Fryzjer – najlepszy przyjaciel kobiety
Kobieta może w jednej chwili zmienić pracę, mieszkanie i męża. Ale trzy razy zastanowi się nad tym, czy zmienić fryzjera. A jeśli już dopuści się wobec niego „zdrady”, bardzo często wraca do niego z podkulonym ogonem. Bo nikt nie czesze tak dobrze, jak on. I nikt tak dobrze jej nie rozumie.
07.02.2017 16:51
– Nie chodzę do żadnego stylisty fryzur, żadne „ę” „ą” i złote klamki. Wybieram mojego osiedlowego fryzjera – mówi Karolina, absolwentka italianistyki, wierna swojej fryzjerce od ośmiu lat. Dlaczego? – Po tylu latach znajomości nie muszę już niczego tłumaczyć. Mam bardzo długie włosy i trudno mi się rozstać z ich każdym centymetrem. Przypadkowo fryzjerzy, do których zdarzało mi się trafiać, zwykle chcieli mi je mocno skracać lub proponowali na głowie rewolucję. Pani Marta wie, że nie znoszę zmian, więc podcina mi tylko tyle, ile musi – opowiada Karolina.
Ale dla niej fryzjerka to ktoś więcej niż osoba, która dba o porządek na jej głowie. – Bardzo szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Wiem, że za każdym razem, gdy tam pójdę, zostanę wysłuchana. Dlatego też czasami jak mi jest źle, jestem w stanie wyskrobać ostatnie pieniądze na fryzjera. Łapię się na tym, że nie chodzi mi tylko o włosy i poprawę wyglądu, ale o to, by po prostu porozmawiać – opowiada Karolina.
Podobnie ma też Ula Misiło, współwłaścicielka firmy zajmującej się ekskluzywnym wykańczaniem wnętrz. – Do mojego fryzjera Artura chodzę od trzech lat. Raz go zdradziłam, ale po tym, co zrobił mi na głowie inny fryzjer, postanowiłam już nie eksperymentować. Wiem, ze gdy pójdę do Artura, po powrocie do domu będę zadowolona – mówi Ula.
Do fryzjera chodzi raz w miesiącu. – Farbuję włosy, podcinam i gadam z nim. Rozmawiamy o wszystkim, o życiu, o związkach, o polityce, muzyce. Fryzjer robi mi bardzo dobrą kawę i spędzam przyjemnie czas – opowiada.
Przywiązanie kobiet do fryzjerów potwierdzają badania. Z raportu przygotowanego na zlecenie Sieradz Open Hair Festival wynika, że związek kobiet z fryzjerem bywa silniejszy niż małżeństwo. Aż 75 proc. kobiet ma swojego stałego fryzjera. A 41 proc., podobnie jak Ula, chodzi do niego raz w miesiącu. 70 proc. badanych oczekuje od fryzjera zrozumienia ich potrzeb, a niemal połowa podkreśla, że liczy się dla nich także to, by z fryzjerem dało się porozmawiać.
– Fryzjer buduje ze swoimi klientkami relacje. Chodzi o to, by klientka wyszła od niego zadowolona. To gwarancja, że do niego wróci i jeszcze poleci jego usługi swoim koleżankom – wyjaśnia psycholog Lidia Krotoszyńska. – Fryzjer pyta o sprawy życia codziennego i w dodatku pamięta, o czym rozmawiał z klientką podczas poprzedniej wizyty. Dzięki temu kobieta ma wrażenie, że ta relacja jest bardzo głęboka. Nawet wtedy, gdy spotykają się niezbyt często – dodaje ekspertka.
Wizyta u fryzjera to także prosty sposób na szybką poprawę samopoczucia. Aż 79 proc. ankietowanych kobiet twierdzi, że idzie do fryzjera, gdy potrzebuje szybkiej metamorfozy. I to nie tylko na głowie, ale także wewnątrz siebie. Z kolei 62 proc. pań chce sobie u fryzjera poprawić nastrój, 37 proc. zrelaksować się, a co piąta miło spędzić czas.
– Wizyta u fryzjera przenosi natychmiastowe efekty. Po pierwsze przez godzinę czy dwie klientka jest najważniejszą osobą, która przez całą wizytę przegląda się w lustrze. To pozwala jej poczuć się ważną. W dodatku rozmowa z fryzjerem przypomina trochę wizytę u psychologa. To klientka zwykle mówi, a fryzjerka słucha i tylko od czasu do czasu zadaje pytania. Różnica jednak jest taka, że rozmowy z psychologiem czasami bywają bolesne. Wizyta u fryzjera daje możliwość wygadania się, a w dodatku opuszcza się salon wyglądając lepiej – mówi Krotoszyńska.
Co dziesiąta z pań udaje się do fryzjera, kiedy przydarza jej się nowa miłość albo ma w planach randkę. – Jeśli kobieta robi to dla siebie, a nie dla mężczyzny, to z pewnością jest to bardzo fajne – mówi Krotoszyńska.
Ekspertka zwraca jednak uwagę na to, że czasami wizyta u fryzjera jest sposobem na zachodzące zmiany. – Bardzo często na zmianę fryzury decydują się młode mamy, które np. ścinają włosy. Podkreślają w ten sposób, że w ich życiu doszło do przewartościowania i teraz cała uwaga będzie skupiona na dziecku, a nie na niej.
Z drugiej jednak strony badania pokazują, że nie szukamy u fryzjera pocieszenia – tylko 2 proc. kobiet idzie do fryzjera, gdy przeżywa kryzys w związku. – Kryzys nie sprzyja dbaniu o siebie. Owszem, szukają wsparcia i pomocy, ale nie myślą o tym, że ważna powinna być także troska o poprawę samopoczucia. Kobiet nie uczy się troski o siebie i w sytuacji, gdy świat wali im się na głowę, bardzo często o sobie zapominają – podsumowuje Krotoszyńska.