętniku brzmiał: „Mam nadzieję, że wyjdę stąd z radością i nigdy więcej tu nie wrócę”. Mówiono, że napisała to, będąc w szpitalu i oczekując na wypis, chodziłoby więc o wyjście ze szpitala, ale jest to ostatnia notatka, więc zwykle interpretuje się ją w kontekście śmierci.

Frida obchodziła 44. urodziny, choć tak naprawdę miała 47 lat. Wydała wielkie przyjęcie, na które przyszły tłumy gości. O dwudziestej położyła się do łóżka, ale parę osób zajrzało do jej sypialni, by zamienić kilka słów. Pod koniec uroczystości Frida poda- rowała Diegowi starożytny złoty pierścień na pamiątkę 25. rocznicy ich pierwszego ślubu, którą mieli świętować miesiąc później.

Na martwej naturze przedstawiającej arbuzy, namalowanej nieco wcześniej, napisała czerwoną farbą: „VIVA LA VIDA, Frida Kahlo, Coy- oacán 1954 Meksyk”. Frida zmarła w swoim łóżku w Niebieskim Domu rankiem 13 lipca 1954 roku. Jako przyczynę śmierci w akcie zgonu podano zatorowość płucną, ale często podejrzewa się, że popeł- niła samobójstwo.

Obraz
© Wydawnictwo Marginesy

Projekt okładki: Quarto, adaptacja Anna Pol

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)